Piątek, 26 kwietnia 202426/04/2024
690 680 960
690 680 960

Zakuł ją w kajdanki, następnie zaatakował maczetą i nożem. Później popełnił samobójstwo

Ustalono już wstępnie, co wydarzyło się wczoraj wieczorem w jednym z zamojskich mieszkań. Po awanturze nie żyją dwie osoby: kobieta i mężczyzna.

Udało nam się ustalić wstępne okoliczności czwartkowej, tragicznej w skutkach awantury, do której doszło w jednym z mieszkań w bloku przy ul. Orzeszkowej 3 w Zamościu. Około godziny 18 do Centrum Powiadamiania Ratunkowego zadzwoniła kobieta, prosząc o interwencję policji. Poinformowała, że w mieszkaniu trwa awantura pomiędzy kobietą a mężczyzną, przy czym słychać było głośne krzyki kobiety, sugerujące iż może ona potrzebować pomocy.

Po kilku minutach, zgłaszająca po raz kolejny skontaktowała się z Centrum Powiadamiania Ratunkowego, prosząc o szybszy przyjazd policjantów. Jak wyjaśniała, w mieszkaniu zapadła cisza i mogło dojść do tragedii. Wspólnie z sąsiadami usiłowała dostać się do środka, jednak drzwi były zamknięte. Na miejsce skierowano dodatkowo zespół ratownictwa medycznego oraz straż pożarną.

Po przyjeździe ratowników okazało się, że drzwi są zamknięte od wewnątrz. Gdy dostano się do środka, w przedpokoju zauważono leżącą w kałuży krwi kobietę. Jeszcze żyła. Miała skute kajdankami ręce oraz liczne rany cięte oraz kłute całego ciała. Natychmiast została przetransportowana do szpitala. Stan 36-latki był jednak tak ciężki, że lekarzom nie udało się uratować jej życia . W kolejnym pomieszczeniu leżał zakrwawiony mężczyzna. W ręku trzymał nóż. W tym przypadku lekarz stwierdził jego zgon.

Jak ustalono, w ostatnim czasie oboje byli parą. Na początku września kobieta postanowiła rozstać się z 44-latkiem. W chwili obecnej nie wiadomo jeszcze, w jakim celu znów się spotkali. Wstępne ustalenia wskazują, że mężczyzna skrępował kobietę następnie zadawał jej ciosy m.in. przedmiotem przypominającym maczetę. Po wszystkim, najprawdopodobniej sądząc iż 36-latka nie żyje, postanowił popełnić samobójstwo. Oprócz urazu głowy, miał też głęboką ranę kłutą w okolicy serca.

(fot. ilustr. pixabay.com)
2017-09-29 17:22:39

11 komentarzy

  1. co oni biorą ? Po wódzie nie da rady tak szaleć .

  2. RusznikarzZWkretarką

    A myslałem że to naszemu Lisowi wali najbardziej ale widzę są lepsi.

  3. Polska w ruinie.

  4. Dobrze że w ogóle kobieta zadzwoniła, a nie jedynie przeczekała awanturę, a potem cieszyła się że ucichło…

    • Specjalista od pokazywania gestu Pana Kozakiewicza

      Masz rację – lepiej zadzwonić „na wszelki wypadek”, niż nie zareagować, a później dowiedzieć się, że gdyby się jednak zadzwoniło, to ktoś by żył.

      W ubiegłym roku schodząc po schodach w budynku nr.13 przy Okrzei, usłyszałam przeraźliwy krzyk kobiety.
      Na pukanie i pytania przez drzwi nikt nie odpowiadał, wezwaliśmy z zona policję i poczekaliśmy na przyjazd w obawie, ze ktoś będzie usiłował z tego mieszkania uciekać, przyjechało 4 policjantów i dopiero po długim waleniu w drzwi wpuszczono ich do środka.
      Do dziś nie wiem co się wtedy stało, ale krzyki się nie powtarzają, więc myślę, że albo ktoś zmądrzał i z byle powodu nie wrzeszczy, albo został załatwiony na cacy i już nigdy nie krzyknie.

  5. Ach tą miłość. Pewnie poczuł się odrzucony jak ten zgniły pomidor w markecie.

  6. Jak śmiecie pisać takie komentarze nie znając sytuacji?wstyd! gdzie człowieczeństwo? To był wesoły, normalny człowiek. Wydarzyła się ogromna tragedia a szczegóły zostały już tylko dla nich. Niech spoczywają w spokoju. Oboje (*)(*)

  7. Dobrze,że na policję to zawsze można liczyć.Pewnie musieli kawę w McDonaldzie dokończyć,albo mandat za piwko jakiejś parce dowalić no i się trochę przeciągnęło…

Z kraju