Piątek, 26 kwietnia 202426/04/2024
690 680 960
690 680 960

Był hitem eksportowym w PRL-u, jest używany do dzisiaj. Mija rocznica uruchomienia seryjnej produkcji żuka

Został stworzony w Lublinie, w nieistniejącej już Fabryce Samochodów Ciężarowych przy ul. Mełgiewskiej produkowano go przez blisko 40 lat. Używano go chyba we wszystkich gałęziach przemysłu, rolnictwa jak też w większości firm i zakładów. Do dziś można go spotkać na ulicach.

Dokładnie 59 lat temu, 24 lipca 1959 roku, w Fabryce Samochodów Ciężarowych w Lublinie ruszyła seryjna produkcja lekkiego samochodu dostawczego Żuk. Pomimo tego, że od 1998 auta te nie są już produkowane, żuki do dzisiaj bez problemu można spotkać na naszych drogach. Wciąż służą one m.in. rolnikom i ogrodnikom i nie zanosi się, żeby zostały odstawione w kąt. Wszystko dlatego, że użytkownicy chwalą je sobie za prostotę konstrukcji, a jeżeli dochodzi do awarii, bez problemu są one usuwane na miejscu przy pomocy najprostszych narzędzi. Na rynku wtórnym nie brakuje także zarówno pojazdów, jak też części zamiennych. Co ważne, są one łatwo dostępne i tanie.

Historia żuka sięga roku 1956, kiedy to w lubelskiej Fabryce Samochodów Ciężarowych rozpoczęto prace nad nowym lekkim samochodem dostawczym. Miał on zarówno zapełnić lukę w polskim przemyśle motoryzacyjnym, jak też sprostać dużemu zapotrzebowaniu na tego typu auto, a jednocześnie być dostosowanym do realiów powojennej Polski. Ekipa konstruktorów, którymi dowodził początkowo inż. Roman Skwarek, a następnie inż. Stanisław Tański, posłużyli się podzespołami samochodu osobowego Warszawa M-20. W 1957 roku gotowy był już prototyp, którego nazwano Żuk A 03. Oficjalna prezentacja miała miejsce rok później na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Społeczeństwu auto zaprezentowano podczas corocznej defilady 1 maja.

Do napędu żuka służył czterozaworowy, dolnozaworowy silnik, taki jak w warszawie. Miał pojemność 2120 cm3 i maksymalną moc 54 KM. Umożliwiało to rozpędzenie auta do 90 km/h, średnie spalanie wynosiło około 13-15 litrów na 100 km. Kabina pasażerska przystosowana była do przewozu dwóch osób a powierzchnia przestrzeni ładunkowej wynosiła prawie 4 metry kwadratowe co pozwalało na przewóz maksymalnie 900 kg ładunku. Żuki bardzo szybko stały się hitem zarówno w kraju jak i za granicą. Pojazdy eksportowano nie tylko do zaprzyjaźnionych krajów socjalistycznych takich jak ZSRR, Bułgaria czy Rumunia, lecz również do Egiptu, Ekwadoru, Kolumbii, Kuby a nawet do Norwegii.

W międzyczasie żuk przeszedł wiele modernizacji i stale był unowocześniany. Poprawiano elementy, które dawały się użytkownikom we znaki z powodu awaryjności, ulepszano kabinę dzięki czemu zapewniono kierowcom lepszy komfort, a także wzmocniono zawieszenie przez co zwiększona została ładowność. Prosta konstrukcja i brak problemów z naprawami, doskonale zdały egzamin nawet w trudnych afrykańskich warunkach. Sprawiło to, że żuki produkowano nawet w Egipcie pod nazwą ramzes. W szczytowym okresie powstawało 30 tysięcy pojazdów w ciągu roku. Ostatni żuk zjechał z linii produkcyjnej w dniu 13 lutego 1998 roku. W sumie wyprodukowano 587.500 aut.

(wideo – ŻUK SERVICE)
2018-07-24 22:42:56

16 komentarzy

  1. *Czterocylindrowy dolnozaworowy

  2. Dzisiaj po fabryce FSC, w której pracowało 9 tys ludzi nie ma praktycznie śladu a ludzie odpowiedzialni za jej katastrofę wciąż są na wolności. Zniszczono cały Lubelski przemysł i nie tylko Lubelski w imię uwielbienia dla UE. To była zbrodnia dokonana na polskiej gospodarce. Winni tego stanu rzeczy powinni siedzieć z Bolkiem i Kwaśniewskim vel. Stolzmanem na czele.

