W poniedziałek na al. Jana Pawła II w Świdniku doszło do zderzenia pojazdu osobowego z łosiem. Kierowca auta trafił do szpitala, zaś zwierzę oddaliło się na pobliskie pola, gdzie przez dwa dni konało po wypadku.
Sama wczoraj kolo południa dzwoniłam do nadleśnictwa Świdnik i dowiedziałam się że…. Wiedzą iż łoś leży na polu!!! Brak słów!!! Wszyscy widzieli łosia nikt nie udzielił mu pomocy… A ludzie dzwonili i mówili że leży.. Leży… I biedne zwierzę zdechlo bo nikt nie udzielił mu pomocy!!!
Łukasz
A wiesz jakie są konsekwencje skrócenia agonii potrąconego łosia? Leczyć takiego pacjenta to jak rannego niedźwiedzia, a dobić żeby się nie męczył to przestępstwo. Dlatego nikt nie chce się czepiać takich przypadków i jest tylko czekanie czy wstanie czy zdechnie.
W takich przypadkach jak ten to powinno się dobić ranne zwierzę, a mięso sprzedać z zyskiem dla Skarbu Państwa, a teraz to nawet na karmę dla zwierząt tego nie przeznaczą bo karma dla psów czy kotów musi być lepszej jakości jak konserwa dla ludzi. Teraz tylko dół wykopią i tam wrzucą to zwierzę żeby nawet drapieżniki z tego nie skorzystały i polowały na to co jeszcze żyje (zając, kuropatwa, bażant, ptactwo domowe).
Klepa
Widziałem losie klepy ale loszy nigdy 🙂 jakiś nowy gatunek w naszym regionie?
Ten
Animals powinni złożyć zawiadomienie i winni powinni ponieść konsekwencje. Dopóki się nie będzie karać to efektów nie będzie…
Doktor Zoidberg
Zwykłe sq*******two, mam nadzieje, że ktoś za to beknie.
jaro
Totalna znieczulica jełopów ze Świdnika. W Skandynawii bylibyście ukrzyżowani , wylani z roboty i w gazetach, Tym się różnicie od cywilizowanego kraju pały !
Etam
„Sanitariusz z pogotowia”. Nie ma jak być na czasie. Milicja i Straż Ogniowa też była przy wypadku?
i już
Brawa dla „myśliwich” dla których termin łosza jest obcy. wszystko w tym kraju schodzi na psy. Ci pseudomysliwi to taka gimbaza ze strzelbami odziedziczonymi po ojcach.
Weto89
Jedno w tej historii jest pewne jednego łosia mniej. Może mi ktoś wytłumaczyć jaki pożytek przyroda czyli okoliczne lasy i my ludzie mamy z tego gatunku zwierząt? No chyba że wydeptane uprawy rozbite auta są pożytkiem.
Bartek
Lublin miasto gdzei jest Uniwersytet Przyrodniczy z wydziałem weterynarii, taki niby prestizowy… Żałosne małe miasteczko kreujace sie na metropolie, nawet nie potraficie pomoc zwierzeciu… Nic dziwnego skoro na rektora nawet uczelni wybieraja jakiegos zbieracza ziemniaków… Żałosne!
Fryta
Niestety lubelski UP to kraina niemożności. Kiedyś znaleźliśmy potraconego przez auto borsuka. Zwierzę już było martwe, ale jeszcze ciepłe. Nie jest to popularny gatunek – myślimy: ktoś się tym zainteresuje. Zgłaszaliśmy do Straży Miejskiej, lecznicy wetyrynaryjnej UP, jakichś fundacji, itp. Nikt nie wiedział co z nim zrobić. Niby tak, fajnie, nowy eksponat dla studentów, zbadają, poćwiczą, ale: to trzeba jakieś zgody uzyskać, badania na wściekliznę zrobić ( a to kosztuje), a gdzie to truchło trzymać. Koniec końców skończył zakopany w lesie, bo po kilku dniach już spuchł i zaczynał śmierdzieć. Tak – studenci weterynarii mogliby poznać anatomię borsuka na prawdziwym organizmie, ale UP bał się tematu więc uczyli się zapewne z książek i slajdów.
