Czwartek, 09 maja 202409/05/2024
690 680 960
690 680 960

Zobacz moment zderzenia auta osobowego z rowerzystą na ul. Grabskiego

W środę kilka minut po godzinie 17 na skrzyżowaniu ulic Grabskiego i Drogi Męczenników Majdanka w Lublinie doszło do zderzenia rowerzysty z autem osobowym. Ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy lubelskiej drogówki wynika, że mężczyzna kierujący rowerem, jechał drogą rowerową w kierunku Majdanka. Podczas przejeżdżania przez ul. Grabskiego, zderzył się z oplem, którego kierowca skręcał z Drogi Męczenników Majdanka.

156 komentarzy

  1. Zdarzenie było groźne i czyja wina to jedno ale GDZIE JEST PIERWSZA POMOC?!!!

  2. przecież rowerzysta miał czerwone ? albo wjechał na czerwonym.

  3. narobili ścieżek nie zważając na bezpieczeństwo

  4. wina kierowcy auta, ale rowerzysta też święta krowa…tak się nauczyli że im wszystko wolno,moim zdaniem wina 50/50

  5. Jak widać to rowerzysta wjechał w bok samochodu a nie samochód w niego jak zresztą jest opisane w artykule. Prawo drogowe dla rowerzystów można było zmienic, ale praw fizyki już się nie da. Jechalby wolniej i zachował ostrożność to nie zrobiłby sobie kuku. Po za tym rowerzystę dotyczą te same zasady zachowania na drodze co kierowców.

  6. Idiota na rowerze nie zachował ostrożności przy przejedzie przez przejście i ma za swoje. Następnym razem się zastanowi.

  7. Współwinę powinni mu dać

  8. Jeden idiota wymyslil sciezki rowerowe przez jezdnie drugi z nich korzysta
    Najwieksza glupota jaka mozna bylo wymyslec
    Dojezdzasz do przejscia zchodzisz z roweru a nie jedziesz bo masz pierszenstwo
    A na filmiku widac ze wolno nie jedzie wiec kierowca nawet szansy niema zobaczyć takiego pedalaza co pedaluje na rowerku
    Zlikwidowac te sciezki i tyle nie bedzie tyle takich sytuacji

    • Sytuacja dość podobna do większości wypadków auto-motocykl.
      Kierowca auta zaczyna manewr skrętu w lewo gdy nie widzi jeszcze rowerzysty/motocyklisty, kiedy znajduje się na „pasie” rowerzysty/motocyklisty ten wjeżdża mu w bok.
      Mandat dostanie kierowca auta, bo wymusił.
      Ale rowerzysta/motocyklista też swoje dołożył, bo jechał za szybko jak na takie warunki.

  9. „Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerzystów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerowi znajdującemu się na przejeździe oraz na niego wjeżdżającemu.”

    „Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerzyście jadącemu na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.”

    Mandat zarobi tylko kierujący samochodem. Przykre ale prawdziwe.

    • Nie pisz bzdur bo przyczyniasz się do ew. wypadków.
      Obecnie Art. 27.1 brzmi:
      „Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerzystów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerowi znajdującemu się na przejeździe.”
      Nie ma nic o ustępowaniu pierwszeństwa rowerzyście zbliżającemu się do przejazdu.

      • Jesteś w błędzie. Niedawno na tym forum rowerzysta umieścił filmową kompilację swoich „przygód” z kierowcami. Rozpętała się burza. W końcu redakcja była zmuszona wyłożyć podstawę prawną dotyczącą przejazdów dla rowerów. Otóż, z PoRD zniknął zapis o wjeździe rowerem na przejazd rowerowy PRZED zbliżający się do niego pojazd. Konsekwentnie, art 27.1 przyjął formę podaną przez HUgoN’a. Zmiana jest jak najbardziej logiczna, bo istotą pierwszeństwa przejazdu jest to, że ktoś nam tego pierwszeństwa musi ustąpić.

        • Powtórzę konsekwentnie: Nie pisz bzdur bo przyczynisz się do wypadków jeżeli Ci ktoś uwierzy.
          Nie ma w PORD artykułu 27.1 o brzmieniu podanym przez HUgoN. Nie ma i musisz się z tym pogodzić. Brzmienie obowiązującego artykułu podałem.

