Zawiózł do Moskwy cielaki, zainteresowali się nim inspektorzy. Za pendrive w kabinie trafił do celi
19:23 14-11-2019
W środę w godzinach wieczornych na drodze krajowej nr 68 inspektorzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Lublinie zatrzymali do rutynowej kontroli pojazd przystosowany do przewozu żywych zwierząt. Co do stanu technicznego ciągnika siodłowego nie było żadnych zastrzeżeń, jednak kiedy mundurowi zaczęli przeglądać okazane przez kierowcę dokumenty, nabrali podejrzeń.
Jak tłumaczył mężczyzna, wracał on z Moskwy, gdzie zawiózł 44 cielaki. Potwierdzały to dokumenty transportowe, z których analizy również wynikało, że trasa jaką do tej pory pokonał, liczyła około 1700 km. Tymczasem zapis tachografu pokazywał, że pojazd przejechał jedynie około 850 kilometrów. To sprawiło, że inspektorzy postanowili poddać ciągnik siodłowy dokładnym oględzinom.
W ich trakcie znaleziony został specjalnie przygotowany pendrive, który służył do blokowania działania tachografu. Ponieważ taka ingerencja w urządzenia doprowadza do częstego pojawiania się komunikatów o błędach w sterownikach pojazdu, dlatego w kabinie znajdował się również przyrząd służący do kasowania błędów pamięci komputera. Inspektorzy wykonali również jazdę próbną, która potwierdziła ich ustalenia.
Ponieważ ingerencja w rejestrowanie przebytej przez pojazd drogi jest przestępstwem, na miejsce została wezwana policja. Funkcjonariusze zabezpieczyli cały pojazd jako dowód rzeczowy. Z kolei kierowca został zatrzymany w policyjnej celi. Za swoje postępowanie odpowie przed sądem. Konsekwencji nie uniknie również przewoźnik, dla którego mężczyzna pracował. Grozi mu kara finansowa w kwocie 12 tys. złotych, a nawet utrata licencji.
(fot. WITD)
Jak powiedział klasyk,na technikę znajdzie się inną technikę.
To był ******* ****** taksówkarz z WPT lata osiemdziesiate 🙂
Brawo -ciupa od razu ,3 miesiące ze startu i utrata licencji , może by czegoś bieda przewoźników nauczyło
amator , takich rzeczy nie trzyma się na wierzchu w kabinie
Nawet i na specjalistę przyjdzie czad czas
pewnie nie trzymał na wierzchu – jak zobaczyli po przejechanych kilometrach, że tacho mogło być manipulowane, dokładnie przeszukali jego i samochód. złapanie takiego kierowcy dla inspekcji transportu drogowego to strzał w 10. medialna sprawa, spora kara finansowa do budżetu państwa, zwiększenie bezpieczeństwa na drogach, a za kilku takich delikwentów dają pewnie nagrody/awanse, więc warto się przyłożyć i drążyć dalej…
To należy do obowiązków inspekcji…
Na zachodzie europy takie oszustwa są nie do pomyślenia. Potem się dziwią polscy przedsiębiorcy że kierowców w Polsce brakuje.
Nawet nie wiesz o czym mówisz… Na zachodzie kombinuja wcale nie mniej…. Po prostu w Polsce o tym nie usłyszysz…
Chyba na zachodzie nie byłes 😀
Oj zdziwilbys się grubo jakbyś wiedział jak Niemcy, Holendrzy czy Hiszpanie kombinują..
Tia…. Na zachodzi to i trawa zieleńsza i słońce jaśniej świeci….
Licencji nie zabiorą bo jak mówił siara ” urwali by kurze złote jaja”, i tak będzie się toczyć ta patologia by dać zarobić państwu
jaka jazda probna i kto na to zezwolil?
Nakładać wysokie kary finansowe na takie Dziad-Transy i bezwzględnie karać kierowców, którzy godzą się tak pracować! Jak nie rozumie, że takim zachowaniem sprawiają poważne zagrożenie na drogach to odbierać PJ – na zawsze! Firma ma iść z torbami, a kierowca na przyszłość ma 5 razy pomyśleć co robi. I niech się nie tłumaczy, że wszyscy tak jeżdżą bo mając kilku kierowców zawodowych w rodzinie i wiem dobrze, że tak nie jest. A jak właściciel firmy próbuje do tego namawiać czy zmuszać to szuka się innego: kierowców zawodowych cały czas jest na rynku pracy za mało. Raz, drugi i w końcu trafisz na takiego pracodawcę co potrafi prowadzić biznes bez naciągania przepisów.
Czy żołnierze pracujący w obozach koncentracyjnych pod okiem SSmanów są winni czy niewinni (zakładając, że nie byli okrutni dla więźniów)? Dylemat moralny: z jednej strony wiedzieli co się tam dzieje, z drugiej nie mogli zrezygnować bo zostaliby rozstrzelani przez SSmanów. Zatem czy po wojnie rozstrzelać należy żołnierzy czy SSmanów, a może obydwu?
A tutaj, to przewoźnika karać. Kierowca tylko wykonywał rozkazy. Nie wykonałby to by stracił pracę. A Wy sobie będzie gadać, „no przecież ja bym nie jechał, jak nie ten pracodawca to inny”. No właśnie tak to nie działa bo każdy pracodawca oczekuje, że pokonasz trasę w jak najkrótszym czasie i u każdego dostaniesz taki sam rozkaz – jedź! Niektórzy mają z pewnością swobodę i mogą nie pracować przez parę tygodni, by szukać uczciwego pracodawcy, ale co z tymi co nie mają oszczędności, żona nie pracuje lub zarabia mało, a na utrzymaniu dzieci? Łatwo się patrzy z bezpiecznej pozycji ale odrobina empatii i spojrzenie z innej strony by się przydało.
A tak realnie, to nikt z Was nigdy nie zrobił ponad 1200km w jeden dzień? Legalne samochodem osobowym, a po 8-setnym kilometrze jesteś już prawie żywym trupem, przysypiającym, zmęczonym z reakcjami opóźnionymi o kilka sekund.
w wielu sprawach masz rację, ale każdy musi sam zadecydować co jest dobre i jakie konsekwencje mogą grozić.
no to kolego gdy pracowałem a było to 12 lat temu swoim autem w niecałe 2 dni (47 godz.) przejechałem 3321 km. więc pisz o sobie .
Co to jest 12tys.zl.smiech na sali za male kary sa za takie rzeczy..powinno byc min.50.000zl i zabranie licencji dozywotnio..bez mozliwosci przepisania firmy na innego członka rodziny.wtedy by tego typu nie bylo..jak u naszych przyjaciol Niemcow tam niema takich rzeczy za duze groza kary..dlatego szefostwo sie nie boi zakladac urzadzen takie typu…
dla takiego mirko-transu, który oszczędza na jednym noclegu dla kierowcy, nawet te 12 tysięcy będzie stratą nie do odżałowania 🙂
oczywiście chodzi o „nocleg” czyli dodatkowe kilkanaście godzin przestoju, a nie pokój w hotelu – wiadomo, że kierowcy śpią najczęściej w kabinach
W weekend z głową za szybą;-)
kolejny dziadtrans i Janusz biznesu
Znam kilku takich dziad transów . Mój też twierdzi że tacho jest nie potrzebne póki możesz to jedź ale sam nie jeździ .
Jeden plus dobra kasa i praca max po 8 godz