Janusz spod budki z piwem
„Łoś oddalił się na pobliskie pole, gdzie jak nas poinformowano, cały czas przebywa. Wezwano lekarza weterynarii, który ma ocenić, w jakim stanie jest zwierzę.” No to ocenił, cymbał nawet nie podszedł zapewne
Sama wczoraj kolo południa dzwoniłam do nadleśnictwa Świdnik i dowiedziałam się że…. Wiedzą iż łoś leży na polu!!! Brak słów!!! Wszyscy widzieli łosia nikt nie udzielił mu pomocy… A ludzie dzwonili i mówili że leży.. Leży… I biedne zwierzę zdechlo bo nikt nie udzielił mu pomocy!!!
A wiesz jakie są konsekwencje skrócenia agonii potrąconego łosia? Leczyć takiego pacjenta to jak rannego niedźwiedzia, a dobić żeby się nie męczył to przestępstwo. Dlatego nikt nie chce się czepiać takich przypadków i jest tylko czekanie czy wstanie czy zdechnie.
W takich przypadkach jak ten to powinno się dobić ranne zwierzę, a mięso sprzedać z zyskiem dla Skarbu Państwa, a teraz to nawet na karmę dla zwierząt tego nie przeznaczą bo karma dla psów czy kotów musi być lepszej jakości jak konserwa dla ludzi. Teraz tylko dół wykopią i tam wrzucą to zwierzę żeby nawet drapieżniki z tego nie skorzystały i polowały na to co jeszcze żyje (zając, kuropatwa, bażant, ptactwo domowe).
Widziałem losie klepy ale loszy nigdy 🙂 jakiś nowy gatunek w naszym regionie?
Animals powinni złożyć zawiadomienie i winni powinni ponieść konsekwencje. Dopóki się nie będzie karać to efektów nie będzie…
Zwykłe sq*******two, mam nadzieje, że ktoś za to beknie.
Totalna znieczulica jełopów ze Świdnika. W Skandynawii bylibyście ukrzyżowani , wylani z roboty i w gazetach, Tym się różnicie od cywilizowanego kraju pały !
„Sanitariusz z pogotowia”. Nie ma jak być na czasie. Milicja i Straż Ogniowa też była przy wypadku?
Brawa dla „myśliwich” dla których termin łosza jest obcy. wszystko w tym kraju schodzi na psy. Ci pseudomysliwi to taka gimbaza ze strzelbami odziedziczonymi po ojcach.
Jedno w tej historii jest pewne jednego łosia mniej. Może mi ktoś wytłumaczyć jaki pożytek przyroda czyli okoliczne lasy i my ludzie mamy z tego gatunku zwierząt? No chyba że wydeptane uprawy rozbite auta są pożytkiem.
Lublin miasto gdzei jest Uniwersytet Przyrodniczy z wydziałem weterynarii, taki niby prestizowy… Żałosne małe miasteczko kreujace sie na metropolie, nawet nie potraficie pomoc zwierzeciu… Nic dziwnego skoro na rektora nawet uczelni wybieraja jakiegos zbieracza ziemniaków… Żałosne!
Niestety lubelski UP to kraina niemożności. Kiedyś znaleźliśmy potraconego przez auto borsuka. Zwierzę już było martwe, ale jeszcze ciepłe. Nie jest to popularny gatunek – myślimy: ktoś się tym zainteresuje. Zgłaszaliśmy do Straży Miejskiej, lecznicy wetyrynaryjnej UP, jakichś fundacji, itp. Nikt nie wiedział co z nim zrobić. Niby tak, fajnie, nowy eksponat dla studentów, zbadają, poćwiczą, ale: to trzeba jakieś zgody uzyskać, badania na wściekliznę zrobić ( a to kosztuje), a gdzie to truchło trzymać. Koniec końców skończył zakopany w lesie, bo po kilku dniach już spuchł i zaczynał śmierdzieć. Tak – studenci weterynarii mogliby poznać anatomię borsuka na prawdziwym organizmie, ale UP bał się tematu więc uczyli się zapewne z książek i slajdów.
„Łoś oddalił się na pobliskie pole, gdzie jak nas poinformowano, cały czas przebywa. Wezwano lekarza weterynarii, który ma ocenić, w jakim stanie jest zwierzę.” No to ocenił, cymbał nawet nie podszedł zapewne