          Cały art. 27 w obowiązującej jak to podałeś „formie”:

          Art. 27.
          1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerzystów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerowi znajdującemu się na przejeździe.
          1a. Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerzyście jadącemu na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.
          2. (uchylony).
          3. Kierujący pojazdem, przejeżdżając przez drogę dla rowerów poza jezdnią, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa rowerowi.
          4. Kierującemu pojazdem zabrania się wyprzedzania pojazdu na przejeździe dla rowerzystów i bezpośrednio przed nim, z wyjątkiem przejazdu, na którym ruch jest kierowany.

        • Dodam do tego:
          1. Redakcja nie była zmuszona do „wyłożenia” podstawy prawnej i nie dokonała jej wykładni.
          2. Powielasz głupotę, którą ktoś kiedyś palnął w Internecie, że można wywodzić prawa ze zlikwidowanego przepisu.
          3. Polecam jeszcze raz polemikę z Panem Tomaszem, autorem filmu:
          http://www.lublin112.pl/list-czytelnika-zycia-rowerzysty-wideo/

          • Redakcja w tym wątku dodała, co następuje:
            „Jednocześnie przypominamy o UCHYLENIU ustępu 4 w artykule 33:
            Art. 33.
            4. Na przejeździe dla rowerzystów kierującemu rowerem zabrania się:
            1) wjeżdżania bezpośrednio przed jadący pojazd.”
            Skoro się nie zabrania, więc jest to dozwolone.
            Konsekwencja tego uchylenia jest taka, że przejazd rowerowy stał się de facto skrzyżowaniem, na którym (o ile znaki, np. A-7, nie stanowią inaczej) pierwszeństwo ustala się regułą prawej ręki. Załóżmy więc, że na tym feralnym przejeździe rowerowym nie ma sygnalizacji świetlnej i zbliża się do niego rower od zachodu i samochód od północy. Kto ustępuje komu? Rowerzysta ma samochód po lewej, więc ma pierwszeństwo do WJAZDU na to skrzyżowanie. Gdy już rowerzysta jest na tym przejeździe ma pierwszeństwo względem samochodów najdjeżdżających z południa w myśl artykułu 27.1. Jeżeli jesteś kierowcą i masz pierwszeństwo w myśl reguły prawej ręki, to masz prawo wjechać pod nadjeżdżający z lewej pojazd. Gdyby tak nie było, to twoje pierwszeństwo wynikające z reguły prawej ręki byłoby fikcją.

          • Wiedziałem, że ten głupkowaty argument zostanie przytoczony. Szanowny wujku Kleofasie, Prawo jest takie jakie jest napisane i w takim zakresie obowiązuje. I nic więcej.
            Przekonaj kogokolwiek, kto uczy się dopiero zasad ruchu drogowego, lub obcokrajowca który chce poznać ten przepis, że rowerzyści u nas wywodzą swoje prawa z przepisów które nie istnieją.
            Nie chciało Ci się sięgnąć do źródeł, więc zacytuję fragment i kończę dyskusję.

            „…Aby odpowiedzieć na pytanie dlaczego zlikwidowano ten przepis, należy dokonać wykładni historycznej. Była to kalka legislacyjna z przepisów dotyczących pieszych na przejściu. Istnienie tego ograniczenia powodowało, że rowerzysta nie mógł płynnie poruszać się po DDR poprowadzonej równolegle do drogi z pierwszeństwem. Uznano, że rowerzyści powinni mieć takie same prawa jak kierowcy samochodów. „Jesteś na drodze z pierwszeństwem to jedziesz”. Dodatkowo takie podejście jest zgodne z Konwencją Wiedeńska. Ale nie daje to pierwszeństwa wjazdu na wszystkie przejazdy rowerowe!!!. Regulują to bardziej ogólne przepisy Prawa o Ruchu Drogowym. Jeżeli rowerzysta porusza się wzdłuż drogi z pierwszeństwem to jedzie, ale jeżeli przecina taką drogę wyjeżdżając z podporządkowanej, lub przejazd jest wyznaczony na takiej drodze i nie jest poprzedzony dla jej ciągu znakiem A7, musi przepuścić pojazdy znajdujące się na niej. Domorośli interpretatorzy prawa w zmianie dopatrzyli się jedynie niezgodności z Konwencją. Najgorsze jest jednak to, że rozpowiadają takie bzdury, narażając tych którzy w to uwierzą…”

