W ostatnich dniach to kolejne groźne zdarzenie z udziałem kierowcy wykonującego przewóz osób. Tym razem zignorował on wskazania sygnalizacji świetlnej. Trzy auta zostały rozbite.
Rondo z pniakiem eliminuje kierowców, którzy jadą i nie zwracają uwagi na znaki. Właśnie zderzyły się tam kolejne dwa auta. Tym razem nikt nie ucierpiał.
Kierujący volvo mężczyzna widząc wjeżdżający na skrzyżowanie pojazd uprzywilejowany zaczął hamować, aby umożliwić mu przejazd. Zaskoczyło to kierowcę toyoty.
Ponad dwukilometrowy korek utworzył się już na wyjeździe z Lublina. Zderzyły się tam trzy samochody. Służby ratunkowe są już w drodze.
Motocyklista na skutek upadku doznał obrażeń ciała i został przetransportowany do szpitala. Na miejscu pracują policjanci. Występują utrudnienia w ruchu.
Kolejna osoba nie zauważyła powtarzających się znaków jak również naniesionych na jezdnię ostrzegawczych linii. Wjechała na rondo sądziła, że ma pierwszeństwo i doprowadziła do wypadku.
Dwa zdarzenia, do których doszło w takich samych okolicznościach, miały miejsce dziś rano na tej samej ulicy w Lublinie. Na szczęście nikt nie ucierpiał.
Kierowca ciągnika siodłowego stracił panowanie nad pojazdem. Zestaw wjechał na pas zieleni dzielący jezdnie i uderzył w bariery. Nikomu nic się nie stało.
Tym razem na szczęście nikt nie ucierpiał. Jednak okoliczności zderzenia pojazdów, jak zawsze były takie same. Kolejny kierowca wjechał na rondo nie ustępując pierwszeństwa przejazdu.
Nawet kilkunastometrowej długości zestaw złożony z ciągnika siodłowego i naczepy był dziś niezauważalny na rondzie 100-lecia KUL. Wcześniej kierująca renaultem "przeoczyła" znaki drogowe i czerwone linie ostrzegające o niebezpiecznym miejscu.
Tak dobrze oznakowane skrzyżowania zdarzają się bardzo rzadko. Są powtórzone znaki jak też linie ostrzegawcze, a jednak nie brakuje kierowców, którzy w ogóle nie zwracają na to wszystko uwagi.
Kierowca ciężarowego mercedesa wjechał w tył znajdującego się przed nim volkswagena. Kobietę z auta osobowego przetransportowano do szpitala.
Wjeżdżając na skrzyżowanie, na którym nie działała już sygnalizacja świetlna, nie zastosował się do znaków. Doprowadził do zderzenia z kią, która zjeżdżała z ronda.
Tylu znaków i ostrzegawczych linii nie ma chyba przez żadnym skrzyżowaniem w mieście. Tymczasem kolejny kierowca w ogóle nie zwrócił na to uwagi i doprowadził do wypadku. Dwie osoby zostały ranne.
Kierujący oplem stracił panowanie nad pojazdem. Auto zjechało na prawą stronę, zaczepiło o jadąca obok skodę po czym uderzyło w słup latarni. Okazało się, że przyczyną było pęknięcie opony.