Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Twierdzą, że śledztwo w sprawie śmierci ich syna było niedokładne. Sąd jest innego zdania

Na wczorajszym posiedzeniu sąd uznał, że śledztwo prowadzone w sprawie śmierci Kamila Litwiniuka było prowadzone poprawnie. Rodzice 24-latka są innego zdania i wciąż zamierzają walczyć o prawdę.

Zbigniew i Krystyna Litwiniukowie nie ustają w walce o prawdę w sprawie śmierci ich 24-letniego syna Kamila. Mężczyzna zmarł w nocy z 1 na 2 lutego ub. roku. Wtedy to udał się do jednego z mieszkań przy ul. Terebelskiej w Białej Podlaskiej, gdzie odbywała się tzw. domówka. Bwiło się na niej łącznie osiem osób. Co dokładnie robili młodzi ludzie w trakcie imprezy, do końca nie zostało wyjaśnione. Faktem jest jednak to, że w pewnym momencie Kamil Litwiniuk stracił przytomność.

Czterech jego kolegów postanowiło wynieść go z mieszkania. Dokładnie o godzinie 3:44 kamery monitoringu zarejestrowały, jak niosą bezwładnego chłopaka, a następnie układają go na siedzeniu zaparkowanego przed bramą auta. Następnie przez ok. pół godziny zastanawiają się co dalej robić. O godzinie 4:25 przywożą nieprzytomnego 24-latka do jego domu.Tam jego ojciec rozpoczął resuscytacje krążeniowo-oddechową. Kamil Litwiniuk został przetransportowany do szpitala, gdzie po kilku dniach zmarł nie odzyskawszy przytomności.

Sprawą zajęła się policja oraz prokuratura. Jednak pod koniec lipca 2018 r. śledztwo zostało umorzone. Uznano, że powodem śmierci 24-latka było nagłe zatrzymanie akcji serca w wyniku działania środka psychoaktywnego, jakim jest mefedron. Jego śladowe ilości stwierdzono bowiem w organizmie denata. Rodzice Kamila nie zgodzili się z decyzją śledczych, gdyż uważają, że nie sprawdzono kilku ważnych rzeczy, które mogły mieć wpływ na przebieg śledztwa.

Jak wyjaśniali, pozostali uczestnicy feralnej imprezy mogli dopuścić się przestępstwa oraz nie mówią całej prawdy. Chodziło o fakt, iż nie udzielili Kamilowi na czas pomocy a złożone przez nich zeznania nie były spójne. Do tego w trakcie postępowania nie sprawdzono kilu rzeczy, np. bilingów, logowań telefonów czy też zapisów z kamer monitoringu, co mogło mieć istotny wpływ na przebieg śledztwa. Dodatkowo stancja, w której odbywała się impreza nie została w odpowiednim czasie przeszukana. Dlatego też Litwiniukowie złożyli odwołanie od decyzji prokuratury.

Sąd jednak po zapoznaniu się z aktami sprawy nie znalazł żadnych błędów w przeprowadzonym przez śledczych postępowaniu w tej sprawie. Uznał, że odwołanie jest bezzasadne i w czwartek 14 marca je oddalił. Rodzice Kamila Litwiniuka się nie poddają i liczą, że efekt przyniesie kontrola służbowa działań bialskich śledczych, jaką prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie.

(fot. lublin112.pl)

19 komentarzy

  1. Niechby siedzial w domu to by zyl

    • Raczej trzeba by uważać, że jakby nie ćpał to by żył.
      A tak, „cha” mu w „de” i logo pewnej firmy na drogę.
      Ćpuna to nawet do grona aniołków nie powołają.

  2. Śledztwo musi być przeprowadzone rzetelnie, jeśli bilingi nie były sprawdzone to kpina z prawa. Swoją drogą ile to spraw z tymi bilingami nadal tam same niedouki pracują?

    • Wy też gimbaziątka byście żywego, nieprzytomnego kumpla wyrzucili na ulicę. Nieudzielenie pomocy i do pierdla. Chłopaka nie oceniam bo nic na jego temat nie wiem.

      • dokładnie. Zdarza się także podanie komuś czegoś nieświadomie czy wbrew woli, stare ubeckie metody. Jest wiele bezpiecznych metod żeby kogoś skrzywdzić szczególnie na imprezie. Nie dziwię się rodzicom. Jestem przekonany że moje dzieci nie nadużywają i gdyby takie coś się przytrafiło to nie chcę nawet myśleć co bym zrobił.

Z kraju