Piątek, 26 kwietnia 202426/04/2024
690 680 960
690 680 960

Stoi pośrodku ronda i nie bardzo wiadomo po co. Podejść nie można, więc przejeżdżający dziwią się, jaki jest tego cel (zdjęcia)

Siedem lat temu oddano do użytku rondo 100-lecia KUL, będące fragmentem dojazdu do obwodnicy miasta. Nieoficjalna nazwa obiektu to „Rondo z pniakiem”, a wywodzi się ona od umieszczonego na wyspie centralnej fragmentu reliktu, jakim jest pień drzewa.

Pośrodku ronda usytuowany jest imponującej wielkości pień i karpina drzewa, kiedyś tam posadowionego, a wykopanego w trakcie budowy ronda. Każdy, kto po raz pierwszy zwróci uwagę na ten obiekt, raczej myśli, że to pozostałości po nieuprzątniętym po budowie terenie.
Wprawdzie jest wbita w trawę mała okolicznościowa tabliczka informacyjna, lecz żadnego dojścia do niej nie ma. Z okien samochodu, który – jak wiadomo – nie może w tym miejscu zatrzymać się (a rowerem nie można tam się poruszać), trudno odczytać jej treść, a nawet w ogóle ją zauważyć. Wejścia na rondo dla pieszych również nie ma.

A na dodatek owa tabliczka zlokalizowana jest nie po południowej stronie ronda, gdzie są przejścia dla pieszych i ścieżka rowerowa – wprawdzie i tak w dużej odległości, wymagającej ewentualnie użycia lornetki – lecz po stronie wschodniej, gdzie już przechodzień nie ma prawa znajdować się, wiec i nie ma żadnych szans, aby dowiedzieć się co to jest i po co.

– W 2015 roku wykonawca budowy odcinka do obwodnicy posadowił pień i zamieścił z tej okazji okolicznościową tabliczkę – tłumaczy Justyna Góźdź z biura prasowego w Kancelarii Prezydenta Miasta Lublin. – Ten element ronda pozostał do dziś i jako Miasto nie planujemy tam zmian. Wykonano tymczasowe połączenie do ul. Jaśminowej i takie rozwiązanie będzie funkcjonowało do czasu połączenia z al. Kraśnicką.

Nie wiadomo więc, kto i w jaki sposób ma odczytać treść z tabliczki. I choć drewniany kolos wygląda imponująco, to jednak z daleka nie stwarza wrażenia obiektu celowego.

Nieco inne światło rzuca na ten obiekt Marcin Skrzypek – autor okolicznościowego wpisu na portalu „Skarby Kultury Przestrzeni”:

– Jak głosi napis, jest to „Pamiątka po poprzednich budowniczych „starego” mostu w ciągu al. Warszawskiej nad rzeką Czechówką – pień i karpina drzewa wykopana z głębokości 7 m”. Po pierwsze wygląda to ładnie w sensie rzeźbiarskim i upiększa tę przestrzeń drogową wyjałowioną z jakichkolwiek nie-technicznych elementów estetycznych. Po drugie, jest to unikalny przykład pamiątki sztuki inżynierskiej. Musiał być ktoś, kto dowiedział się o tym znalezisku podczas budowy i uznał je za element dziedzictwa, a nie zbędny obiekt do wywiezienia, jak to się normalnie dzieje. W dodatku był to budowlaniec, więc jedna z osób, których raczej nie podejrzewamy o taką wrażliwość. Bardzo sympatyczne. Warto też zwrócić uwagę na fakt, z jaką pieczołowitością został ten pień opisany. Po trzecie, jest to unikalny przykład dekoracji ronda i to obiektem niosącym pozytywistyczne wartości. Prawie wszystkie lubelskie ronda są puste (nie licząc roślin; wyjątki to „rondo z helikopterem” w Świdniku i ostatnio rondo z Masztem Niepodległości). Również na palcach może dwóch rąk da się policzyć tak dobrze eksponowane w Lublinie obiekty sztuki publicznej nie związane z martyrologią, walką o niepodległość itp.

I w sumie jest to wszystko prawda. Tylko jeszcze żeby każdy zainteresowany mógł albo tam dojść, albo choćby wiedział, co tam napisano…

Stoi pośrodku ronda i nie bardzo wiadomo po co. Podejść nie można, więc przejeżdżający dziwią się, jaki jest tego cel (zdjęcia)

Stoi pośrodku ronda i nie bardzo wiadomo po co. Podejść nie można, więc przejeżdżający dziwią się, jaki jest tego cel (zdjęcia)

Stoi pośrodku ronda i nie bardzo wiadomo po co. Podejść nie można, więc przejeżdżający dziwią się, jaki jest tego cel (zdjęcia)

Stoi pośrodku ronda i nie bardzo wiadomo po co. Podejść nie można, więc przejeżdżający dziwią się, jaki jest tego cel (zdjęcia)

Stoi pośrodku ronda i nie bardzo wiadomo po co. Podejść nie można, więc przejeżdżający dziwią się, jaki jest tego cel (zdjęcia)

Stoi pośrodku ronda i nie bardzo wiadomo po co. Podejść nie można, więc przejeżdżający dziwią się, jaki jest tego cel (zdjęcia)

(fot. tekst Leszek Mikrut)

33 komentarze

  1. Niby dlaczego NIE MOŻNA PODEJŚĆ ? Ja już dawno widziałem tą tabliczkę – podszedłem sobie, podeptałem nawet trawkę. I co? Nuuuuda… Nic ciekawego. Zniszczyli przyrodę niedaleko – dolinę pięknej rzeczki.

Z kraju