Piątek, 26 kwietnia 202426/04/2024
690 680 960
690 680 960

Po tygodniu od wyjścia z więzienia już groził swojej byłej żonie. Mieszkańcy Lubartowa uważają, że tragedii można było uniknąć

Dzisiaj sąd zastosował areszt tymczasowy dla 37-latka, który w Lubartowie zamordował swoją byłą żonę. Mężczyzna niedawno usłyszał kolejny wyrok.

W czwartek sąd pozytywnie rozpatrzył wniosek prokuratury dotyczący zastosowania wobec sprawcy zabójstwa w Lubartowie tymczasowego aresztowania. Mężczyzna wciąż nie zdecydował się na złożenie wyjaśnień. Jednak jak wskazują śledczy, zebrany do tej pory materiał dowodowy nie pozostawia żadnych wątpliwości, co do winy 37-latka.

Wiadomo już, że kobieta kilka minut przed godziną 20 wyszła wraz z partnerem z domu. Po chwili oboje usłyszeli wykrzykiwane w ich kierunku obelgi. Wtedy dostrzegli zbliżającego się do nich byłego męża 38-latki. Mężczyzna był agresywny, wyzywał zarówno byłą małżonkę, jak też jej partnera. Kiedy zaczął szarpać kobietę, 44-latek staną w jej obronie. Wówczas w ręku awanturnika pojawił się nóż.

Ugodził nim mężczyznę po czym zaczął zadawać kolejne ciosy kobiecie. Całe zdarzenie obserwowało kilka osób, które widząc co się dzieje zaalarmowały służby ratunkowe. Wtedy sprawca rzucił się do ucieczki. Jeden ze świadków wskazał policjantom kierunek, w którym mężczyzna się oddalił. Funkcjonariusze dostrzegli go kilka ulic dalej. Na widok nadjeżdżającego radiowozu mężczyzna schował się w krzakach. Położył się na ziemi i udawał nieprzytomnego.

Część mieszkańców Lubartowa uważa, że tragedii można było uniknąć. Po mieście rozeszła się bowiem wieść, iż sprawca został zwolniony przez sąd z aresztu, jeszcze przed zapadnięciem wyroku.

-Ta kobieta niczym nie zawiniła, aby musiała zginąć. To on od lat się nad nią znęcał. Kiedy w końcu się odważyła zgłosić to na policję, to go zamknęli. Wtedy postanowiła ułożyć sobie życie od nowa. Widać było, że w końcu, po latach traumy z powodu męża sadysty, zaczęła się uśmiechać. Jednak kiedy były już mąż odsiedział wyrok, znów zaczął ją nachodzić. Za każdym razem jej groził, nawet rzucał się do bicia. Po zgłoszeniu tego na policję znów trafił do aresztu. Jednak niedawno sąd postanowił wypuścić go na wolność. Przecież, gdyby posiedział do sprawy, ona by żyła – tłumaczyła nam jedna z mieszkanek miasta.

Podobne słowa padły z ust kilku innych, mieszkających w sąsiedztwie osób. Jak ustaliliśmy, 37 – latek był karany za znęcanie nad małżonką. Spędził za to w więzieniu cztery lata. W sierpniu ubiegłego roku wyszedł na wolność, jednak już po kilku dniach, nie zastosował się do zakazu zbliżania się do byłej małżonki i zaczął jej grozić.

Kobieta zgłosiła wszystko na policję, świadkowie potwierdzili zdarzenie, w wyniku tego po zaledwie 9 dniach spędzonych na wolności, mężczyzna znów trafił za kratki. Tym razem do aresztu. Udało nam się ustalić, że postępowanie sądowe już się zakończyło. Za kierowanie gróźb karalnych wobec byłej małżonki i jej partnera, 37-latek został w kwietniu skazany na rok pozbawienia wolności. Sąd na poczet kary zaliczył mu okres spędzony w areszcie. To sprawiło, że mógł wyjść na wolność.

Mieszkańcy twierdzą również, że w ostatnim czasie mężczyzna znów stał się agresywny i wyzywał kobietę. Miał ją też nachodzić. Jednak jak się okazuje, ta ani razu nie zgłosiła tego faktu na policję.

Pojawiły się też głosy, że bardzo długo trzeba było czekać na przyjazd policji i karetki pogotowia ratunkowego. Tutaj jednak służby ratunkowe również odpierają zarzuty zapewniając, że reakcja była natychmiastowa. Pierwszy patrol był już po trzech minutach i udał się w kierunku, w którym uciekł sprawca. Jak nam przekazano, sprawność dojazdu potwierdza fakt, iż mężczyzna nie zdołał daleko uciec i zatrzymano go w pobliżu miejsca zbrodni.

Również zespół ratownictwa medycznego dojechał po kilku minutach. Z kolei po 7 minutach od zgłoszenia na miejscu był drugi patrol, w tym czasie trwała już reanimacja 38-latki. Ratownicy medyczni wyjaśniali nam, że często jest tak, iż osobom oczekującym na przyjazd służb ratunkowych, czas w stresie niezwykle się dłuży.

Wczoraj prokurator przedstawił 37-latkowi zarzut zabójstwa. Mężczyzna skwitował to milczeniem. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Po tygodniu od wyjścia z więzienia już groził swojej byłej żonie. Mieszkańcy Lubartowa uważają, że tragedii można było uniknąć
(fot. lublin112, policja)

43 komentarze

  1. megi też to lubi,

    Polki są znane na Zachodzie. Jak również znane tamtejszemu Sądownictwu gdzie niestety mają jak najgorsza opinię.
    Sądy na Zachodzie Europy rzadko im przyznają prawo np do opieki na dziećmi. Polki są znane z uwodzenia mężczyzn. Do rozwiązłości seksualnej. Niestety to również tyczy mężatek. Niestety taka jest prawda i nikt i nic tego nie przekrzyczy.
    Tutaj nasze rodaczki ze wsi i miast są przykładnymi żonami co niedziela w kościele a na Zachodzie stają się wyzwolonymi seksualnie wampami..

  2. Pisuary natomiast mają nierowno we łbach jak zawsze. Obwiniają inna partie polityczna notabene która od kilku lat nie rządzi, O to że wyroki w Sądach są rzekomo zle, he he. Ci idioci sami by chcieli mieć wpływ, sami ferować wyroki. W większości Sądów już takie podchody robią . Ale wciąż marzy im się system totalitarny gdzie niema prawa. Gdzie jest bezprawie twarda pięść jak za Stalina….
    Na szczęście Unia Europejska stoi na straży prawa. Lecz jak wprowadza karę śmierci. Nadal nie będą respektować prawa Unii Europejskiej to zostaniemy z niej wydaleni. Chyba po cichu oto chodzi.

  3. Ludzie mnie 10 lat taki jeden zbój grozi na wsi pobiciem,albo i zabiciem,ale kolegów ma w policji,a wcześniej w milicji i wszystko mu wolno

  4. zawsze będę Cię pamiętać Aniu, jak Szczęśliwa odbierałaś Bartka i z wielka miłością uczestniczyłaś we wszystkich uroczystościach. Świec Panie nad Twa dusza, nie tak miało być ….

Z kraju