Mężczyzna, który odpowiada za śmierć 16-latka w Kluczkowicach usłyszał już zarzuty. Trafił do aresztu. Nie bez winy jest również przebywający z nim kolega, który chciał kryć 51-latka.
Trzy lata za postrzelenie człowieka
redPor
11 czerwca 2001 | 00:00
0Nietrzeźwy myśliwy, który postrzelił 16-latka trafi na trzy lata do więzienia – uznał lubelski sąd
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu
Sąd uznał, że strzał nastąpił przypadkowo. Innego zdania była prokuratura, która twierdziła, że 46-letni myśliwy umyślnie wystrzelił w stronę chłopaka.
Polowanie na człowieka
Był niedzielny, czerwcowy wieczór 1999 roku. Pięciu nastolatków z Chodla wybrało się na dyskotekę w pobliskiej wsi. Postanowili sobie skrócić drogę idąc przez las.
W tym samym czasie na stojącej na skraju lasu ambonie czatował na zwierzynę ze sztucerem w ręku myśliwy z Chodla, Marek R. Ambona znajdowała się tuż przy jego działce, na której uprawiał maliny. Zwierzyny nie było, w pewnym momencie Marek R. zauważył pięciu chłopców idących tuż przy malinach. Myśliwy najpierw wystrzelił w powietrze. – Usłyszałem krzyk: „Sp… stąd!”. Potem padł strzał i wszyscy zaczęliśmy uciekać – mówił w sądzie 16-letni Robert K. – Kiedy byłem już za plantacją malin, usłyszałem drugi strzał. W tym samym momencie upadłem na ziemię.
16-latek został trafiony myśliwskim nabojem w bok. Karetka odwiozła go do szpitala. Jego życie zdołano uratować tylko dzięki skomplikowanemu zabiegowi operacyjnemu. Po pół roku chłopak wyszedł ze szpitala. Bez nerki, pęcherzyka żółciowego, ze zszytą wątrobą. Nigdy nie będzie chodził o własnych siłach.
misznasz
Kiedy Marek R. zobaczył, że trafił szesnastolatka, podszedł do chłopców. – Od myśliwego było czuć alkohol. Zachowywał się agresywnie, mówił niewyraźnie i chwiał się na nogach – opowiadali w sądzie koledzy postrzelonego Roberta K. Ponad godzinę po zdarzeniu myśliwy miał 1,9 promila alkoholu we krwi. W sądzie jednak zaprzeczał, że strzelał po pijanemu. – Piłem alkohol już w chwilę po wypadku, w domu, zanim zbadano mi krew – twierdził.
Prokuratura oskarżyła myśliwego o umyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jej zdaniem, Marek R. liczył się z tym, że strzelając może trafić w któregoś z chłopców.
Myśliwy, któremu groziło nawet 10 lat więzienia, przed sądem stwierdził, że strzał był przypadkowy. – Schodząc z ambony stuknąłem sztucerem w drzewo i padł strzał – mówił.
Wczoraj sąd przychylił się do wersji myśliwego, ponieważ biegli nie wykluczyli możliwości przypadkowego wystrzału. Uznał jednak, że Marek R. naruszył podstawowe zasady obchodzenia się z bronią – powinna być ona rozładowana i odpowiednio zabezpieczona.
Sąd zmienił kwalifikację prawną czynu myśliwego na łagodniejszą. Uznał, że myśliwy działał nieumyślnie i w momencie oddania feralnego strzału był co najmniej w stanie „po spożyciu alkoholu”. Skazał go na najwyższą możliwą karę, czyli trzy lata więzienia. – Na taką karę wpłynęło bardzo lekkomyślne zachowanie się oskarżonego, złamanie przez niego podstawowych zasad obowiązujących przy obchodzeniu się z bronią i stan po użyciu alkoholu – mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Jarosław Dąbrowski.
Do sprawy karnej rodzina poszkodowanego Roberta K. dołączyła pozew cywilny. Sąd pozostawił go bez rozpoznania, uzasadniając że myśliwy jako członek koła łowieckiego był ubezpieczony i to do firmy ubezpieczeniowej powinny być skierowane roszczenia. Wszystko wskazuje więc na to, że rodzina Roberta K. będzie dochodzić zadośćuczynienia na drodze cywilnej.
Będzie apelacja
W poniedziałek Marek R. był wyraźnie zmieszany obecnością na sali sądowej przedstawicieli mediów. Próbował ukryć się za plecami adwokata przed fotoreporterem robiącym mu zdjęcia.
Kara więzienia wymierzona Markowi R., jeśli się uprawomocni, oznacza że spędzi on w więzieniu co najmniej rok i trzy miesiące. Dlaczego? Myśliwy przesiedział w areszcie trzy miesiące i sąd zaliczył mu to już na poczet wymierzonej kary. O zwolnienie warunkowe będzie się mógł ubiegać po odsiedzeniu w sumie półtora roku, czyli połowy kary.
Wyrok jest nieprawomocny. Marek R. może odwołać się do Sądu Apelacyjnego. Apelację zapowiada też niezadowolona z wyroku rodzina postrzelonego chłopaka. Jej zdaniem trzy lata to zdecydowanie za mało.
