Niedziela, 28 kwietnia 202428/04/2024
690 680 960
690 680 960

Centrum Powiadamiania Ratunkowego obchodzi swoje święto. Uroczystości z okazji Dnia Numeru Alarmowego (zdjęcia)

To w tym miejscu operatorzy przyjmują zgłoszenia od osób potrzebujących pomocy, a następnie dysponują odpowiednie służby. Najlepsi z nich zostali wyróżnieni.

W poniedziałek w siedzibie Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Lublinie odbyły się regionalne obchody Europejskiego Dnia Numeru Alarmowego 112. W tym roku wydarzenie zorganizowano w nowej siedzibie, która znajduje się przy ul. Wojciechowskiej. Wzięli w nim udział m.in. wojewoda lubelski Lech Sprawka, Dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie Sebastian Trojak, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Alicja Ciechan, zastępca lubelskiego komendanta wojewódzkiego PSP w Lublinie Tomasz Podkański, naczelnik sztabu policji KWP w Lublinie Piotr Wolak i jego zastępca Tomasz Leszcz, przedstawiciel Kuratorium Oświaty w Lublinie Jerzy Surma, a także Dyrektor Generalny Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego Agata Grula, Dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Andrzej Odyniec czy też Dyrektor Wydziału Zdrowia Agnieszka Kowalska-Głowiak.

Zaproszono również uczniów lubelskich szkół. Wszystko w ramach działań, jakie Centrum Powiadamiania Ratunkowego prowadzi wśród dzieci i młodzieży. Chodzi o kształtowanie w młodych osobach postaw odpowiedzialności za życie swoje i swojej rodziny, ale również przypadkowych osób. Do tego dochodzi upowszechnienie wiedzy na temat działania numeru alarmowego. Do tej pory, z uwagi na ograniczoną przestrzeń w przedniej siedzibie, czyniono to bezpośrednio w szkołach. Teraz postanowiono zorganizować dzień otwarty, a by uatrakcyjnić uczniom zajęcia. Oprócz warsztatów edukacyjnych czekały na nich również pojazdy służb ratowniczych.

Jak wyjaśniał wojewoda lubelski, nowa siedziba CPR niezwykle wzbogaciła system ratownictwa. Lech Sprawka podkreślił jednak, że sama infrastruktura niewiele znaczy, gdyż przede wszystkim liczy się znakomita kadra. A inwestycja poprawiła warunki pracy operatorów. Podziękował im również za pracę i ciągłe doskonalenie wskazując, że są w Polsce liderami. Średni czas oczekiwania na odebranie telefonu w lubelskim CPR wynosi 8,08 sekundy i jest najkrótszy w całym kraju. W 2021 roku było to 8,88 sekundy. Wojewoda dodał również, że taki wynik udało się osiągnąć choć przeprowadzka i poznawanie nowego miejsca pracy nie sprzyjało biciu rekordów. Wyraził również nadzieje, że niebawem bariera 8 sekund zostanie przełamana.

– Warto zwrócić uwagę, że żyjemy w takim historycznym momencie, gdzie te wymagania dotyczące systemu ratownictwa szczególnie istotne są na terenie Polski wschodniej. Chodzi o Lubelszczyznę, Podkarpacie, Podlasie i województwo warmińsko-mazurskie. Wszystko dlatego, że ta sytuacja po drugiej stronie granicy polsko-ukraińskiej, polsko-białoruskiej i polsko-rosyjskiej w każdej chwili może spowodować różne niespodziewane zdarzenia. W związku z tym ta służba to ogromna odpowiedzialność, która spoczywa na państwu. Dlatego życzę dużo sił, nie tylko tych fizycznych, lecz przede wszystkim psychicznych, bo zdaję sobie sprawę jak wielkim obciążeniem psychicznym jest wasza praca, mając świadomość, że po drugiej stronie jest ktoś, kto potrzebuje waszej pomocy. A dodatkowym utrudnieniem jest to, że niejednokrotnie po drugiej stronie telefonu są osoby, które traktują to jako zabawę – mówił Lech Sprawka.

Wręczono również wyróżnienia dla operatorów, a na zakończenie uroczystości był tort. Oczywiście z logiem Centrum Powiadamiania Ratunkowego.

(fot. lublin112.pl)

3 komentarze

  1. Numer 112 nic nie ma wspólnego z ratowaniem życia. Działa raczej na zasadzie darmowego przewozu czy darmowej informacji po przybyciu na miejsce wezwania. A profesjonalizm odbiega daleko od przyjętych wytyczonych które są w powszechnym stosowaniu. Wypełnienie biurokratycznych standardów a potem zasada kopiuj wklej co nie ma się nijak do rzeczywistej sytuacji na miejscu zgłoszenia.

  2. To samo było jak zadzwoniłem na straż że pali się auto 100metrow dalej było PSP przyjechali po 18minutach . Jak bym wiedział to na piechotę bym ich powiadomił.

  3. Kiedyś się dzwoniło bezpośrednio do dyżurnego komisariatu i jak się trafiło na starego wygę to od razu wiedział gdzie wysłać patrol bo znał teren jak własną kieszeń. Kierował policjantów do miejsca interwencji bez mapy bo mapę miał w głowie. Pomagał dyspozytorom pogotowia, strażakom przy dojeździe do celu. Tam też pracowali ludzie kumaci z dużym stażem znający się na robocie. Zanim objął dyżurkę to był przeważnie dzielnicowym na kilku rejonach i miał kilkanaście lat służby. Znał doskonale ludzi i teren i gdzie najczęściej dochodziło do interwencji. Wystarczyło podać imię i nazwisko oraz miejscowość i od razu było wiadomo gdzie jechać, o kogo chodzi, kto tam mieszka, kto się awanturuje i czego się można spodziewać po osobnikach tam mieszkających. Dużo takich domów jest na uboczu bez nr. posesji z trudnym dojazdem i z tym nie było problemów. Teraz dzwoniąc na 112 i podając adres interwencji otrzymujesz setki pytań. Jaka miejscowość, jaki kod pocztowy, jaka gmina, jaki dojazd, poprawne dane osoby zgłaszającej bo komputer nie widzi, poprawna miejscowość bo komputer wyrzuca kilka o tej samej nazwie. Młoda osoba tam zatrudniona nie zna całego terenu i się gubi a czas ucieka. Niestety trzeba dużo lat praktyki żeby to w miarę ogarnąć a praca jest trudna i odpowiedzialna bo zazwyczaj chodzi tu o ludzkie życie a przy jednej niechcianej złej decyzji zostaje trauma nie do naprawienia na całe życie.

Z kraju