Sobota, 27 kwietnia 202427/04/2024
690 680 960
690 680 960

45 lat temu na Lubelszczyźnie wylądowało UFO. Zdarzenie to jest uważane za najlepiej udokumentowany przypadek w Polsce

Dziś mija rocznica lądowania „srebrzystego wehikułu” na polanie w Emilcinie. Relacja miejscowego rolnika Jana Wolskiego została uznana przez ufologów za prawdziwą. Po latach jednak pojawiły się wątpliwości na temat tego zdarzenia.

Emilcin to niewielka wieś położona wśród lasów między Opolem Lubelskim a Chodlem. Liczy sobie ona kilkadziesiąt domów położonych przy lokalnej drodze, z której korzystają tylko mieszkańcy okolicznych miejscowości. Każdy każdego zna, próżno szukać tam przyjezdnych. Jeżeli już się pojawiają, to najczęściej są gośćmi domu weselnego. Jednak 45 lat temu we wsi pojawili się „obcy”. Miało to miejsce dokładnie 10 maja 1978 r. Zdarzenie to od lat jest uważane za najlepiej udokumentowany przypadek UFO w Polsce, a Emilcin jednym z najważniejszych miejsc dla ufologów.

Cała historia opiera się na relacjach miejscowego rolnika, Jana Wolskiego. 71-letni wówczas mężczyzna wracał wozem konnym z pegeeru do domu. W pewnym momencie, kiedy znajdował się na leśnej drodze, dostrzegł dwie dziwne istoty. Jak później opowiadał, miały one około 1,4 – 1,5 metra wzrostu i ubrane były w obcisłe czarne kombinezony z kapturami. Kiedy przejeżdżał obok nich, wskoczyli na wóz. Mężczyzna nie zareagował, gdyż w tamtych latach standardem na wsiach było, że korzystało się w ten sposób z podwózki.

– Popatrzałem na nich z boku. Dziwne to było jakieś, ubrane w czarniawe stroje, obcisłe, tylko dłonie i twarze mieli gołe. Byli jacyś tacy ciemnooliwkowi na gębie, myślałem, że to może Chińczyki. O nic jednak nie pytałem. Nogi im zwisały z wozu i widać było, że mieli dziwne buty, tego samego koloru co reszta ubrania, ale z przodu kończyły się one rozszerzeniem w kształcie płetw. Między palcami dłoni też mieli takie małe błony. Nic zrozumiałego nie było od nich słychać. Mówili coś, a raczej świergotali między sobą – opowiadał później w relacji telewizyjnej Jan Wolski dodając, iż był to rodzaj diabelskiego języka, o ostrych i piskliwych dźwiękach, podobnych do gruchania gołębi i chichotów hieny.

Rolnik podejrzewał iż nie są oni ludźmi. Kiedy wjechali na leśną polanę mężczyzna dostrzegł „srebrzysty wehikuł” wiszący w powietrzu około 4 do 5 metrów nad ziemią. Jeżeli chodzi o jego wielkość, Wolski określił ją jako „pół autobusu”, miał być białego koloru. Po bokach znajdowały się dwa kręgi poziome, podobne do „przetaków”, z których wystawały „dwa słupy wirującej tęczowej poświaty”. Na bocznej ściany znajdowało się wejście, w którym rolnik dostrzegł dwie kolejne, podobne istoty. Rolnik miał następnie zostać zaproszony na pokład statku powietrznego, gdzie poddano go badaniom i pomiarom. Wykorzystywali do tego krążki podobne do talerzyków, które zbliżali do niego i oddalali.

Kiedy Jan Wolski wrócił do domu o wszystkim opowiedział swoim synom, o sprawie szybko zrobiło się głośno wśród mieszkańców Emilcina. Z uwagi, iż rolnik był powszechnie szanowany, nie uchodził za pijaka, nikt nie kwestionował jego słów. Tym bardziej, że mieszkańcy udali się na polanę i znaleźli na niej ślady stóp. Informacja dotarła również do Milicji Obywatelskiej, na rozmowę z Wolskim przyjechał sam komendant komisariatu. Później jednak uznał on, że całe wydarzenie mu się przyśniło.

Dopiero kiedy o wszystkim dowiedzieli się ufolodzy, sprawa zaczęła być wnikliwie analizowana. Rolnika poddano nawet badaniom, w tym psychologicznym. Lekarze uznali, że mówi on prawdę. Po latach okazało się, że obiekt w momencie kiedy odlatywał, widzieli też inni mieszkańcy. 15 października 2005 roku w Emilcinie ufolodzy z fundacji Nautilius postawili pomnik upamiętniający całe zdarzenie. Znajduje się na nim stalowy sześcian oraz napis: „10 maja 1978 roku w EMILCINIE wylądował obiekt UFO. Prawda nas jeszcze zadziwi…”

W 2012 roku Bartosz Rdułtowski, publicysta i autor książek poświęconych m.in. II wojnie światowej i różnego rodzaju tajemnicom ogłosił, że badania nad całą sprawą zostały przeprowadzone nierzetelnie, a kluczowe kwestie przemilczane. Wskazał, iż cała sprawa ma być mistyfikacją ufologa, który w ten sposób postanowił zemścić się na innym badaczu za jego upokorzenie w jednym z programów telewizyjnych. Jednak rewelacje te spotkały się z krytyką i nie znalazły większego zainteresowania.

(fot. lublin112.pl)

37 komentarzy

  1. To był sześcian borg, na nasze szczęście nie mamy technologii która by ich interesowała, bo by nas zasymilowali.

  2. Duch Puszczy robi roborę.

  3. do mnie tylko dzwonią jakieś ufoludki

Dodaj komentarz

Z kraju