Piątek, 26 kwietnia 202426/04/2024
690 680 960
690 680 960

Stwierdzili ulatnianie się gazu. Nie powiadomili właściciela posesji, a przyjechali uszczelnić instalację dopiero po prawie…50 dniach

Gaz ziemny nadal wybucha, nie tylko ten w butlach. Tym bardziej dziwią procedury stosowane przez PGNiG. Kto ma rację: nasz czytelnik czy Polska Spółka Gazownictwa?

Od naszego czytelnika Franciszka ze Sławina, zdziwionego procedurami stosowanymi przez Zakład Gazowniczy w Lublinie, otrzymaliśmy niepokojąca informację.

– 13 stycznia br. w godzinach południowych stan licznika gazomierza w moim domku jednorodzinnym chciał spisać mężczyzna podający się za inkasenta. Przez domofon powiedział, że przyszedł „do licznika gazu”. Wpuściłem go bez wahania, gdyż właśnie zbliżał się 2-miesięczny okres dokonywania tej czynności. Po chwili on wyszedł bez słowa. Moje zdziwienie wywołał kolejny inkasent z „Gazowni”, który 11 dni później, 24 stycznia br.,  przyszedł w tym samym celu. Ten pan, który okazał się pracownikiem firmy MTM Instal, dokonującej odczytów gazomierzy na zlecenie Polskiej Spółki Gazownictwa, gdy został przeze mnie zapytany, dlaczego tak często odbywa się teraz odczyt urządzenia pomiarowego, okazało się, że nie tylko nic nie wiedział na temat wizyty swego poprzednika, ale przez innych właścicieli okolicznych posesji, tak samo zaniepokojonych identycznym zdarzeniem, był również pytany o tenże fakt. Na moją prośbę od razu zadzwonił do swego dyspozytora, który także rozłożył bezradnie ręce. Lecz tego drugiego pana inkasenta również wpuściłem na teren posesji.

Poważnie już zaniepokojony takim obrotem sprawy nasz czytelnik zadzwonił na właściwą infolinię i złożył stosowną reklamację – prośbę o wyjaśnienie okoliczności i celu wizyty pierwszego inkasenta. Dość szybko, bo po upływie tygodnia nadeszła pisemna odpowiedź:

„W odpowiedzi na Pana reklamację z 25.01.2023 r. informujemy, że 24.01.2023 r. upoważniony pracownik wykonał odczyt gazomierza, natomiast 13.01.2023 r. wykonaliśmy kontrolę szczelności w celu zapewnienia bezpiecznego użytkowania przyłącza i punktu pomiarowego. Za powstałą sytuację i wynikające z tego utrudnienia bardzo przepraszamy. Mamy nadzieję, że nasze wyjaśnienia spotkają się z Pana zrozumieniem, a dalsza współpraca przebiegać będzie w pozytywnej atmosferze”.

Ponieważ pierwszy inkasent, a właściwie kontroler szczelności instalacji, nie poinformował właściciela posesji o wyniku przeprowadzonej czynności, zaś przedmiotowa odpowiedź infolinii też nie komunikowała mu niczego wyjątkowego, nasz czytelnik zupełnie uspokoił się. Ale sytuacja ta, jak niebawem okazało się, była jedynie pozornie zakończona.

Po odpowiedzi uzyskanej od Polskiej Spółki Gazowej pan Franciszek był przekonany, iż kwestia pierwszej wizyty na jego posesji pracownika Zakładu Gazowniczego w Lublinie, o której celu ów pracownik nie tylko nie poinformował go wcześniej, lecz nawet wprowadził w błąd, twierdząc ogólnikowo, że przyszedł „do licznika gazu”, „(…) miała na celu wykonanie kontroli szczelności w celu zapewnienia bezpiecznego użytkowania przyłącza i punktu pomiarowego” i została już definitywnie zakończona.

