Przymrozki uderzyły w znaczną część sadów. Na niektórych plantacjach nie ma szans na zbiory owoców (zdjęcia)
20:08 09-05-2024 | Autor: redakcja
Ogromne straty wśród sadowników wywołały przymrozki, jakie pojawiły się pod koniec kwietnia. W lubelskim zagłębiu sądowniczym temperatura spadła do -8 st. C, a miejscami nawet – 11 st., co sprawiło, iż przemarzły pąki, kwiaty i zawiązki owoców zarówno wiśni i czereśni, śliwek jak też jabłoni. To samo tyczy się krzewów owocowych w tym malin i porzeczek. Jak wskazują sadownicy, na większości plantacji zbiorów nie będzie wcale, lub będą one szczątkowe.
– To wygląda tragicznie. Ja gospodaruję w gminie Urzędów i Dzierzkowice. Przez 32 lata, jak jestem rolnikiem, to zawsze jakoś na przeżycie było. Bo jak tu zniszczyło, to zostało tam. Zawsze na jakimś kawałku można było egzystować. A w tym roku zostałem bez środków do życia. W tej chwili jedynym źródłem utrzymania zostaje moja matka 89-letnia po udarze, która ma 1800 zł emerytury – mówił jeden z rolników.
Sadownicy wyjaśniali, że wiele upraw zostało zniszczonych całkowicie. Podkreślali, że nie ma sadów, które by nie ucierpiały. W wyniku tego zbiory w zależności od miejsca czy gatunku, będą niższe od 30 do nawet 100 proc. Dodali, iż może na pojedynczych drzewach znajdą się jakieś owoce na ciasto.
Problem jest bardzo poważny, gdyż w tych stronach z gospodarowania w sadach utrzymują się całe rodziny. Nie dość, że nie mają one szans na jakikolwiek zarobek, to muszą utrzymać sady, aby w przyszłym roku były owoce. A to wiąże się z kosztami.
Plantatorzy zaapelowali o pomoc. Wicewojewoda Andrzej Maj wyjaśnił, że postara się w przyszłym tygodniu zorganizować spotkanie sadowników z przedstawicielami ministerstwa rolnictwa. Zapewnił, iż obecnie trwa szacowanie szkód, więc dopiero po zakończeniu tych działań znana będzie skala strat. Wówczas postara się, aby podjęte zostały kroki i odpowiednie decyzje w tej sprawie.
– Wiem, że jakaś pomoc doraźna jest zawsze niewystarczająca, ale będziemy rozmawiać. Nie możemy przejść obok tego obojętnie, bo to jest bardzo duża gałąź gospodarki – mówił Maj.
Nie brakowało stwierdzeń, że straty w uprawach mogą być historycznie wysokie, gdyż sadownicy nie przypominają sobie takiego roku, aby szkody były tak ogromne. Plantatorzy zapewniali, iż chcą godnie pracować, a za swoją ciężką pracę otrzymywać pieniądze na swoje utrzymanie. Jednak cały czas napotykają na problemy. Zwrócili też uwagę na działania firm ubezpieczeniowych, które nie chcą ubezpieczać upraw od przymrozków i gradobicia.
Warto zauważyć, że problem ten może przełożyć się na wszystkich konsumentów. Ze względu na mniejsze zbiory, wzrośnie cena owoców. A w przypadku maliny, nasz region jest największym ich producentem w kraju. W województwie lubelskim znajduje się nawet 70 proc. ich upraw.
Dzieki rolnicy. Zablokowaliscie import, teraz nie dosc ze bedziemy placic drozej to jeszcze sie złożymy na odszkodowania dla was.
xxx stary PO wski draniu żrej te robale w Ukraińskiej pszenicy a za kilka lat zdychaj na raka.
Znowu dopłaty?
Będziesz jadł z pod siebie buraku.
Będziesz jadł z pod siebie kartoflu
Dopłaty są cały czas, nie do produkcji, tylko do obszaru. Czy się stoi, czy się leży. Teraz pora na sowite Odszkodowania. Nie wydaje się, że towarzystwa ubezpieczeniowe w ogóle nie chcą ubezpieczać od przymrozków. Zapewne nie ma takiej opcji w najtańszym bida pakiecie, ponieważ prawdopodobieństwo przymrozku czy gradobicia jest znacznie większe niż np. pożaru sadu. Dlatego te ryzyka są wyżej wycenione i jest za nie dopłata, większa składka. Rolnikowi się więc tradycyjnie nie opłaci, bo jak przymrozku nie będzie, to składka przepadnie. Taka polska natura, ubezpieczenia czy kontrakty terminowe na towary lub waluty traktowane są jako loteria, a nie element stabilizacji przychodów.
racja, albo szukają ubezpieczenia, gdy wiadomo, że będą przymrozki… O tym trzeba myśleć w zeszłym roku….
x tak ubezpieczyciel przyjdzie i wyceni szkody na 2% i zapłaci ci 1000 zł za 5 ha sadu.
Tylko ręce wyciągają po wszystko. Nabrali kredytów na sprzęt i nowe traktory a teraz płacz. Tak działa natura że jest nie do przewidzenia a to wina wyłącznie rolnika że cała produkcję pokłada tylko w sady. Jak nie ma za co żyć zawsze może zostać kierowcą ciężarówki lub sprowadzać towar i handlować. A nie tylko wyciągać rękę po odszkodowania. Polacy jak nie będą mieli owoców krajowych to i te zagraniczne kupią tak samo robią w innych krajach i świąt im się nie wali.
Trzeba szukać pozytywnych stron – macie wolne w tym roku.
Oooo i nie będą mieć problemu z rękami do pracy za 5zł/h.
To taka ściema, którą rolnicy co roku uzasadniają nieracjonalnie wysokie ceny
Zatrudnię na budowie…. Roboty jest….
Pisowskie regiony oni lubią cierpieć,
o już się zaczęło, wołają o pomoc. Czyli chcą moich pieniędzy z podatków, na wypasione traktory, a potem pisowskie wieśniaki będą strajkować blokując drogi i utrudniając mi życie. A takiego wała
Proponuję wyjść na drogi i utrudniać życie innym ludziom. Na pewno wzbudzicie w nas współczucie, ale nie przecież was interesuje kasa za klęskę żywiołową…
Kiedy skończy się to rolnicze żebractwo ? Jak nie sucho to za mokro, albo za zimo, albo za gorąco, a jak wszystko dobrze to urodzaj i za tanio na skupie. I co by nie było czy dobrze czy źle to tylko łapy po rządową pomoc wyciągają. Żadnemu się nie opłaca ale do roboty normalnej nie pójdzie bo przecież państwo musi mu dopłacać bo on rolnik. Dlaczego mi państwo nie dopłaci jak sobie wymyślę jakiś nierentowny biznes.
Bo jesteś idiotą, a do idiotów państwo nie dopłaca
Dopłaca, dopłaca… żebyś ty wiedział ilu idiotów Państwo utrzymuje za pieniądze z podatków tych, którzy mają pracę, chcą pracować i muszą płacić podatki.