690 680 960

Stoi pośrodku ronda i nie bardzo wiadomo po co. Podejść nie można, więc przejeżdżający dziwią się, jaki jest tego cel (zdjęcia)

Siedem lat temu oddano do użytku rondo 100-lecia KUL, będące fragmentem dojazdu do obwodnicy miasta. Nieoficjalna nazwa obiektu to „Rondo z pniakiem”, a wywodzi się ona od umieszczonego na wyspie centralnej fragmentu reliktu, jakim jest pień drzewa.

Pośrodku ronda usytuowany jest imponującej wielkości pień i karpina drzewa, kiedyś tam posadowionego, a wykopanego w trakcie budowy ronda. Każdy, kto po raz pierwszy zwróci uwagę na ten obiekt, raczej myśli, że to pozostałości po nieuprzątniętym po budowie terenie.
Wprawdzie jest wbita w trawę mała okolicznościowa tabliczka informacyjna, lecz żadnego dojścia do niej nie ma. Z okien samochodu, który – jak wiadomo – nie może w tym miejscu zatrzymać się (a rowerem nie można tam się poruszać), trudno odczytać jej treść, a nawet w ogóle ją zauważyć. Wejścia na rondo dla pieszych również nie ma.

A na dodatek owa tabliczka zlokalizowana jest nie po południowej stronie ronda, gdzie są przejścia dla pieszych i ścieżka rowerowa – wprawdzie i tak w dużej odległości, wymagającej ewentualnie użycia lornetki – lecz po stronie wschodniej, gdzie już przechodzień nie ma prawa znajdować się, wiec i nie ma żadnych szans, aby dowiedzieć się co to jest i po co.

– W 2015 roku wykonawca budowy odcinka do obwodnicy posadowił pień i zamieścił z tej okazji okolicznościową tabliczkę – tłumaczy Justyna Góźdź z biura prasowego w Kancelarii Prezydenta Miasta Lublin. – Ten element ronda pozostał do dziś i jako Miasto nie planujemy tam zmian. Wykonano tymczasowe połączenie do ul. Jaśminowej i takie rozwiązanie będzie funkcjonowało do czasu połączenia z al. Kraśnicką.

Nie wiadomo więc, kto i w jaki sposób ma odczytać treść z tabliczki. I choć drewniany kolos wygląda imponująco, to jednak z daleka nie stwarza wrażenia obiektu celowego.

Nieco inne światło rzuca na ten obiekt Marcin Skrzypek – autor okolicznościowego wpisu na portalu „Skarby Kultury Przestrzeni”:

– Jak głosi napis, jest to „Pamiątka po poprzednich budowniczych „starego” mostu w ciągu al. Warszawskiej nad rzeką Czechówką – pień i karpina drzewa wykopana z głębokości 7 m”. Po pierwsze wygląda to ładnie w sensie rzeźbiarskim i upiększa tę przestrzeń drogową wyjałowioną z jakichkolwiek nie-technicznych elementów estetycznych. Po drugie, jest to unikalny przykład pamiątki sztuki inżynierskiej. Musiał być ktoś, kto dowiedział się o tym znalezisku podczas budowy i uznał je za element dziedzictwa, a nie zbędny obiekt do wywiezienia, jak to się normalnie dzieje. W dodatku był to budowlaniec, więc jedna z osób, których raczej nie podejrzewamy o taką wrażliwość. Bardzo sympatyczne. Warto też zwrócić uwagę na fakt, z jaką pieczołowitością został ten pień opisany. Po trzecie, jest to unikalny przykład dekoracji ronda i to obiektem niosącym pozytywistyczne wartości. Prawie wszystkie lubelskie ronda są puste (nie licząc roślin; wyjątki to „rondo z helikopterem” w Świdniku i ostatnio rondo z Masztem Niepodległości). Również na palcach może dwóch rąk da się policzyć tak dobrze eksponowane w Lublinie obiekty sztuki publicznej nie związane z martyrologią, walką o niepodległość itp.

I w sumie jest to wszystko prawda. Tylko jeszcze żeby każdy zainteresowany mógł albo tam dojść, albo choćby wiedział, co tam napisano…

(fot. tekst Leszek Mikrut)

33 komentarze

  1. Niby dlaczego NIE MOŻNA PODEJŚĆ ? Ja już dawno widziałem tą tabliczkę – podszedłem sobie, podeptałem nawet trawkę. I co? Nuuuuda… Nic ciekawego. Zniszczyli przyrodę niedaleko – dolinę pięknej rzeczki.

Dodaj komentarz

Kursy walut

  • USD 4.1887zł -0.18%
  • GBP 5.2109zł -0.04%
  • EUR 4.479zł -0.25%
  • CHF 4.6211zł -0.19%

Polub nas