Nadgodziny w pracy to nic zdrowego
13:00 23-05-2021
Według danych OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju), Polacy należą do najbardziej zapracowanych narodów w gronie krajów rozwiniętych. Np. w 2019 r. statystyczny polski pracownik spędził w pracy średnio 1806 godzin, podczas gdy np. Norweg przepracował średnio 1384 godziny, Duńczyk – 1380, a Niemiec – 1386 (czyli o ponad 400 godzin mniej).
Jednocześnie warto przypomnieć, że wśród najważniejszych przyczyn przedwczesnych zgonów w Polsce prym wiodą od dawna choroby sercowo-naczyniowe, do rozwoju których – co potwierdzają wyniki najnowszych badań – przyczyniać się może istotnie m.in. zbyt intensywna praca.
– Nasze badanie wskazało, że pracowanie 55 lub więcej godzin tygodniowo wiąże się ze zwiększonym o 35 proc. ryzykiem udaru mózgu i zwiększonym o 17 proc. ryzykiem zgonu z powodu choroby niedokrwiennej serca, w porównaniu z pracą w wymiarze 35-40 godzin w tygodniu – czytamy w raporcie ze wspólnego badania WHO oraz ILO, które opiera się na analizie danych z lat 2000-2016 pochodzących z całego świata.
Według analizy WHO/ILO, zbyt długie godziny pracy przyczyniły się łącznie do ponad 745 tys. przedwczesnych zgonów z powodu udaru mózgu i choroby niedokrwiennej serca w 2016 r., co oznacza wzrost o blisko 30 proc. w porównaniu do roku 2000 (wzrost liczby zgonów z powodu choroby wieńcowej wyniósł 42 proc., a z powodu udarów 19 proc.).
Autorzy analizy podkreślają, że tragiczne skutki długotrwałej pracy przez ponad 55 godzin tygodniowo dotyczą przede wszystkim mężczyzn, na których przypada 72 proc. zgonów z powodów wspomnianych wyżej.
Co ciekawe, z badania wynika też, że zgony spowodowane przepracowaniem są często mocno odroczone w czasie.
– Większość zgonów zanotowano wśród osób w wieku 60-79 lat, które pracowały ponad 55 godzin lub więcej tygodniowo w wieku od 45 do 74 lat – czytamy na stronie WHO.
Przedwczesne zgony to jednak oczywiście niejedyny skutek długotrwałej pracy przez 55 godzin lub więcej tygodniowo (co według tego badania dotyczy obecnie 9 proc. globalnej populacji). Eksperci podkreślają, że regularne przepracowywanie się odpowiada w sumie za 1/3 wszystkich związanych z pracą chorób i problemów zdrowotnych, w tym m.in. niepełnosprawności.
Na koniec warto dodać, że według analityków WHO / ILO pandemia oraz związane z nią zmiany mogą przyczynić się do dalszego wzrostu średniego czasu pracy.
– Telepraca, która stała się normą w wielu branżach, często zaciera granice między życiem prywatnym i pracą. Ponadto, wiele firm zostało zmuszonych do cięcia kosztów, przez co ludzie, którzy w nich pozostali siłą rzeczy są zmuszeni pracować więcej. Żadna praca nie jest jednak warta ryzyka udaru czy choroby serca. Rządy, pracodawcy i pracownicy powinni wypracować limity, które będą chronić zdrowie osób zatrudnionych – podkreśla dr Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyrektor generalny WHO.
(fot. pixabay.com, źródło: zdrowie.pap.pl)
Powiedzcie to kierownikom,szefom,prezesom i innym „byzmesmenom januszowym” którym wiecznie mało i nie dość szybko.
Tacy jedni kiedyś powiedzieli, to się równość i wychodzenie o 15tej z pracy nie podobała masom pracującym, i ich przywrócili. Teraz dobrze wam tak.
Możesz trochę jaśniej?Chciałbym Cię dobrze zrozumieć.
o rewolucjach komunistycznych, jedynym sposobie „mówienia” który działa(ł) na tamtych.
… noc jest do spania … i nie da się „odespać” w dzień !
Bezrobotni cieszą się nienagannym zdrowiem?
Nadgodziny? „Pińsetplusy” nie znają tego pojęcia – całe życie na wszelkiej maści jałmużnach 😉