Na łuku jezdni stracił panowanie nad pojazdem, auto dachowało. Kierowca wraz z pasażerem porzucili samochód i uciekli pieszo. Trwają ich poszukiwania.
Kolejni kierowcy wjeżdżając na rondo z pniakiem nie zauważyli licznych czerwonych linii ostrzegających o niebezpiecznym miejscu, jak też znaków nakazujących ustąpienia pierwszeństwa. Pewnie jechali przed siebie nie zwracając na nic uwagi. Szybko tego pożałowali.
Na łuku jezdni, na mokrej po opadach deszczu nawierzchni, stracił panowanie nad pojazdem. Auto wpadło na pas zieleni po czym uderzyło w betonowe zapory.
Po raz kolejny zlekceważenie oznakowania doprowadziło do zderzenia pojazdów na rondzie z pniakiem. Tym razem na szczęście nikt nie został ranny.
Kierowca auta z logiem taxi, świadczący usługi przewozu osób za pomocą popularnej aplikacji, wjeżdżając na rondo nie zwrócił uwagi na oznakowanie. Staranował auto, którym podróżowała kobieta z dzieckiem.
W poniedziałek około południa na rondzie im. 100-lecia KUL doszło do zderzenia dwóch pojazdów osobowych. Na miejscu pracują służby ratunkowe, są utrudnienia w ruchu.
Po raz kolejny w tym miejscu doszło do zderzenia pojazdów. Tym razem jednak okoliczności są nieco inne niż zwykle. Na miejscu pracują policjanci.
Przez ostatnich kilka dni był w tym miejscu spokój, nie oznacza to jednak, że kierowcy zaczęli patrzeć w tym miejscu na znaki. Właśnie na rondzie z pniakiem po raz kolejny zderzyły się dwa auta.
Nie ma chyba tygodnia, aby w tym miejscu nie dochodziło do kolizji lub wypadków. Za każdym razem sytuacja wygląda tak samo. Kierowcy wjeżdżają na rondo nie zwracając uwagi na oznakowanie i czerwone linie na jezdni.
Przez kilka dni był spokój, wiele osób miało nadzieję, że po tak dużej liczbie kolizji i wypadków w tym miejscu, kierowcy zaczną uważać. Nic bardziej mylnego. Właśnie na rondzie z pniakiem znów zderzyły się dwa auta.
Rondo to słynie z bardzo dużej liczby wypadków i kolizji. Za każdym razem przyczyna jest taka sama: lekceważenie oznakowania. Tym razem na szczęście nikt nie został ranny.
W tym miejscu wielu kierowców notorycznie nie zwraca uwagi na oznakowanie, a czerwone linie ostrzegawcze namalowane na jezdni uznaje chyba za ozdobę. Znów na lubelskim rondzie z pniakiem miał miejsce wypadek.
W tym miejscu wciąż dochodzi do kolizji i wypadków. Za każdym razem przyczyną jest lekceważenie oznakowania. Dziś znów zderzyły się tam dwa pojazdy.
Po raz kolejny dla jednego z kierowców kilkukrotnie powtórzone oznakowanie jak też umieszczone na jezdni czerwone linie okazały się niewidoczne. Wjechał na rondo sądząc że ma pierwszeństwo.
Rondo to słynie z bardzo dużej liczby wypadków i kolizji. Za każdym razem przyczyną jest jazda bez zwracania uwagi na oznakowanie. Nie inaczej było dziś wieczorem.