Myśliwy oskarżony o zastrzelenie wilka na Roztoczu nie poniósł żadnych konsekwencji. Sąd go uniewinnił
17:08 19-05-2023 | Autor: redakcja
Głośna sprawa związana z zastrzeleniem wilka Kosego znalazła swój finał w sądzie. 44-letni mieszkaniec powiatu biłgorajskiego, odpowiadał za dokonanie bezprawnego odstrzału z broni palnej wilka a przez to spowodowania istotnej szkody w świecie zwierząt. Zastrzelony wilk był bowiem samcem alfa i przewodził stadu, które po jego śmierci się rozpadło. Do tego dochodzi zatajenie prawdy podczas prowadzonych czynności.
Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i jak ustalili dziennikarze Kroniki Tygodnia pod koniec kwietnia zamojski sąd wydał orzeczenie w tej sprawie. Uznał, że mężczyznę jest niewinny obu zarzucanych mu czynów. Wyrok na razie jest nieprawomocny, prokuratura nie podjęła jeszcze decyzji co do ewentualnego odwołania. Jak jednak wskazuje tygodnik, śledczy wystąpili o pisemne uzasadnienie orzeczenia. Jeżeli jednak apelacja nie nastąpi, umorzone zostanie również postępowanie dyscyplinarne wobec mężczyzny. A wówczas ponownie będzie on posiadał wszystkie prawa myśliwego.
Przypomnijmy, we wrześniu 2019 roku na skraju Roztoczańskiego Parku Narodowego, pomiędzy miejscowościami Brody Małe a Lipowiec-Kolonia w gminie Szczebrzeszyn pracownicy parku natknęli się na martwego wilka. Ponieważ zwierzę posiadało obrożę z nadajnikiem GPS szybko ustalono, że jest to „Kosy”, sześcioletni samiec, który żył w tej okolicy od dawna.
O wszystkim od razu została powiadomiona policja. Funkcjonariusze przeprowadzili na miejscu czynności, zabezpieczyli ślady oraz rozpoczęli poszukiwania osoby, która strzelała do wilka. Ustalono, że strzał padł ze znajdującej się na skraju lasu ambony myśliwskiej. Po sprawdzeniu danych z nadajnika GPS wiadomo, że wilka zastrzelono w godzinach porannych, tuż po tym, jak wyszedł z terenu Roztoczańskiego Parku Narodowego na sąsiednie pola. Obficie krwawiąc, resztką sił dobiegł pod osłonę drzew i tam padł.
Sekcja zwłok zwierzęcia wykazała, że zginęło ono od kuli z broni myśliwskiej. Przebiła ona ciało wilka na wylot. Policjanci zabezpieczyli książkę polowań, jednak według znajdujących się w niej wpisów, oficjalnie żadne polowanie w tym czasie się nie odbywało. Funkcjonariusze się nie poddali i przez ponad rok prowadzili czynności w tej sprawie aż w końcu ich żmudna praca przyniosła efekty. Ze zgromadzonego w tej sprawie materiału dowodowego wynikało, że strzał do wilka miał oddać właśnie mieszkaniec powiatu biłgorajskiego.
Wilk Kosy stanowił chlubę nie tylko Roztoczańskiego parku Narodowego, lecz całego Roztocza. Z uwagi na to, że był samcem alfa i dowodził całą watahą, przez lata na jego życiu skupiali się zarówno miłośnicy przyrody, jak też naukowcy. Obserwowali oni życie Kosego i jego wędrówki głównie dzięki fotopułapkom montowanym w leśnych ostępach. Dzięki założonej obroży z nadajnikiem GPS mogli na bieżąco obserwować gdzie wilki się przemieszczają czy też na co polują.
Zastrzelenie Kosego miało jednak dalsze, fatalne skutki dla żyjącej na Roztoczu wilczej rodziny. Mianowicie opiekował się on czteromiesięcznymi szczeniętami. Po jego śmierci młode, które nie były jeszcze w stanie samodzielnie zdobywać pożywienia, padły z głodu.
(fot. Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”)
Niezawisły wolny sont. Bronili chłopa jak niepodległości.
„Kariera Nikosia Dyzmy” tam jest pokazany najlepszy obraz kto to jest myśliwy ;-]
Dobry wilk to martwy wilk
Wilk w takich lasach jak nasze nie powinien istnieć , to nie syberia
Ty też nie powinieneś istnieć, to nie tajga .
Strzelać do szkodników, drapieżnik zarzynający sarenki
Sędzia postąpił w tym przypadku właściwie, myśliwi powinni wystrzelać jeśli tylko pojawia się okazja