Wybrał się do lasu z wykrywaczem metalu. Znalazł arsenał powstańców sprzed 150 lat (zdjęcia)
21:23 17-10-2022
W ostatnim czasie Maciej Podgórski, właściciel prywatnego Muzeum 3 Dywizji Piechoty Legionów w Zamościu, wraz z grupą pasjonatów historii prowadzi w lasach Roztocza poszukiwania przedmiotów związanych z historią regionu. Odbywają się one za pomocą wykrywaczy metali. Poszukiwaczy interesują głównie znaleziska z okresu obu wojen światowych, gdyż zwłaszcza w okresie tej drugiej na tych terenach miały miejsce duże bitwy. Roztoczańskie lasy były też schronieniem oddziałów partyzanckich.
Zgodnie z umową z Wojewódzkim Urzędem Ochrony Zabytków, w przypadku natrafienia na starsze znaleziska, powiadamiany jest o tym konserwator. Na takie poszukiwacze natknęli się w okolicach miejscowości Długi Kąt w Gminie Józefów. W jednym miejscu, na niewielkiej głębokości, znajdowały się 682 ołowiane pociski do karabinów Lorenz, które to były podstawową bronią powstańców na Lubelszczyźnie. Arsenał pochodzi z 1863 roku, dodatkowo zawierał papier przebitkowy, w którym zawiniętych było 7 spłonek kapiszonowych.
Jak wskazuje Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków dr Dariusz Kopciowski, lokalizacja tego znaleziska wydaje się nieprzypadkowa. W trakcie powstania styczniowego, na terenie lasów Puszczy Solskiej i Roztocza bazowało lub przemieszczało się sporo oddziałów powstańczych. Powstańcy stoczyli tam również kilka bitew i potyczek z wojskami rosyjskimi. Takie same pociski znajdywane były niedaleko Zwierzyńca, w miejscu gdzie odbyła się bitwa pod Panasówką.
Jeżeli chodzi o Długi Kąt, to źródła historyczne nie zawierają danych o walkach powstańczych. Dlatego też powstała hipoteza, iż odnaleziony zapas pocisków mógł był transportowany z taboru na pole bitwy, ale z różnych względów tam nie dotarł. Kolejna z nich wskazuje na przebiegający w pobliżu szlak przemytniczy, którym na teren zaboru rosyjskiego docierało m.in. zaopatrzenie wojskowe dla powstańców. Możliwe jest więc, że odnalezione kule zostały przemycone przez granicę i ukryto je czasowo w bezpiecznym miejscu, aby później mogli zabrać je powstańcy, jednak nie trafiły one do właściwego adresata i zostały w tym miejscu do dzisiaj.
(fot. LWKZ)
Ciekawe ile rzeczy ów poszukiwacz nie ujawnia ?
mierzysz innych swoją miarą…
Zabolała prawda ?
Posmaruj maścią.
Tyle ołowiu to chyba ze sto złotych na skupie?
Naiwniak. Już niebawem wszystko mu zabiorą.
Możliwe jest, że odnalezione kule zostały przemycone przez granicę, bo przecież polska Straż Graniczna to wynalazek XX wieku, a i Wielkiego Płotu Malego Jarosława też nie było…
Co temu biedakowi teraz grozi?
Najpierw będą sprawdzać czy stosowne pozwolenia na poszukiwania mieli, on, jego rodzice i dziadkowie.
Potem bedą się zastanawiac, czy to napewno znalezione, a nie kradzione…
Wiem bo kiedyś diabli mnie podkusili, żeby na komisariat policji zanieść znaleziony telefon komórkowy.