W Leokadiowie pijany kierowca ciężarówki jechał pod prąd. Inni kierowcy zauważyli ten niebezpieczny manewr i zatrzymali pojazd. Na lawecie, którą mężczyzna kierował, znajdowało się sześć samochodów osobowych.
Wczoraj na skrzyżowaniu ul. Diamentowej z ul. Wrotkowską kierowca jednego z pojazdów wjechał pod prąd. Niestety, pomimo błędu popełnionego na drodze, kontynuował swoją jazdę.
Jadąc drogą szybkiego ruchu pod prąd doprowadził do groźnego wypadku. Uciekł z miejsca zdarzenia. Poszkodowani zwrócili się z apelem do świadków o pomoc.
Różne widzieliśmy już nagrania kierowców jadących pod prąd ulicami Lublina, ale to, które otrzymaliśmy wczoraj, zdecydowanie najbardziej szokuje i zastanawia, jak można zrobić coś takiego. Sytuacja miała miejsce na rondzie im. Kasprzaka.
Jedna z lubelskich ulic od kilku miesięcy jest jednokierunkowa. Wielu kierowców nie zwraca jednak uwagi na oznakowanie i jedzie pod prąd. Dochodzi tam często do niebezpiecznych sytuacji.
Od Czytelnika otrzymaliśmy nagranie, na którym widać samochód osobowy, którego kierowca na rondzie im. Kuklińskiego wjechał pod prąd. Auto posiadało oznaczenia, z których wynikało, że mężczyzna świadczył przewóz osób.
W środę przed południem nasz Czytelnik zarejestrował groźną sytuację drogową na jednej z ulic Lublina. Osoba kierująca fordem poruszała się pod prąd, nie zważając na jadące z naprzeciwka pojazdy.
Na rondzie im. płk. Ryszarda J. Kuklińskiego doszło do groźnej sytuacji drogowej. Kierująca oplem wjechała pod prąd i kontynuowała swoją jazdę w niewłaściwy sposób. Informację o zdarzeniu przesłał nam Czytelnik.
Na uznanie zasługuje postawa 43-latki, która zatrzymała pijanego 66-latka i wezwała policję. Mężczyzna miał w organizmie ponad 3 promile alkoholu i w tym stanie kierował kią.
Poniedziałkowy poranek "przywitał" naszego Czytelnika groźną sytuacją na drodze. Mianowicie na ul. Stadionowej natknął się on na mężczyznę jadącego pod prąd.