Na łuku jezdni stracił panowanie nad pojazdem. Auto staranowało ogrodzenie i zatrzymało się na chodniku. Kierowca porzucił samochód i uciekł pieszo.
Pomimo poważnych konsekwencji, w tym finansowych, wciąż nie brakuje osób, które po spowodowaniu kolizji decydują się na ucieczkę z miejsca zdarzenia. Tak było m.in. wczoraj rano przy ul. Chodźki w Lublinie.
Zignorowanie wskazań sygnalizacji świetlnej było przyczyną zderzenie dwóch aut na wysokości hipermarketu przy ul. Turystycznej. Na miejscu interweniowała policja.
Nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu było przyczyną zderzenia dwóch aut na ul. Poniatowskiego w Lublinie. Kierowcom nic się nie stało.
Rozpędzone auto wjechało na chodnik i ścieżkę rowerową, przejechało przez pas zieleni, po czym staranowało dwa pojazdy. Na szczęścicie nikomu się nic się stało.
Nie zdołała wyhamować i wjechała w stojące w korku samochody. Uszkodziła kię i hondę. Uczestnicy kolizji nie doznali obrażeń ciała.
Chwila nieuwagi u kierowcy toyoty sprawiła, że doprowadził on do kolizji z udziałem czterech pojazdów. Na szczęście w zdarzeniu nikt nie odniósł obrażeń ciała.
Kierowca auta osobowego zwolnił, aby skręcić w prawo. Jednak poruszająca się za nim ciężarówką kobieta nie zdołała wyhamować. Doszło do zderzenia pojazdów.
W środę rano kierowca rosyjskiej ciężarówki zjechał z drogi i uderzył w bariery energochłonne. W rejonie zdarzenia mogą występować utrudnienia w ruchu.
Pędzące auto wpadło na łuku jezdni w poślizg, po czym przejechało przez pas zieleni, jezdnię prowadzącą w kierunku Felina, kolejny pas zieleni i zatrzymało się na wjeździe na wiadukt. Kierowcy nic się nie stało.
Niedostosowanie prędkości do panujących warunków jest wstępna przyczyną wypadku, jaki miał miejsce na jednej z lubelskich ulic. Jedna osoba została ranna.
Pomimo znacznych uszkodzeń w obu pojazdach kierowca stwierdził, że "w sumie nic się nie stało". Po chwili odjechał.
Kierowcy BMW nie udało się zjechać z ronda. Auto wpadło na bariery energochłonne. Aby je ściągnąć, konieczna była pomoc strażaków.
Blisko 3,5 promila alkoholu w organizmie miał 44-letni mieszkaniec gminy Wilkołaz, który dachował oplem na jednej z lokalnych dróg w powiecie kraśnickim. Mężczyźnie nic poważnego się nie stało.
Pomimo końca drogi auto pojechało prosto uderzając w zlokalizowany tuż za skrzyżowaniem słup latarni. Jedna osoba została poszkodowana.