Trzecie w ostatnich dniach zderzenie pojazdów na rondzie 100-lecia KUL w Lublinie. Po raz kolejny jeden z kierowców wjeżdżając na skrzyżowanie nie zauważył licznych czerwonych linii ostrzegających o niebezpiecznym miejscu, jak też znaków nakazujących ustąpienie pierwszeństwa.
Kolejna osoba wjeżdżająca na rondo im. 100-lecia KUL nie zauważyła licznych czerwonych linii ostrzegających o niebezpiecznym miejscu, jak też znaków nakazujących ustąpienia pierwszeństwa. Pewnie jechała przed siebie, a po chwili doprowadziła do zderzenia. Jedna osoba została poszkodowana.
Jeszcze do niedawna na tym rondzie nie było tygodnia bez kolizji czy wypadku. W ostatnim czasie tego typu zdarzeń jest mniej, lecz wciąż do nich dochodzi. Za każdym razem przyczyna jest taka sama.
Na łuku jezdni stracił panowanie nad pojazdem, auto dachowało. Kierowca wraz z pasażerem porzucili samochód i uciekli pieszo. Trwają ich poszukiwania.
Kolejni kierowcy wjeżdżając na rondo z pniakiem nie zauważyli licznych czerwonych linii ostrzegających o niebezpiecznym miejscu, jak też znaków nakazujących ustąpienia pierwszeństwa. Pewnie jechali przed siebie nie zwracając na nic uwagi. Szybko tego pożałowali.
Na łuku jezdni, na mokrej po opadach deszczu nawierzchni, stracił panowanie nad pojazdem. Auto wpadło na pas zieleni po czym uderzyło w betonowe zapory.
Po raz kolejny zlekceważenie oznakowania doprowadziło do zderzenia pojazdów na rondzie z pniakiem. Tym razem na szczęście nikt nie został ranny.
W ostatnim czasie na rondzie z pniakiem, które słynie z licznych wypadków i kolizji, był względny spokój. Kierowcy zachowywali ostrożność i przede wszystkim zwracali uwagę na oznakowanie. Jednak do czasu.
Kierowca auta z logiem taxi, świadczący usługi przewozu osób za pomocą popularnej aplikacji, wjeżdżając na rondo nie zwrócił uwagi na oznakowanie. Staranował auto, którym podróżowała kobieta z dzieckiem.
Po raz kolejny w tym miejscu doszło do zderzenia pojazdów. Tym razem jednak okoliczności są nieco inne niż zwykle. Na miejscu pracują policjanci.
Przez ostatnich kilka dni był w tym miejscu spokój, nie oznacza to jednak, że kierowcy zaczęli patrzeć w tym miejscu na znaki. Właśnie na rondzie z pniakiem po raz kolejny zderzyły się dwa auta.
Nie ma chyba tygodnia, aby w tym miejscu nie dochodziło do kolizji lub wypadków. Za każdym razem sytuacja wygląda tak samo. Kierowcy wjeżdżają na rondo nie zwracając uwagi na oznakowanie i czerwone linie na jezdni.
Przez kilka dni był spokój, wiele osób miało nadzieję, że po tak dużej liczbie kolizji i wypadków w tym miejscu, kierowcy zaczną uważać. Nic bardziej mylnego. Właśnie na rondzie z pniakiem znów zderzyły się dwa auta.
Rondo to słynie z bardzo dużej liczby wypadków i kolizji. Za każdym razem przyczyna jest taka sama: lekceważenie oznakowania. Tym razem na szczęście nikt nie został ranny.
W tym miejscu wielu kierowców notorycznie nie zwraca uwagi na oznakowanie, a czerwone linie ostrzegawcze namalowane na jezdni uznaje chyba za ozdobę. Znów na lubelskim rondzie z pniakiem miał miejsce wypadek.