Piątek, 26 kwietnia 202426/04/2024
690 680 960
690 680 960

Mieszkańcy mają dosyć hałasu w rejonie deptaka. „Tym razem nie odpuścimy”

Grupa mieszkańców Krakowskiego Przedmieścia w Lublinie zwróciła się do nas z prośbą o pomoc i interwencję w sprawie notorycznego zakłócania spokoju w rejonie deptaka. Jak mówią, mają już dość i dodają, że żadne służby w tej sprawie nie zrobiły nic, co pomogłoby rozwiązać ich problem.

65 komentarzy

  1. Widzę większość z was ma chyba wrażenie, że centrum miasta to jakieś miejsce wyjęte z pod prawą, gdzie można robić wszystko, co akurat przychodzi do głowy, bo akurat przyjechaliście na piwo. Sprawdz ceny mieszkań w centrum, ew weź pod uwagę, że ktoś tam po prostu mieszka w mieszkaniu komunalnym. Tak ma i już, a że emeryt to już nie ma prawa głosu? Zamień się z kimś na miesiąc i zobacz jak to jest w sezonie, gdy przez 8-10 godzin dziennie jakaś knajpa raczy cię playlista z 30 zapętlonym i kawałkami, albo grajkiem znającym ich 10, wtedy możesz pisać dalej

    • Chciałbym by moje posty były widoczne

      @On, nie wiem czy słyszałeś o takiej technologii, bo w latach 60 jak dostałeś za darmo mieszkanie to jeszcze nie było. Ale można wyciszyć mieszkanie tak by nie dochodziły dźwięki z zewnątrz. Ale po co inwestować, jak można popłakać, że w darmowych mieszkaniach, w najdroższej części miasta jest głośno.

      Skandal, kamienice zapuszczone, wyglądają jak świeżo po wojnie, a oni żądają od innych by się ugięli.

  2. Dla mnie prosta sprawa, wchodzi się do takiego lokalu, psik psik gazem dyskretnie i pozamiatane. Nikt tam nie wejdzie przez dwa dni. Jak nie pomoże to poprawka.

  3. Taka sama sytuacja jest w browarze perła.Przed pandemią huk na całą okolice do białego rana. Też nie miał kto zrobić z tym porządku.

  4. Gdy ktoś kupuje lokal mieszkalny w takim miejscu, musi zdawać sobie sprawę, że deptak to miejsce niekończących się nocnych imprez. Spokoju wieczorami tam nie zazna, a próba uciszania deptakowiczów i innych klubowiczów to walka z wiatrakami. Wiedzieli, gdzie się wprowadzają…

    Gorzej, gdy ktoś mieszka w tym miejscu od wielu lat, zanim jeszcze Krakowskie stało się miejscem klubów, klubików i libacji pod chmurką. Współczuję, że pomimo wezwań interwencję przeprowadzane są w wyjątkowych okolicznościach – to zmora lubelskiej policji i straży miejskiej. Czasem interweniują, czasem kompletna olewka, bo może nie warto wyjeżdżać z posterunku. Każdy z mieszkańców ma prawo do odpoczynku w spokojnych warunkach – to nadrzędne wobec prawa do imprezowania. Ale wytłumacz to lokalnym biznesmenom, którzy wliczają mandaty w koszty działalności klubu, czy ogródka piwnego, a przede wszystkim podchmielonym krzykaczom, którzy czują się w miejscu publicznym jak w swoim M-3.

    • Chciałbym by moje posty były widoczne

      To tak jak, ktoś buduje dom w miejscu, gdzie wg planów zabudowy ma powstać obwodnica, a potem zdziwienie i płacz, że hałas. Nikt by się nie spodziewał, nikt.

      Tak, zdecydowanie, zamknąć biznes biznesmenom bo komuś coś przeszkadza. Super pomysł, ale zanim do niego przejdziemy to znajdz mi Polaka, który jest zawsze zadowolony i nie będzie na coś marudził. Trudno? Widać, nie należy się przejmować głosami kilku oburzonych mieszkańców.

      Swoją drogą, przez kilka lat mieszkałem przy ul. 3ciego Maja i nie mogłem spać bo pod oknem całą noc jeździły mi samochody (to było znośne) i autobusy (to hałasowało). I co? Poszedłem do Urzędu Miasta by zamknęli ulicę bo spać nie mogę? Nie, kupiłem lepsze okna, problem zniknął.

      Jak widać, niektórzy nie umieją rozwiązać własnych problemów dlatego płaczą i takim ludziom nigdy nie dogodzisz.

      • Powiedz to babci, która tam mieszka od dziesiątek lat. Szkoda słów na takie kreatury jak ty, ale tu zrobiłem wyjątek.