Ale nic podobnego.  Bowiem 28 lutego, a więc po prawie 50 dniach od pierwszej feralnej wizyty, pod furtkę posesji pana Franciszka przyjechał wóz pogotowia gazowego z trzema pracownikami w środku. Ci poinformowali naszego czytelnika, iż od 13 stycznia… ulatnia się gaz z jego instalacji zewnętrznej, a osoba dokonująca wtedy kontroli ujawniła jej nieszczelność. Pan Franciszek struchlał, bo to przecież gaz, który wybucha! Pracownicy nawet za pomocą specjalnej zawiesiny naniesionej na umieszczone na zewnętrznej frontowej ścianie budynku urządzenie gazowe pokazali właścicielowi posesji wydobywający się gaz pomiędzy zaworem a reduktorem oraz na dławicy. Interwencja techniczna odbyła się sprawnie i po pół godziny pan Franciszek mógł już spokojnie odetchnąć.

Po ochłonięciu nasz czytelnik ponownie zapytał jednak infolinię, dlaczego dopiero po upływie półtora miesiąca usunięto tę usterkę, dlaczego nie został on dokładnie poinformowany o wyniku kontroli ani przez pierwszego pracownika Zakładu Gazowniczego (dokładnie: Działu Pomiarów i Telemetrii – Sekcji Odczytów i Gazowni w Lublinie) w dn. 13 stycznia, gdy był cały czas w budynku, ani przez osobę odpowiadającą mailowo na jego pierwsze zapytanie? No i co miała na celu taka wręcz – wg pana Franciszka – podwójna dezinformacja (bo w tym wypadku dwukrotny brak informacji, to właśnie dezinformacja). Właściciel posesji poprosił również o określenie, jakie było zagrożenie otoczenia (w tym i jego budynku) w ciągu danego co najmniej półtora miesiąca, ponieważ gaz cały czas przecież ulatniał się, A przy okazji okazało się, iż u sąsiada pana Franciszka i jeszcze w kilku budynkach w pobliżu ujawniono w ten sam dzień podobne nieszczelności. Wszystkie usunięto w tym samym terminie, co i u naszego czytelnika.

W odpowiedzi na swoje kolejne zapytanie pan Franciszek otrzymał od Polskiej Spółki Gazownictwa sp. z o.o. Operatora Systemu Dystrybucyjnego taką oto „uspokajającą” odpowiedź (uzyskana od specjalisty ds. Kontroli Poboru Gazu, Dział Obsługi Klienta-Sekcja Kontroli Poboru Gazu):

„W odpowiedzi na Pana reklamację z 03.03.2023 r. informujemy że, Pańska posesja znajduje się w rejonie, który podlega kontroli szczelności sieci gazowej przeprowadzanej co 6 miesięcy i z taką częstotliwością nasi pracownicy te kontrole wykonują. Kontroli podlegają: sieć gazowa, przyłącza gazowe oraz szafki gazowe wraz z zaworem głównym. Pracownicy posiadają niezbędną wiedzę i uprawnienia do wykonywania  czynności kontrolnych oraz oceny skali zagrożenia związanego z nieszczelnościami. W przypadku stwierdzenia konieczności natychmiastowej interwencji wzywają pogotowie gazowe. W pozostałych przypadkach, informacje są przekazywane do służb eksploatacyjnych, które w ciągu 3 miesięcy powinny je usunąć. Nieszczelność stwierdzona na Pana posesji nie stwarzała niebezpieczeństwa dla otoczenia ani dla budynku. Zlokalizowana była pomiędzy zaworem a reduktorem oraz na dławicy, a to nie jest częścią Pana instalacji wewnętrznej za którą Pan odpowiada, tylko stanowi element układu redukcyjno-pomiarowego, za który odpowiedzialność ponosi Zakład Gazowniczy, więc nie jest wymagane informowanie właściciela o stwierdzonych nieprawidłowościach. Gdyby nieszczelność występowała na instalacji wewnętrznej zostałby Pan o tym niezwłocznie poinformowany. Dopiero przed przystąpieniem do prac doszczelniających jesteśmy zobowiązani powiadomić właściciela i uzyskać jego zgodę. Dziękujemy za zgłoszone przez Pana uwagi, które zostaną wykorzystane w procesie podnoszenia standardów jakościowych świadczonych przez nas usług. Za powstałą sytuację i wynikające z tego utrudnienia bardzo przepraszamy. Mamy nadzieję, że nasze wyjaśnienia spotkają się z Pana zrozumieniem, a dalsza współpraca będzie satysfakcjonująca”.

