Czwartek, 25 kwietnia 202425/04/2024
690 680 960
690 680 960

Fatalna sytuacja w stadninie w Janowie Podlaskim. Problem z karmą dla koni ratuje trawa na łące

Po raz kolejny przedłużone zostało śledztwo w sprawie rzekomych niegospodarności, do jakich miało dochodzić w stadninie w Janowie Podlaskim. Przez cztery lata nie przyniosło ono żadnych rezultatów. Problemem jest także sytuacja w stadninie.

O kolejnym przedłużeniu śledztwa w sprawie rzekomych nieprawidłowości w stadninie koni w Janowie Podlaskim poinformowała dzisiejsza „Rzeczpospolita”. Chodzi o trwające od kilku lat postępowanie dotyczące czasów, kiedy stadniną kierował Marek Trela. W 2016 roku Agencja Nieruchomości Rolnych odwołała ze stanowiska wieloletniego i zasłużonego w świecie koni szefa stadniny Marka Trelę. Na jego następce powołano Marka Skomorowskiego.

Decyzja ta była nadzwyczaj zaskakująca, gdyż od początku wiadome było, że nie ma on żadnego doświadczenia. Jak żartowano na początku, nowy prezes ma wiedzę tylko taką, że wie jak wygląda koń. On sam otwarcie przyznawał, że nigdy nawet nie siedział w siodle i nie zajmował się tą branżą. Jest absolwentem ekonomii na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej, gdzie ukończył kierunek organizacja i ekonomika przedsiębiorstw rolnych. Pracował w bankowości, później trafił do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa gdzie cały czas był pracownikiem biurowym.

Jednocześnie Agencja Nieruchomości Rolnych złożyła wniosek o wszczęcie śledztwa dotyczącego rzekomych niegospodarności, do jakich miało dochodzić w latach 2013-2016. Sprawdzano m.in. kwestie finansowe dotyczące organizacji Dni Konia Arabskiego. Pomimo tego, ze opinia biegłych wskazała, że nadużyć finansowych nie było, a w połowie 2017 roku zapowiadano umorzenie śledztwa, wciąż jest ono na wniosek prokuratura krajowego przedłużane i sprawdzane są kolejne wątki. Co ważne, do tej pory nikomu nie postawiono żadnych zarzutów.

Jak wyjaśnia w rozmowie z Rzeczpospolitą były redaktor naczelny „Konia Polskiego” i autor bloga HipoLogika.pl, jest to jedno z najbardziej upolitycznionych śledztw. Jak w lustrze odbija się w nim sposób działania naszego aparatu rządzącego, który wykorzystuje prokuraturę do swoich celów. Tym razem śledczy czekają na opinię kolejnego biegłego, który ma się wypowiedzieć na temat współpracy stadniny z organizującą aukcje Pride of Poland firmą Polturf. Portale zajmujące się końmi wyliczają, że jest to już siódme lub ósme przedłużenie śledztwa, które przez cztery lata nie przyniosło żadnych rezultatów.

Kolejny problem, na który zwraca uwagę Rzeczpospolita, dotyczy obecnej sytuacji w stadninie. Chodzi o brak pełnowartościowej paszy do karmienia zwierząt. Jak wyjaśnia jedna z osób związanych ze stadniną, „To, czym karmią konie, woła o pomstę do nieba”. Jako przykład podaje dostarczony owies, który okazał się plewami. Dodatkowo worek zamiast 50 kg, ważył 30 kg. Sytuację ratuje fakt, iż po ostatnich opadach deszczu, na należących do stadniny łąkach pojawiło się więcej trawy, dzięki czemu konie mają co jeść.

Brakować ma również opieki weterynaryjnej i kowala, w wyniku czego konie mają nieprzycinane kopyta. Trudna jest także sytuacja ekonomiczna. Klacze wylicytowane na zimowej aukcji się wyźrebiły i nie wiadomo, czy klienci za nie zapłacą. Trzy z wylicytowanych na zimowej aukcji klaczy, nie zostały odebrane. W związku z tym strata za 2019 rok może wynieść nawet między 4 a 5 mln zł. Z oficjalnych danych, jakie przedstawiła stadnina w Janowie Podlaskim wynika, że w 2015 roku, kiedy kierował nią Marek Trela, miała 3,2 mln zł zysku. Po wprowadzonych zmianach w zarządzie, w 2016 zysk wyniósł 81 tys. zł, rok później był już 1,64 mln zł straty zaś w 2018 roku było już ponad 3,2 miliona złotych strat.

(fot. lublin112.pl)

40 komentarzy

  1. Takie piękne Amerykańskie 🙂 drogie! a na paszę nie ma? hmm…

  2. Może jakiś szejk by się do siana dorzucił przecież to dla nich te konie.

Z kraju