Piątek, 26 kwietnia 202426/04/2024
690 680 960
690 680 960

Agrounia nie ustaje w walce o ustabilizowanie rynku zboża. „Nasyła się policję, zamyka niewygodne osoby i to jest rozwiązanie problemu”

Działacze Agrounii wskazują na opieszałość urzędników w walce z problemami polskiego rolnictwa. Chodzi o zalew rynku zbożem z Ukrainy, przez co nasi producenci mają problemy ze zbytem płodów rolnych.

W poniedziałek przed biurem Lubelskiej Izby Rolniczej działacze Agrounii z województwa lubelskiego poruszyli problemy, z jakimi wciąż zmagają się rolnicy z naszego regionu. Przede wszystkim chodzi o zwożenie do Polski zboża z Ukrainy w ramach korytarza tranzytowego, który zgodnie z założeniem, miał zapewnić przepływ zboża z zagranicy przez nasz kraj do innych państw. Tymczasem wiele zboża zostaje w Polsce, przez co zaczyna brakować miejsca na to, pochodzące od naszych rolników. W wielu przypadkach ma to być również zmoże techniczne, czyli słabej jakości, nieprzebadane pod kątem bezpieczeństwa żywnościowego, gdyż wg. dokumentacji miało ono być przeznaczone np. do celów opałowych.

Jak wyjaśnia Andrzej Waszczuk, celem utworzenia korytarza solidarnościowego była pomoc Ukrainie w celu przewiezienia zboża do krajów trzecich. W połowie mają minister rolnictwa Henryk Kowalczyk zapewniał, że Polska będzie jedynie krajem typowo tranzytowym, a ziarno z Ukrainy nie trafi na rynek polski. Rolnicy jednak szybko zaczęli zauważać, iż niektóre transporty są dostarczane do skupów, młynów czy mieszalni pasz w naszym kraju. Wtedy postanowiono się temu sprzeciwić.

– Po naszym proteście zorganizowanym pod biurem poselskim Jacka Sasina Hrubieszowie, kiedy przypomnieliśmy, że ustalenia i obietnice były zupełnie inne, pod wpływem naszych działań minister Kowalczyk zmienił zmienił trochę narrację i zaapelował do rolników, aby przetrzymali zboże, gdyż w drugim półroczu jego cena wzrośnie. Rolnicy zastosowali się do jego słów i dużą część zboża zmagazynowali w swoich gospodarstwach. Jednak cena nie tylko nie wzrosła, a wręcz sporo spadła. Do tego wiele magazynów jest zapchanych zbożem z Ukrainy, przez co nasi rolnicy nie mają gdzie sprzedać swoich zbiorów – mówi Andrzej Waszczuk.

Jak podkreślali członkowie Agrounii, prezes ugrupowania Michał Kołodziejczak telefonicznie informował ministra rolnictwa o niebezpieczeństwie, jakie niesie przewóz zboża technicznego, a także o procederze zmiany jego przeznaczenia po przekroczeniu granicy. Henryk Kowalczyk miał przyjrzeć się tej sprawie, temat poruszany był na komisji rolnictwa, a jednak nic w tej sprawie się nie dzieje. Co więcej minister tłumaczył, że więcej zboża z Polski wyjeżdża niż jest importowane, przedstawił ceny, które mają być stabilne. Zapewniał, iż służby w ciągu trzech dni ustalą czy problem istnieje, a miało to miejsce pięć tygodni temu. Tymczasem w ciągu ostatnich dwóch tygodni kukurydza staniała o 30-40 proc, a wielu rolników po prostu jej nie zbiera z pól, gdyż nie ma gdzie jej sprzedać.

Andrzej Waszczuk dodał, iż ukraińskie zboże zalewa nasz rynek, gdyż nie została dotrzymana umowa. W maju, kiedy Komisja Europejska znosiła cła na zboża z Ukrainy, w zapisach ujęła, że jeżeli zboże to zdestabilizuje rynek danego kraju, może on wystąpić o zmianę przepisów aby bronić swojego rynku. Tymczasem polska ma nic z tym nie robić. Zwrócił również uwagę na brak przepływ informacji między izbą rolniczą, wojewodą, ministrem rolnictwa a premierem. Tu nawiązał do sytuacji z ubiegłego tygodnia, gdzie wojewoda lubelski Lech Sprawka wyjaśniał Agrounii, że wcześniej nic o problemie nie wiedział.

– Prezes Izby rolniczej wiedział o problemach poruszanych przez rolników. Każdej doby przez jedno przejście graniczne przejeżdża nawet ok. 2 tys. ton zboża. To stanowi o opieszałości, zaniedbaniu i braku kontroli służb naszego państwa nad sytuacją w kraju – mówi Jarosław Miściur.

Członkowie Agrounii odnieśli się również do sytuacji, jaka miała miejsce w Urzędzie wojewódzkim. Jak wyjaśniają, przyszli do wojewody, u którego złożyli pismo dotyczące problemów w rolnictwie i zajęcia w tej sprawie stanowiska. Lech Sprawka miał nie zdawać sobie do końca sprawy z całej sytuacji, jednak zapowiedział, iż zacznie zajmować się problemem dopiero w następnym tygodniu. Tymczasem w tym czasie do Polski wjedzie ogromna ilość zboża, a każdy kolejny dzień sprawia, że rolnicy stają się w coraz trudniejszej sytuacji.

– Podczas rozmowy powiedzieliśmy, że chcemy rozmawiać z premierem. Wojewoda, który jest tak naprawdę przedłużeniem ręki premiera i jest administracją rządową na terenie danego województwa zamiast poświęcić czas na zajęcie się problemami z którymi przyszliśmy, które dotyczą rolników, wolał poświęcić swój czas na organizowanie kordonów policji. Absurdalne było też postawienie zarzutów działaczom Agrounii i rolnikom dotyczące zakłócenia miru domowego. Jesteśmy bardzo zdziwieni, że tego typu sytuacja ma miejsce. Dostaliśmy zarzuty z artykułu, który tak naprawdę powinien dotyczyć terenów prywatnych, czyli naruszenie miru domowego. A my niczego nie naruszyliśmy. Widać już w tym momencie, że działania władzy są stricte polityczne. Nasyła się policję, zamyka niewygodne osoby i to jest rozwiązanie problemu – mówił Jarosław Miściur.

(fot. lublin112)

41 komentarzy

  1. Po co tyle krzyku Panowie rolnicy orać siać i popierać PIS a będzie wam dane.

Z kraju