    • Obywatel gorszego sortu

      Bo widzisz jak to było.Gdy w 1976r podrożały kotlety to ludzie się zbuntowali.Gdy po 1989roku zaczęto wyprzedawać majątek narodowy to ludzie się cieszyli.Dziś mamy to co mamy praktycznie NIC.

      • dobra, dobra koledzy i koleżanki… NIE ZAPOMINAJCIE, że była to konstrukcja dość mocno przestarzała, a jedyną innowacją było wypuszczenie samochodu marki Lublin, który technologicznie w momencie zejścia pierwszego egzemplarza z linii był już przestarzały technologicznie !
        Dlaczego nie podjęto działań modernizacyjnych? Koszt? Za wysoka cena samochodu???

        • Okupant sowiecki a następnie niemiecki nie pozwolił na dalszy rozwój polskiej motoryzacji.

    • Kolejny znawca tematu dla którego wszystko jest proste i oczywiste. Prawda jest taka że w 1998 roku polska motoryzacja była 100 lat za murzynami! I się nie ma co podniecać legendami polskiej motoryzacji.

      • Wykończono polską gospodarkę a ty masz jedynie do powiedzenia „nie ma się co podniecać”…?1?! Staliśmy się tanią siłą roboczą i rynkiem zbytu szrotu i innego szajsu ale „nie ma się co podniecać”… Brawo „polaku”…!
        A co zrobiono pomiędzy 1989 a 1998…? Napisanie „NIC” było by dużą przesadą gdyż rozkradziono całe linie produkcyjne nie tak przestarzałe jak wszystkim wmawiano… Następca żuka czyli „lublin” bardzo dobrze się sprzedawał bo był prostej konstrukcji i tani w eksploatacji czyli pojazd jakiego Polska i inne kraje na dorobku potrzebowały (do dziś jeździ tego sporo). Niestety zakład musiał upaść bo co by zachód zrobił z całym tym szrotem rozklekotanych tranzitów, masterów, sprinterów itp.

        • Nie przejmuj się, idiotom wychowanym na TVN-ie nie wytłumaczysz niczego, na wszystko mają swoją prostą i głupawą śpiewkę, naplują na niego to się obliże i powie że deszcz pada. A ja tam bym 10x chętniej kupił prostego żuka niż skomplikowane i naszpikowane zbędnymi dodatkami Iveco, mana, merola albo inne badziewie z zachodu.

  3. Był też używany w straży pożarnej, czasem można go jeszcze tam spotkać.

  4. Bardzo dobra konstrukcja, „nie gniotsa nie łamiotsa”. Chciałbym zobaczyć czy dzisiejszy jakiś bus tyle wytrzyma.

    • To zapytaj busiarzy ile km przebiegu mają ich fordy czy gwiazdy. Jeśli żuk był taki dobry to dlaczego go nikt nie chciał kupować? W tej konstrukcji nie dało się już nic ulepszyć, trzeba było nakładów na nową. Innowacje blokowały kacapy a później pęd UE (np; Balcerowicz i Lewandowski) do likwidacji wszystkiego co polskie.

      • a „Lublinek” nie był następcą żuka..? Wszystko się da znodernizować tylko trzeba chęci ale plan był inny i tu się z Tobą zgadzam!

    • Jeśli już to „gniotsa nie łamiotsa”, wtedy wyrażenie ma sens. Dzisiaj rano jadąc do pracy widziałem całkiem sprawny egzemplarz, załadowany po dach skrzynkami z warzywami 🙂

  5. Co do modernizacji Lublina to pewnie do tej pory stoją prototypy i koncepty na modelarni ( wyglądem zbliżony do fiata ducato ) ale niestety licencje na produkcje posiada wiadomo kto … i niestety brak funduszy, idealny przepis na upadek… a tak z innej beczki Żuk by dziś kosztował koło 20 000 nowy jakby miał być jak obecny klasyk 🙂

    • @MMM stoją, stoją i nawet jeżdżą w ilości coś ok. 50 szt. w firmie meblarskiej z naszego woj.. Problem w tym, że buda lublinka się nieco zmieniała w passagona a mechanika już nie… Bez obowiązkowego abs-u, bez poduch, bez odpowiedniej normy emisji spalin euro (andoria 4ct90 w CR górą do tej pory), itp, itd. Bude dość łatwo i niekonicznie kosztochłonnie zmodernizować (przód pasaganoa był laminatem!), ale układ jezdny, napędowy czy bezpieczeństwa już NIE.

Z kraju