Wojtas
Masz rację, za umyślne użycie broni śmieszny wyrok. Sądzę że w tym przypadku skończy się podobnie, mojego wujka we Włodawie też zastrzelił myśliwy na polowaniu i dostał 1,5 roku w zawiasach, oczywiście w pierwszej instancji został uniewinniony.
Ni
DO KRYMINAŁU BANDYTÓW! DWÓCH NIEDOSZŁYCH ***. NIEDŁUGO NIMI SIE STANĄ.
Mordercy na etacie.
Kościelny odpowiada z wolnej stopy. To już są kpiny jawne.
Tadeo
To i tak dobrze że odpowiada bo mogło dię skończyć na rozgrzeszeniu od plebana.
Mordercy na etacie.
Pleban może też z pistoletem jak ten pod Toruniem.
,
i takie jełopy mają dostęp do broni ?
jerzy z wieży
Na sąd niestety nie ma co liczyć.
Jedyna nadzieja, to rodzina tego chłopka – oni do takich spraw dość zasadniczo podchodzą…
a
myśliwskie b*dło, zakazać!
www
myśliwi i prawactwo muszą zniknąć
mario
Były policjant i kościelny. Wspaniałych katolików mamy i tacy pomocni bliźniemu. Nawet patole nie zobaczyli czy uda się uratować osobę którą postrzelili. Proboszcz parafii i rodziny pewnie są z nich dumni.
Piotrek
typowa policyjna niedojda która nic nie osiągnęła w życiu, ma za dużo czasu na śmieciowej emeryturze a żeby poczuć władzę na swoim zadupiu bawi się w myśliwego..
XYZ
nie za bardzo rozumiem, dlaczego chłopcy poszli do sadu po ciemku i dlaczego się ukrywali, gdy zobaczyli światła. robili coś złego? podobno mogli tam przebywać, więc w czym był problem?
a wersja tego kłusownika jakaś naciągana. podjechał samochodem praktycznie pod same zabudowania i od razu namierzył zwierzynę, do której strzelił? wszystko trwało chwilę, wystraszył się i odjechał? widocznie było za mało czasu na lepszą historyjkę…
WAS
Przebywać sobie mogli, ale gdyby tak np. chcieli sprywatyzować parę kilogramów jabłek w celu późniejszego ich spieniężenia, to mogliby nie chcieć się ujawniać.
Tomasz
Może pili, może palili. Jakie to ma znaczenie. Nikt nie miał prawa użyć tam broni. Jakbym miał duży sad iprzy domu i bawiłbym się po zmroku w chowanego, to znaczy, że ktoś może do mnie strzelać? To był prywatny teren szkoły z internatem!
Trzy lata za postrzelenie człowieka
redPor
11 czerwca 2001 | 00:00
0Nietrzeźwy myśliwy, który postrzelił 16-latka trafi na trzy lata do więzienia – uznał lubelski sąd
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu
Sąd uznał, że strzał nastąpił przypadkowo. Innego zdania była prokuratura, która twierdziła, że 46-letni myśliwy umyślnie wystrzelił w stronę chłopaka.
Polowanie na człowieka
Był niedzielny, czerwcowy wieczór 1999 roku. Pięciu nastolatków z Chodla wybrało się na dyskotekę w pobliskiej wsi. Postanowili sobie skrócić drogę idąc przez las.
W tym samym czasie na stojącej na skraju lasu ambonie czatował na zwierzynę ze sztucerem w ręku myśliwy z Chodla, Marek R. Ambona znajdowała się tuż przy jego działce, na której uprawiał maliny. Zwierzyny nie było, w pewnym momencie Marek R. zauważył pięciu chłopców idących tuż przy malinach. Myśliwy najpierw wystrzelił w powietrze. – Usłyszałem krzyk: „Sp… stąd!”. Potem padł strzał i wszyscy zaczęliśmy uciekać – mówił w sądzie 16-letni Robert K. – Kiedy byłem już za plantacją malin, usłyszałem drugi strzał. W tym samym momencie upadłem na ziemię.
16-latek został trafiony myśliwskim nabojem w bok. Karetka odwiozła go do szpitala. Jego życie zdołano uratować tylko dzięki skomplikowanemu zabiegowi operacyjnemu. Po pół roku chłopak wyszedł ze szpitala. Bez nerki, pęcherzyka żółciowego, ze zszytą wątrobą. Nigdy nie będzie chodził o własnych siłach.
Kiedy Marek R. zobaczył, że trafił szesnastolatka, podszedł do chłopców. – Od myśliwego było czuć alkohol. Zachowywał się agresywnie, mówił niewyraźnie i chwiał się na nogach – opowiadali w sądzie koledzy postrzelonego Roberta K. Ponad godzinę po zdarzeniu myśliwy miał 1,9 promila alkoholu we krwi. W sądzie jednak zaprzeczał, że strzelał po pijanemu. – Piłem alkohol już w chwilę po wypadku, w domu, zanim zbadano mi krew – twierdził.
