W tym miejscu, w tym tygodniu już po raz piąty doszło do zderzenia pojazdów. Tym razem do szpitala trafiły dwie osoby, zblokowany jest zjazd ze skrzyżowania w kierunku Warszawy.
Dzień po dniu w tym miejscu dochodzi do kolizji i wypadków. Za każdym razem przyczyna jest taka sama: lekceważenie oznakowania. Właśnie po raz kolejny zderzyły się tam dwa pojazdy.
W dwa dni na rondzie 100-lecia KUL w Lublinie doszło już do trzech zdarzeń drogowych. W każdym z nich okoliczności były identyczne. Kierowcy nie zwracali bowiem uwagi na oznakowanie i czerwone linie na jezdni.
Zaledwie kilka godzin wcześniej informowaliśmy o zderzeniu peugeota z toyotą na owianym złą sławą rondzie z pniakiem. Nie trzeba było długo czekać, a po raz kolejny w tym miejscu doszło do identycznej sytuacji.
Nie ma chyba tygodnia, aby w tym miejscu nie dochodziło do kolizji lub wypadków. Za każdym razem sytuacja wygląda tak samo. Kierowcy wjeżdżają na rondo nie zwracając uwagi na oznakowanie i czerwone linie na jezdni.
Kiedy część kierowców nie zauważała znaku "ustąp pierwszeństwa przejazdu", postawione zostały kolejne znaki. Do tego na jezdni namalowano ostrzegające czerwone linie. Wciąż jednak jest to wszystko dla niektórych niezauważalne.
W środę rano w rejonie ronda 100-lecia KUL doszło do zderzenia dwóch pojazdów osobowych. Na miejscu pracują policjanci, występują utrudnienia z przejazdem.
W sobotę rano na rondzie im. 100-lecia KUL doszło do zderzenia dwóch pojazdów osobowych. Jeden z nich dachował. W rejonie kolizji występują nadal utrudnienia z przejazdem.
Powtórzone oznakowanie oraz czerwone, ostrzegające o niebezpiecznym miejscu linie na jezdni znów były niezauważalne. Tym razem dla kierowcy toyoty, który wjechał na rondo sądząc, że ma pierwszeństwo. Doprowadził do zderzenia.
Na tym rondzie nawet kilka razy dziennie potrafi dochodzić do kolizji i wypadków. Za każdym razem przyczyna jest taka sama: kierowcy nie patrzą na znaki, nie zastanawiają ich też, do czego służą czerwone linie na jezdni.