W maju na terenie trzech powiatów będzie obowiązywał zakaz wstępu do niektórych kompleksów leśnych. Przy drogach dojazdowych leśnicy mają umieścić tablice informacyjne.
Chrabąszcze siedzą w lecie na modrzewpiach tak jak mszyce na fasoli tycznej
MegaGłos
Na brzozach również siedzą oraz klonach
Matka Polka (nie mylić ze stadem boskich)
Od czasów pamiętnej katastrofy lotniczej, na brzozach niechętnie siadają.
Zbyt duże ryzyko stracenia przez samolot byle jaki.
#postronieprawdy
Polska będzie szczęśliwa gdy wywalimy na śmietnik historii pomniki dyktatorów: Piłsudskiego i Kaczyńskiego.
Dyzma
Największa dyktatura to unia europejska.
Stefanek
A zwierzęta w lesie wiedzą że ma być pryskane i na czas pryskania wyjdą z lasu ??
Przytomna do końca
Ale bajki.
Pan Grzesio
A w naturze wygląda to tak: Nikt nie pryska od chrabąszczy ani gąsienic jedzących świerki, ani od kornika, ani nie wycina chorych drzew. Porażeniu ulegają znaczne połacie lasu, drzewa padają od wiatru, wysychają. W lecie wystarczy jeden piorun i setki hektarów idą z dymem, razem z runem leśnym i zwierzątkami, i tymi szkodnikami. I to jest ok, samoregulacja. A jak się wycina chore drzewa, żeby do tego nie dopuścić, to wielgi lament. Obłudnicy, a nie ekolodzy.
Bławat
Dorosły owad jest wierzchołkiem szkód jakie wyrządza. Wyleci, obetnie wszystkie liście na drzewach (nie wiem co napadło tego z modrzewiem, bo wcina wszystko na pniu; śliwy i dęby) a potem niesie jaja. Spokój? Dopiero zaczyna się czteroletnie żerowanie na marchewce, ziemniakach, korzeniach dębu i wszystkim co napotka na swej podziemnej drodze, nawet gdy wykopiemy kawał darni na trawniku, mogą ukazać się nam opasłe larwy.
Chrabąszcze siedzą w lecie na modrzewpiach tak jak mszyce na fasoli tycznej
Na brzozach również siedzą oraz klonach
Od czasów pamiętnej katastrofy lotniczej, na brzozach niechętnie siadają.
Zbyt duże ryzyko stracenia przez samolot byle jaki.
Polska będzie szczęśliwa gdy wywalimy na śmietnik historii pomniki dyktatorów: Piłsudskiego i Kaczyńskiego.
Największa dyktatura to unia europejska.
A zwierzęta w lesie wiedzą że ma być pryskane i na czas pryskania wyjdą z lasu ??
Ale bajki.
A w naturze wygląda to tak: Nikt nie pryska od chrabąszczy ani gąsienic jedzących świerki, ani od kornika, ani nie wycina chorych drzew. Porażeniu ulegają znaczne połacie lasu, drzewa padają od wiatru, wysychają. W lecie wystarczy jeden piorun i setki hektarów idą z dymem, razem z runem leśnym i zwierzątkami, i tymi szkodnikami. I to jest ok, samoregulacja. A jak się wycina chore drzewa, żeby do tego nie dopuścić, to wielgi lament. Obłudnicy, a nie ekolodzy.
Dorosły owad jest wierzchołkiem szkód jakie wyrządza. Wyleci, obetnie wszystkie liście na drzewach (nie wiem co napadło tego z modrzewiem, bo wcina wszystko na pniu; śliwy i dęby) a potem niesie jaja. Spokój? Dopiero zaczyna się czteroletnie żerowanie na marchewce, ziemniakach, korzeniach dębu i wszystkim co napotka na swej podziemnej drodze, nawet gdy wykopiemy kawał darni na trawniku, mogą ukazać się nam opasłe larwy.
Szukają kolejnych pocisków.