Czwartek, 25 kwietnia 202425/04/2024
690 680 960
690 680 960

Wilk Kosy zginął od kuli z broni myśliwskiej. Oficjalnie żadnego myśliwego w tym rejonie nie było

Wiadomo już ponad wszelką wątpliwość, że wilk Kosy zginął od strzału z broni myśliwskiej. Trwają poszukiwania osoby, która oddała strzał. Jednocześnie naukowcy i miłośnicy przyrody obawiają się o pozostałe wilki żyjące na Roztoczu.

Policjanci prowadzą dochodzenie związane z zastrzeleniem na skraju Roztoczańskiego Parku Narodowego jednego z żyjących na tym terenie wilków. Jak już informowaliśmy, martwe zwierzę zostało znalezione w ubiegły czwartek w okolicach miejscowości Lipowiec-Kolonia i Brody Małe w gminie Szczebrzeszyn. Natknęli się na nie pracownicy parku narodowego. Ponieważ wilk posiadał obrożę z nadajnikiem GPS szybko ustalono, że jest to „Kosy”, sześcioletni samiec, który żył w tej okolicy od dawna.

O wszystkim od razu została powiadomiona policja. Funkcjonariusze przeprowadzili na miejscu czynności, zabezpieczyli ślady oraz rozpoczęli poszukiwania osoby, która strzelała do wilka. Ustalono, że strzał padł ze znajdującej się na skraju lasu ambony myśliwskiej. Po sprawdzeniu danych z nadajnika GPS wiadomo, że wilka zastrzelono w czwartek w godzinach porannych, tuż po tym, jak wyszedł z terenu Roztoczańskiego Parku Narodowego na sąsiednie pola. Obficie krwawiąc, resztką sił dobiegł pod osłonę drzew i tam padł.

Pierwsze podejrzenia padły w kierunku myśliwych. Zdarzenie miało miejsce na terenie obwodu łowieckiego nr 280, dzierżawionego przez Koło Łowieckie nr 59 „Słonka” w Zwierzyńcu. Wykonana w poniedziałek sekcja zabitego zwierzęcia wykazała, że zginęło ono od kuli z broni myśliwskiej. Przebiła ona ciało wilka na wylot. Policjanci zabezpieczyli książkę polowań, jednak według znajdujących się w niej wpisów, oficjalnie żadne polowanie w tym czasie się nie odbywało. Zgodnie z przepisami, każdy z myśliwych wybierając się na łowy, w pierwszej kolejności musi dokonać odpowiedniego wpisu. Określa nim kiedy i w którym obrębie obwodu łowieckiego zamierza polować.

Miłośnicy przyrody przyznają jednak, że nie oznacza to wcale, iż myśliwi nie mają z tym zdarzeniem nic wspólnego. Jak podkreślają, wiele razy zdarzało się, że wpisy do ewidencji polowań były dokonywane już po zakończonym polowaniu lub też wcale ich nie było. Podali również przypadek jednego z myśliwych z naszego regionu, który nie tak dawno zostawił na parkingu broń. Kiedy się zorientował i wrócił na miejsce, tej już nie było. Z kolei jeden z myśliwych z Lublina, który się z nami skontaktował w tej sprawie wyjaśniał, że nawet jeżeli do wilka strzelała osoba, która jest członkiem koła łowieckiego, to udając się na polowanie bez dokonania wymaganych prawem formalności, była ona zwykłym kłusownikiem.

Wilk Kosy stanowił chlubę nie tylko Roztoczańskiego parku Narodowego, lecz całego Roztocza. Z uwagi na to, że był samcem alfa i dowodził całą watahą, przez lata na jego życiu skupiali się zarówno miłośnicy przyrody, jak też naukowcy. Obserwowali oni życie Kosego i jego wędrówki głównie dzięki fotopułapkom montowanym w leśnych ostępach. W styczniu udało się im go odłowić i wyposażyć w obrożę z nadajnikiem GPS. Dzięki niej można było na bieżąco obserwować gdzie wilki się przemieszczają czy też na co polują.

Teraz istnieje obawa, że brak przewodnika watahy może się negatywnie odbić na pozostałych wilkach żyjących na Roztoczu. Samica może nie poradzić sobie z wykarmieniem młodych, lub też przenieść się w inne miejsce. Jak na razie naukowcom nie udało się ustalić, gdzie przebywa i czy wciąż żyje reszta watahy.

Wilk Kosy zginął od kuli z broni myśliwskiej. Oficjalnie żadnego myśliwego w tym rejonie nie było

Wilk Kosy zginął od kuli z broni myśliwskiej. Oficjalnie żadnego myśliwego w tym rejonie nie było

(fot. Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”)

25 komentarzy

  1. Biedna „psina”- i co komu przeszkadzała.

  2. Brak słów, nienawidzę myśliwych. To zakompleksieni malutcy „ludzie” próbujący dowartościować się zabijaniem bezbronnych zwierząt.

  3. Poprę przedmówcę w kołach łowieckich z reguły są wyższe sfery i jeden drugiemu będzie cztery litery krył. Już za braki w dokumentacji powinna być surowa kara, ale zaraz ktoś powie że nie może być odpowiedzialności zbiorowej. I zakończy się umorzeniem z uwagi na brak wykrycia sprawcy. Nie jestem ekologiem i nie jestem przeciwiniem myśliwych ale w końcu przydało by się te układy i układziki rozmontować, tworzące patologię.

  4. Nie ma wpisu bo wejściówkę zgłasza się na telefon do łowczego czy kto tam odpowiada za książkę.
    Strzeli się coś to się wpiszę.
    Ręka rękę kolegi myje.

  5. KASTA musi zdechnąć i tak się stanie

  6. Zabito samca alfa więc teraz wataha może „zgłupieć” i zacząć wyrządzać szkody w gospodarstwach. I będzie „jakie te wilcy złe” a potem „dobrze, że go zastrzelił”.

  7. I po temacie jednego ścierwa mniej, zamknąć sprawę i mi tu nie stękać !

  8. Wystarczy zgłosić się do sieci komórkowych i poprosić jakie numery były w pobliżu, i pozamiatane

  9. Bardzo dobrze , szkodniki powinno się eliminować , szkoda że nie znaleźli odcieli obroży nie rzucili na tira -byłby najszybszy „Kosy” w okolicy

Z kraju