            EOT

          • Przytoczona interpretacje zaczerpnąłem z opinii GDDKiA wydanej po rzeczonej nowelizacji PoRD (łatwo wygooglować GDDKiA opinia przejazd rowerowy). Rowerzysta zbliżając się do przejazdu rowerowego przecinającego drogę z pierwszeństwem dostanie na wjeździe znak A-7 albo B-20 i wtedy, co oczywiste, musi ustąpić pierwszeństwa. W Lublinie bardzo rzadko przed przejazdami rowerowymi pojawiają się takie znaki. Jeżeli takich znaków nie ma, rowerzysta określa pierwszeństwo regułą prawej dłoni, bo innej metody ustalenia pierwszeńswa nie ma. Z wyjątkiem przecinania drogi jednokierunkowej zastosowanie tej reguły ZAWSZE daje pierwszeństwo przejazdu rowerzyście.

  10. jak zwykle dyskusja jest głupia , w/g przepisów wina kierowcy ewidentna.kropka.
    ale brak instynktu samozachowawczego u ped…przepraszam rowerzysty też można zaobserwować, ewidentnie kierowca miał zasłonięty widok przez naukę jazdy , a predkość rowerzysty godna Kwiatkowskiego.
    TAK NIESTETY KOŃCZY SIĘ BEZROZUMNE KOPIOWANIE PRZEPISÓW Z INNYCH KRAJÓW, POLACY , KIEROWCY OD LAT MAJĄ NAWYK ,ZE PRZY PRZEJŚCIU STOI PIESZY ,MAX 2 M OD PRZEJŚCIA, NIE MAJĄ ODRUCHU SPOGLĄDAĆ 20 M DALEJ , CZY NIE LECI JAKIŚ SZURKOWSKI.I TAKIE SĄ FAKTY I NAWYKI
    NIESTETY JAK WIDAĆ ZMIANA WIELOLETNICH NAWYKÓW BYWA BOLESNA
    I TAK NA PRAWDĘ PRETENSJE TRZEBA BY KIEROWAĆ DO BEZMÓZGICH USTAWODAWCÓW, BEZREFLEKSYJNIE CHCĄCYCH ZROBIĆ DOBRZE WSZYSTKIM DO OKOŁA.AMEN

    • Otóż to: brak właściwych nawyków u kierowców i brak instynktu samozachowawczego u rowerzystów.
      Winę w całości ponosi kierujący samochodem, ale on akurat w całej sytuacji ryzykuje niewiele (no bo co znaczą pogięte blachy, czy nawet utrata uprawnień lub wyrok w nawiasach… gdy rowerzysta na drugiej szali kładzie swoje życie i zdrowie).
      Tyle, że ustawodawców bym za to nie winił – lepszy ruch rowerowy oddzielony od jezdni, niż rowerzyści konkurujący na jezdni z ciężarówkami, czy też rozpychający się po chodnikach pomiędzy pieszymi. Winne jest typowo polskie podejście do kwestii bezpieczeństwa ruchu drogowego – a wygląda ono tak – policja od czasu do czasu urządza sobie akcję (nieważne czy nazwiemy ją „trzeźwy poranek”, „bezpieczny powrót z wakacji” czy „znicz” – zawsze to jest „akcja” trwa krótko i potem się kończy – z miernymi rezultatami [zwłaszcza „trzeźwe poranki”, które „trzeźwi inaczej nauczyli się omijać z pomocą CB]). Jak się skończy „akcja” to zaczyna się akcja „bezpieczeństwo budżetowe” i stawia się kilka patroli w krzakach, żeby wyłapali „pędzących 70 w gęsto zabudowanym polem i łąką” a cała reszta idzie za biurka, pisać bzdetne raporty, których i tak nikt nie przeczyta. A na ulicach panuje chamówa, bezhołowie i prawo pięści (zwłaszcza w odniesieniu do „miękkich” uczestników ruchu)… bo nikt żadnych działań prewencyjnych nie prowadzi. To skoro nie ma prewencji zdarzeń drogowych, to co się dziwić, że brak wiedzy o przepisach (obecny wątek stanowi tutaj doskonały przykład na ignorancję sporej części komentujących) i brak poszanowania obowiązujących „reguł gry” prowadzi do zdarzeń.
      Tak to jest, jak się poprawia bezpieczeństwo budżetu z krzaków, albo pisze 15 stron raportu ze stłuczki.