Prokuratura oskarżyła myśliwego o umyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jej zdaniem, Marek R. liczył się z tym, że strzelając może trafić w któregoś z chłopców.
Myśliwy, któremu groziło nawet 10 lat więzienia, przed sądem stwierdził, że strzał był przypadkowy. – Schodząc z ambony stuknąłem sztucerem w drzewo i padł strzał – mówił.
Wczoraj sąd przychylił się do wersji myśliwego, ponieważ biegli nie wykluczyli możliwości przypadkowego wystrzału. Uznał jednak, że Marek R. naruszył podstawowe zasady obchodzenia się z bronią – powinna być ona rozładowana i odpowiednio zabezpieczona.
Sąd zmienił kwalifikację prawną czynu myśliwego na łagodniejszą. Uznał, że myśliwy działał nieumyślnie i w momencie oddania feralnego strzału był co najmniej w stanie „po spożyciu alkoholu”. Skazał go na najwyższą możliwą karę, czyli trzy lata więzienia. – Na taką karę wpłynęło bardzo lekkomyślne zachowanie się oskarżonego, złamanie przez niego podstawowych zasad obowiązujących przy obchodzeniu się z bronią i stan po użyciu alkoholu – mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Jarosław Dąbrowski.
Do sprawy karnej rodzina poszkodowanego Roberta K. dołączyła pozew cywilny. Sąd pozostawił go bez rozpoznania, uzasadniając że myśliwy jako członek koła łowieckiego był ubezpieczony i to do firmy ubezpieczeniowej powinny być skierowane roszczenia. Wszystko wskazuje więc na to, że rodzina Roberta K. będzie dochodzić zadośćuczynienia na drodze cywilnej.
Będzie apelacja
W poniedziałek Marek R. był wyraźnie zmieszany obecnością na sali sądowej przedstawicieli mediów. Próbował ukryć się za plecami adwokata przed fotoreporterem robiącym mu zdjęcia.
Kara więzienia wymierzona Markowi R., jeśli się uprawomocni, oznacza że spędzi on w więzieniu co najmniej rok i trzy miesiące. Dlaczego? Myśliwy przesiedział w areszcie trzy miesiące i sąd zaliczył mu to już na poczet wymierzonej kary. O zwolnienie warunkowe będzie się mógł ubiegać po odsiedzeniu w sumie półtora roku, czyli połowy kary.
Wyrok jest nieprawomocny. Marek R. może odwołać się do Sądu Apelacyjnego. Apelację zapowiada też niezadowolona z wyroku rodzina postrzelonego chłopaka. Jej zdaniem trzy lata to zdecydowanie za mało.
Masz rację, za umyślne użycie broni śmieszny wyrok. Sądzę że w tym przypadku skończy się podobnie, mojego wujka we Włodawie też zastrzelił myśliwy na polowaniu i dostał 1,5 roku w zawiasach, oczywiście w pierwszej instancji został uniewinniony.
DO KRYMINAŁU BANDYTÓW! DWÓCH NIEDOSZŁYCH ***. NIEDŁUGO NIMI SIE STANĄ.
Kościelny odpowiada z wolnej stopy. To już są kpiny jawne.
To i tak dobrze że odpowiada bo mogło dię skończyć na rozgrzeszeniu od plebana.
Pleban może też z pistoletem jak ten pod Toruniem.
i takie jełopy mają dostęp do broni ?
Na sąd niestety nie ma co liczyć.
Jedyna nadzieja, to rodzina tego chłopka – oni do takich spraw dość zasadniczo podchodzą…
myśliwskie b*dło, zakazać!
myśliwi i prawactwo muszą zniknąć
Były policjant i kościelny. Wspaniałych katolików mamy i tacy pomocni bliźniemu. Nawet patole nie zobaczyli czy uda się uratować osobę którą postrzelili. Proboszcz parafii i rodziny pewnie są z nich dumni.
typowa policyjna niedojda która nic nie osiągnęła w życiu, ma za dużo czasu na śmieciowej emeryturze a żeby poczuć władzę na swoim zadupiu bawi się w myśliwego..
nie za bardzo rozumiem, dlaczego chłopcy poszli do sadu po ciemku i dlaczego się ukrywali, gdy zobaczyli światła. robili coś złego? podobno mogli tam przebywać, więc w czym był problem?
a wersja tego kłusownika jakaś naciągana. podjechał samochodem praktycznie pod same zabudowania i od razu namierzył zwierzynę, do której strzelił? wszystko trwało chwilę, wystraszył się i odjechał? widocznie było za mało czasu na lepszą historyjkę…
Przebywać sobie mogli, ale gdyby tak np. chcieli sprywatyzować parę kilogramów jabłek w celu późniejszego ich spieniężenia, to mogliby nie chcieć się ujawniać.
Może pili, może palili. Jakie to ma znaczenie. Nikt nie miał prawa użyć tam broni. Jakbym miał duży sad iprzy domu i bawiłbym się po zmroku w chowanego, to znaczy, że ktoś może do mnie strzelać? To był prywatny teren szkoły z internatem!