  5. Tyle lat minęło, a platformerscy zarządcy dalej potrafią tylko palić gł..pa. Strażnicy bacznie wpatrują się w monitory. I co tam zobaczą? Głośnik? A skąd wiedzą, czy włączony? Wypowiedź urzędu miasta w ogóle niemerytoryczna. A mieszkańcom można tylko współczuć. Ile oni płacą podatków czy czynszu dla miasta? A ile płacą podatków, akcyzy czy za różne koncesje restauratorzy? Ilu polityków posiada – jawnie czy przez figurantów – udziały w tych knajpach? Prawo do ciszy nocnej nie ma szans być tam egzekwowane. I tak niech się staruszki cieszą, że kamienice nie są „czyszczone” jak w platformerskiej Warszawie. Tam gdzie państwo sobie nie radzi (albo nie chce radzić) pozostaje tylko wzajemna dobra wola, jakby tak knajpiarze wymienili komuś stare okno wychodzące na deptak na nowe, szczelne i ciche? Ocieplili i wyciszyli ścianę od strony deptaka, chociaż od wewnątrz? Albo bodaj zaprosili z raz na tydzień na obiad? Dla większości starszych mieszkańców byłby to może jedyny ciepły posiłek w tygodniu, i za parę zł zmieniłoby się ich nastawienie. Tymczasem mamy powrót do „normalności”.

    • Chciałbym by moje posty były widoczne

      @Pan co Ty bredzisz człowieku. Jakie podatki, jaki czynsz od komunalnego mieszkania. A tak, 150 zł, faktycznie to jest czynsz jaki płaci się za mieszkanie w ścisłym centrum miasta w najdroższej jego części. mhm
      Jakie prawo do ciszy nocnej, nie istnieje coś takiego. Jeśli sobie spółdzielnia mieszkaniowa wymyśliła regulamin, w którym jest zapis o ciszy nocnej to obowiązuje on tylko mieszkańców należących do tej spółdzielni, ale nie znaczy to, że jest prawem, tylko regulaminem, policja nie musi go przestrzegać ani bronić mieszkańców.

      Dlaczego przedsiębiorcy mają fundować podniesienie stanu mieszkania komuś obcemu. Typowe lewactwo – mój problem, zrobię czyimś problemem, a najlepiej niech on mi płaci za to, żebym nie był niezadowolony”.

      Ciekawe, że moi dziadkowie dostają emeryturę i stać ich na życie niemal na poziomie takim jak ja, gdy pracuję. Wielu ludzi ma emerytury pozwalające godnie żyć. Czemu akurat ci ludzie nie mają na jeden ciepły posiłek w tygodniu? Gdzie ich emerytury? Gdzie ich rodziny bo pomóc w trudnej sytuacji, gdy nie ma jedzenia? Zwykłe pier*olenie

      • A propos pier*olenia, to zanim coś napiszesz przeczytaj ze zrozumieniem. Dokładnie o to mi chodziło, że ci emeryci płacą niewiele w porównaniu z resteuratorami, więc niestety są obywatelami drugiej kategorii. Zaś co do ciszy nocnej, to pod koniec artykułu masz napisane wyraźnie, na jakich przepisach opiera się jej przestrzeganie, i nie są to regulaminy spółdzielni. Rozumiem jednak, że to dużo czytania, nie na twoją głowę, wystarczy ci nagłówek i co drugie zdanie z czyjegoś komentarza. Koszt wymiany okna czy wyciszenia ściany knajpiarz ponosi raz, i nie robi tego dla emeryta, tylko dla miasta, skoro to mieszkanie komunalne. A przez parę lat mandatów czy grzywien uzbiera się pewnie na większą sumę, ale przez takich szczekaczy ludzie będą się kłócić zamiast rozwiązywać problem. Ciekawe też, gdzie będą twoje dzieci czy wnuki, jak zus w końcu piep..nie i będziesz żarł śrutę sojową z darów. Pewnie dalej będą w twoich spodniach, tak jak obecnie, he he.

  6. Mieszkałem przy torze kartingowym było dobrze dopóki ludzie którzy zaczęli kupywać mieszkania przypomnieli sobie że jednak tor przeszkadza

  7. Mi codziennie o 6 rano jakiś wuj za oknem napier…. w dzwony i z tym żyję…

  8. muzyka (jakakolwiek, nie tylko głośna) w ogródku jest całkowicie zbędna.
    Swym buczeniem jedynie przeszkadza, ale na pewno nie zachęca.
    W samym lokalu nich gra i buczy 😀 😛

  9. Jak to dobrze mieszkać na wsi.

  10. Artykuł podaje przykład z rejonu Krakowskiego Przedmieścia.
    Ale jakie ma znaczenie lokalizacja czy rodzaj mieszkania (komunalne, własnościowe itd…).
    Wyobraź sobie jeden z drugim, że masz mieszkanie własnościowe w budownictwie wielorodzinnym lub samodzielnie wybudowany dom w cichym i ustronnym miejscu.
    Ktoś po sąsiedzku dostaje zgodę na otwarcie lokalu gastronomiczno-rozrywkowego.
    W okresie letnim na kilka miesięcy wstawia do tzw. ogródków nagłośnienie i n********* codziennie do 2-3 w nocy.
    Co wtedy robisz?
    Wyciszasz mieszkanie, wymieniasz okna na bardziej dźwiękoszczelne i montujesz klimatyzację aby ich nie otwierać?
    Z radością przyjmujesz uwagi, że kupując/budując mieszkanie mogłeś przewidzieć, że taka sytuacja będzie miała miejsca?
    A przecież tego typu lokale są nie tylko w Śródmieściu.
    Do tego rano wychodzisz z dzieckiem na spacer i widzisz zarzygany chodnik, obszczaną ścianę i rozbite butelki.
    Czy wtedy uśmiechasz się i zastanawiasz czy może nie sprzedać domu i kupić w innym miejscu?

Z kraju