Absolutnie nie można powiedzieć, aby pan Franciszek oraz inne osoby, na zewnątrz posesji których stwierdzane jest niekontrolowane wydobywanie się gazu z uwagi na nieszczelność zewnętrznej instalacji gazowej, czuły się bezpieczniej po takich systemowych wyjaśnieniach.

(fot. tekst Leszek Mikrut)

30 komentarzy

  1. Z tego co mi kiedys mówił inżynier gazownictwa wynika, że gaz ziemny żeby wybuchnąć musi osiągnąć określone stężenie w powietrzu. Na zewnątrz jest to właściwie niewykonalne. W czasie wykonywania przyłącza gdy rura jest dospawywana do istniejącego gazociągu nikt nie wypompowuje z niego gazu. W gazociągu nadal płynie gaz – a oni spawają. W starych instalacjach w miastach gaz ulatnia się cały czas, widać to po kolorze trawy nad gazociągiem – jest niebieskawa. Jeżeli gaz ulatniał się przed gazomierzem to odbiorca za niego nie zapłaci. Pan Franiszek niepotrzebnie panikuje, a redakcja straszy ludzi.

    • W którym momencie wyczytałeś,że pan Franciszek obawia się o koszt gazu?

    • Rura dospawywana do istniejącego gazociągu- wyobrażam sobie domorosłego majstra, który postanowił sobie wspawać lewe przyłącze. Przyłącza są robione za pomocą specjalnych kształtek, które są ZGRZEWANE przeważnie elektrooporowo z istniejącym gazociągiem. Zasadniczo redukuje się ciśnienie gazu na sieci. Zgrzewane- spawane, dla niektórych bez różnicy. Pospawaj sobie palnikiem zderzak, zobaczysz różnicę 😉

      • Pewnie masz rację z tym zgrzewaniem. Nie zmienia to faktu, że jest to robione na działającym gazociągu i, że nieszczelność instalacji na zewnątrz budynku nie stanowi zagrożenia.

    • Poczytaj sobie o wybuchu w Rotundzie w Warszawie i zapytaj co na to ten twój inżynier gazownictwa?

      • Pocztałam. Gaz obudową przewodów telekomunikacyjnych dostał się do wnętrza budynku i tam wybuchł. Czy to Twoim zdaniem przeczy temu, że gaz ulatniający się na zewnątrz nie wybuchnie?

        • To przeczytaj jeszcze raz i jeszcze raz, to może zrozumiesz, że lekceważenie wypływu gazu z instalacji niezależnie gdzie to nastąpi (wyciek) może skończyć się tragedią.

    • Po jakich tabletkach widzisz niebieską trawę?

  2. Za PO czasem były urzędnicze głupoty ale w państwie PiS jest to standardem i codziennością.

    • precz z bandą 4ga

      jakie czasem! oni to dopiero robi wały ! ale taka prawda że czy to peło/lewaki czy pis zawsze jest bur,l jak oni rządzą:/

  3. Nie bój nie bój. Odetną Ci.

  4. Stwierdzili ulatnianie się gazu. Nie powiadomili właściciela posesji, a przyjechali uszczelnić instalację dopiero po prawie 50 dniach.
    Nie rozumiem o co tak naprawdę chodzi przecież to wszystko według Polskiej Normy (PN), polskich procedur i… zwyczajów.

  5. A gaz ulatniał się przed licznikiem czy za ?

  6. Sugeruję sprawdzić szczelność tej zardzewiałej instalacji wewnętrznej za gazomierzem z fotografii 🙂

  7. Mi ulatniał się za gazomierzem, na przyłączu. Rachunek 40.000zł.

Z kraju