Dwa auta zderzyły się dziś na rondzie na tzw. czerwonym wiadukcie. Jak się okazało, jedna z kierujących poruszała się pod prąd. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń ciała.
54-latek kierujący pojazdem osobowym wjechał pod prąd na jednym ze skrzyżowań o ruchu okrężnym we Włodawie. Został zatrzymany przez 23-latka, któremu zajechał drogę. Z uwagi na odmowę poddania się badaniu alkomatem, została od niego pobrana krew do badań.
Kierująca fordem kobieta wyjeżdżała z pobliskiego osiedla. Całkowicie jednak zignorowała oznakowanie i postanowiła pojechać pod prąd.
Starszy mężczyzna poruszał się pod prąd. Doprowadził do czołowego zderzenia z jadącym z naprzeciwka oplem. Wszystko wskazuje na to, iż kierowca hondy mógł celowo wjechać pod prąd.
Mężczyzna kierujący peugeotem "chciał skrócić sobie drogę", więc ruszył jedną z ulic w Zamościu pod prąd. Jak się okazało po badaniu alkomatem, kierował pojazdem po alkoholu. Co więcej, ma cofnięte uprawnienia.
Dwa auta poruszały się dziś wieczorem pod prąd drogą szybkiego ruchu w okolicach Lublina. Tym razem, na szczęście, nie doszło do żadnego wypadku z ich udziałem.
W okolicach Lublina wjechał na ekspresówkę pod prąd i ruszył przed siebie. Nie reagował na sygnały dawane mu przez innych kierowców. Dopiero policjanci uświadomili kierowcy opla, co zrobił źle.
Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń ciała w zdarzeniu, jakie miało miejsce wieczorem w Lublinie. Na miejscu pracują policjanci, nie ma utrudnień w ruchu.
Jadąc pod prąd nie zwracał wcale uwagi na poruszające się z naprzeciwka auta. Ich kierowcy ratowali się ucieczką przed czołowym zderzeniem. Uciekł też z miejsca kolizji.
Od naszego Czytelnika otrzymaliśmy nagranie dość groźnej sytuacji drogowej z udziałem rowerzysty. Kierujący jednośladem postanowił podróżować pod prąd na ul. Mełgiewskiej.
Nie dość, że wjechała pod prąd na drogę ekspresową, to po chwili o mało nie spowodowała wypadku z udziałem kilku aut. Tego typu zdarzenia często kończą się tragicznie w skutkach. Tym razem na szczęście nikt nie ucierpiał.
Policjanci ustalili kierowcę, który nie tylko jechał pod prąd drogą ekspresową S17, ale również zderzył się z innym pojazdem. Zamiast zatrzymać się, kontynuował niebezpieczną jazdę. Mężczyzna tłumaczył, że przejechał odpowiedni zjazd i dlatego zawrócił. Za swoje skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie kierowca będzie musiał tłumaczyć się przed sądem.
W Leokadiowie pijany kierowca ciężarówki jechał pod prąd. Inni kierowcy zauważyli ten niebezpieczny manewr i zatrzymali pojazd. Na lawecie, którą mężczyzna kierował, znajdowało się sześć samochodów osobowych.
Wczoraj na skrzyżowaniu ul. Diamentowej z ul. Wrotkowską kierowca jednego z pojazdów wjechał pod prąd. Niestety, pomimo błędu popełnionego na drodze, kontynuował swoją jazdę.
Jadąc drogą szybkiego ruchu pod prąd doprowadził do groźnego wypadku. Uciekł z miejsca zdarzenia. Poszkodowani zwrócili się z apelem do świadków o pomoc.