Piątek, 26 kwietnia 202426/04/2024
690 680 960
690 680 960

Lubelski MOSiR stracił kilkadziesiąt tysięcy. Na własne żądanie

Zima nam nie odpuszcza. Na panującą aurę narzekają kierowcy, natomiast cieszy ona miłośników białego szaleństwa, którzy tłumnie korzystają ze stoków narciarskich.

Sporty zimowe z roku na rok stają się coraz popularniejsze i mają coraz więcej zwolenników. Nie dziwi więc fakt, iż przybywa nam obiektów na których możemy jeździć na nartach czy też na snowboardzie. Zazwyczaj stoki oferują też pełne zaplecze gastronomiczne, parkingi oraz atrakcje dla najmłodszych.

Ponieważ miłośnicy białego szaleństwa chcą do maksimum wykorzystać ostatnie dni zimy, to stoki narciarskie w naszym regionie przeżywają prawdziwe oblężenie. Długie kolejki stoją do wyciągów, które to nie nadążają obsługiwać narciarzy nawet pomimo przepustowości 700 osób na godzinę. Jednak narciarze są zbulwersowani, dlaczego pomimo idealnych warunków nie działa stok na lubelskim globusie, a oni są zmuszeni jeździć po kilkadziesiąt kilometrów aby oddawać się przyjemności szusowania.

Zadzwonił do nas pan Marcin, który korzystał praktycznie co weekend z obiektu MOSiR-u.
– Wczoraj byłem w Parchatce, niestety tłumy narciarzy oraz długie kolejki do wyciągu sprawiły ze więcej czasu trzeba było poświęcić na oczekiwanie na wjazd niż na przyjemność zjazdu. Dzisiaj wybrałem się do Chrzanowa i muszę stwierdzić ze jest tu taka sama sytuacja-tłumaczy.

Stok na Globusie świeci pustkami gdyż jego właściciel, czyli miejska spółka MOSIR uznała, że jest już wiosna i 6 marca zakończyli sezon. Natomiast tysiące narciarzy z Lublina i okolic, nie może korzystać ze stoku u siebie tylko musi jeździć w odlegle zakątki regionu. Miasto zamiast zarabiać na tym lekką ręką oddaje pieniądze innym.

I wcale nie są to małe sumy. Jak policzyliśmy stracone kwoty mogą iść w dziesiątki tysięcy złotych.

To właśnie na obecny oraz poprzedni weekend nastąpił największy szturm narciarzy na miejsca gdzie można jeszcze szusować. Jak tłumaczył nam pracownik stoku w Chrzanowie wiąże się to m.in. z tym, że wielkimi krokami zbliża się wiosna i przez minimum 9 miesięcy o nartach będzie można jedynie pomarzyć. Dlatego też wszyscy starają się wykorzystać ostatnie chwile sprzyjającej zimowej pogody.

Stok na Globusie działał od 13 grudnia do 6 marca, czyli przez 79 dni. Przez ten czas skorzystało z niego blisko 15 tysięcy osób. Dodatkowo szereg zorganizowanych na nim imprez przyciągało tłumy. Łatwo jest policzyć że wpływy przez te dni, w których obiekt jest nieczynny mogły wynieść nawet 50 tyś zł. Do tego doliczyć trzeba zyski z gastronomii, wypożyczalni sprzętu oraz parkingów. A nie zapominajmy, że tak jak wspominaliśmy wcześniej, teraz na koniec sezonu liczba osób korzystających wzrosła prawie dwukrotnie.

Tysiące złotych odpływają gdzie indziej a miasto zamiast zarabiać traci. I wszystko z tego powodu, że MOSiR poczuł wiosnę i zakończył sezon pozbawiając miłośników białego szaleństwa jedynego w mieście i okolicy stoku narciarskiego.

Poniżej widać jakie oblężenie przeżywały stoki w naszym regionie w niedzielę.(kadry z kamer internetowych)
null
null
null
null
null

Komentarze wyłączone

Z kraju