Konflikt między byłymi małżonkami doprowadził do interwencji służb ratunkowych. Mężczyzna myślał, że będzie anonimowy. Odpowie on za wywołanie fałszywego alarmu.
Mieszkaniec Lublina nudził się w domu i zaczął dzwonić na numer alarmowy 112. W końcu powiadomił o bombie podłożonej w jednym z lubelskich domów. Na szczęście służby szybko zweryfikowały informację. 31-latek został ustalony przez policjantów i usłyszał już zarzuty.
Wczoraj po południu czytelnicy poinformowali nas o akcji służb ratunkowych na lubelskich Tatarach. Jak się okazało, miał być pożar, jednak strażacy nigdzie go nie stwierdzili.
Wczoraj po południu kilka zastępów straży pożarnej interweniowało w miejscowości Osiny, po tym jak wpłynęło zgłoszenie o pożarze. Jak się na miejscu okazało, nic się nie paliło.
Lubelscy policjanci ustalili, kto stoi za dwoma fałszywymi alarmami bombowymi na terenie miasta. Autorem telefonów okazał się 11-latek, który zrobił to dla żartów, a połączenia wykonał z telefonu matki. Wkrótce sprawa młodego "żartownisia" znajdzie swój finał w sądzie rodzinnym i nieletnich.
W poniedziałek rano do przedszkola w Radzyniu Podlaskim wpłynął mail z informacją o podłożonym ładunku wybuchowym. Na miejscu interweniowała straż pożarna oraz policja. Ewakuowano dzieci z budynku, a następnie umieszczono je w specjalnym, ogrzewanym namiocie.
Strażacy zostali zaalarmowani o płonącym mieszkaniu na Felinie. Jak się okazało, kobieta ustawiła na stole ozdobę generującą niewielki płomień. Ten odbijając się od szyb z daleka wyglądał jak pożar.
Dzisiaj w całym kraju pojawiły się kaskadowe alarmy bombowe. Na miejscach zgłoszeń interweniują strażacy i policjanci. Do takich zdarzeń doszło również w Lublinie i regionie.
Strażacy zostali zaalarmowani o pożarze mieszkania w kamienicy. Okazało się, że jeden z mieszkańców rozpalił w piecu, zaś jego sąsiadka poczuła dym.
We dwóch pili alkohol i w pewnym momencie wpadli na pomysł, że powiadomią służby ratunkowe o pożarze. Wkrótce autor fałszywego alarmu stanie przed sądem, grozi mu nawet kara pozbawienia wolności.
Na dachu jednego z wieżowców przy al. Kompozytorów Polskich znajdował się mężczyzna. Miał on, co chwila podchodzić na skraj dachu. Na miejscu interweniowały służby ratunkowe.
Kłęby dymu widoczne w okolicach lasu sprawiły, że mieszkające w pobliżu osoby zaalarmowały strażaków. Okazało się, że na jednej z posesji paliło się ognisko.
Przechodzący ulicą mężczyzna dostrzegł odbijające się w szybie mieszkania płomienie. Podejrzewając pożar, powiadomił o wszystkim strażaków. Jak się okazało, lokatorzy rozpalali w piecu.
Mężczyzna nieco wypił i postanowił urozmaicić policjantom służbę. W tym celu powiadomił operatora numeru 112 o przemocy domowej. Wkrótce postępowanie 24-latka oceni sąd.
Strażacy szukali płonącego ciągnika. Jak się okazało, dym wydobywał się doczepionego do ciągnika zbiornika do podgrzewania smoły. Prowadzono tam prace związane z naprawą nawierzchni.