Środa, 11 grudnia 202411/12/2024
690 680 960
690 680 960

Nie ma wątpliwości, że było to podpalenie, sprawcy nie udało się jednak ustalić. Po 4 latach śledztwo umorzono

Pomimo przeprowadzenia szeregu czynności, przesłuchania kilkudziesięciu osób, sprawcy lub sprawców pożaru w lubelskim DPS-ie nie udało się ustalić. Prokuratura zdecydowała się umorzyć postępowanie.

Prokuratura podjęła decyzję o umorzeniu śledztwa w sprawie pożaru, jaki miał miejsce cztery lata tamu przy ul. Głowackiego w Lublinie. W nocy z 30 na 31 sierpnia 2019 roku ogień objął budynek Domu Pomocy Społecznej. Działania ratowników trwały siedem godzin. Jak później podkreślano, była to jednak z trudniejszych a akcji, z jakimi lubelskie służby ratunkowe miały do czynienia.

Brało w niej udział 41 zastępów straży pożarnej zarówno z PSP jak i OSP z całego powiatu, w sumie ponad 170 strażaków, szereg zespołów ratownictwa medycznego, dziesiątki policjantów, pogotowie energetyczne, pogotowie gazowe, żołnierze oraz pracownicy DPS-u. Zaangażowane zostało również lubelskie MPK, które podstawiło na miejsce autobusy dla pensjonariuszy, pracownicy Wydziału Zarządzania Kryzysowego Miasta Lublin oraz nadzór budowlany. Sporą pomoc nieśli także mieszkańcy okolicznych domów.

Początkowo palił się budynek w przebudowie, w którym nikogo nie było. Po chwili jednak okazało się, że płomienie bardzo szybko się rozprzestrzeniają na znacznie większą część obiektu, w której znajduje się setka podopiecznych placówki. Czasu na ich ewakuację było niewiele. Pensjonariuszy wyprowadzał kto tylko mógł. Większość osób, z powodu ich niesprawności ruchowych, trzeba było przenosić na wózki inwalidzkie i dopiero wtedy znosić na dół. W ostatniej chwili udało się ewakuować wszystkich mieszkańców.

Straty zostały wówczas oszacowane na kwotę ok. 10 mln zł. Śledczy powołali kilku biegłych, przede wszystkim z zakresu pożarnictwa. Ich opinia była zgodna z tym, co podejrzewano już na początku. Mianowicie w obiekcie umyślnie zaprószono ogień. Pomimo przeprowadzenia szeregu czynności, przesłuchania kilkudziesięciu osób, sprawcy lub sprawców nie udało się ustalić. W związku z tym postanowiono umorzyć śledztwo. Nie oznacza to jednak, że podpalacz może spać spokojnie. Sprawa cały czas będzie w zainteresowaniu śledczych i kiedy tylko pojawią się nowe informacje, czynności zostaną wznowione.

15 komentarzy

  1. Jarek i Mateusz to ich robota

  2. Ocena: 0

    Najłatwiej zatrzymać pijusa, który nie może chodzić bo jest taki nawalony, że trudno mu stać, a łatwo siedzieć. Bandytę z wiadomej ulicy , który wpycha chłopka pod trolejbus też łatwo znaleźć wśród patoli – zawsze odważnych, zwartych i gotowych. Sorry ! Szkoda czasu Pań i Panów z policji skoro niedowałki prokuratorskie albo sądowe wypuszczają takie potorocia. Mam nadzieję, że po wyborach to się zmieni. Jak nie to będę musiał wykopać coś co dziadziuś ukrył w 1939 roku po napaści ruskich na nasz region. Ponoć jest dobrze zakonserwowane i ma spory zapas magazynowy. !

  3. wychowankowie Dobrej zmiany jak c co gościa pod trolejbus wepchneli ….

  4. „Nie oznacza to jednak, że podpalacz może spać spokojnie”… no ciekawe czy tak samo po latach ktoś sobie coś przypomni, jak „molestowanie” przez księdza nagle po 50 latach…

  5. Ocena: 0

    Łysego rozpytali? On na pewno wie, który to z jego dewelo-kolegów taki sprytny.

  6. To proste – wina Tuska!

  7. pewnie konmkurencja

  8. deweloperka

  9. ubezpieczenie budynków było czy raczej na pewno nie było

    • przepisy wymagają bezwzględnie ubezpieczenia więc na pewno było

      • Uważam się za zbawionego
        Ocena: 0

        I jaki procent z tych 10 baniek wypłacono? Po uwzględnieniu franszyzy redukcyjnej i innych prawnych kruczków?

  10. Wiadomo co było przyczyną i dlaczego. Wystarczy się zainteresować zainteresowanymi osobami, a łatwo dojść do wniosków. Nawet podpowiem, a kto na tym skorzystał? Bardzo proste pytanie, a odpowiedź jeszcze łatwiejsza.

Z kraju

Polityka i społeczeństwo

Nauka i technologia