Czwartek, 18 kwietnia 202418/04/2024
690 680 960
690 680 960

Samica łosia po potrąceniu konała dwa dni. Nikt nie udzielił zwierzęciu pomocy

W poniedziałek na al. Jana Pawła II w Świdniku doszło do zderzenia pojazdu osobowego z łosiem. Kierowca auta trafił do szpitala, zaś zwierzę oddaliło się na pobliskie pola, gdzie przez dwa dni konało po wypadku.

Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami „Lubelski Animals” poinformowało w czwartek, że łosza, która w miniony poniedziałek zderzyła się z pojazdem osobowym, konała w cierpieniu przez dwa dni na pobliskim polu.

„Lubelski Animals” zarzuca służbom miejskim odpowiedzialnym za dzikie zwierzęta na terenie Świdnika, że nie udzieliły łoszy żadnej pomocy weterynaryjnej.

– Dzisiaj przed południem dostaliśmy zgłoszenie od człowieka, który był przy tym wypadku (sanitariusz z pogotowia, które przyjechało po rannych) i od razu poinformował o rannym zwierzęciu Urząd Miasta Świdnik i Nadleśnictwo świdnickie. Okazało się, że miasto ma podpisaną umowę na pomoc weterynaryjną z Przychodnią VET CENTRUM w Świdniku. Od lekarki dowiedzieliśmy się, że nie podchodzili do zwierzęcia tylko obserwowali z kilkunastu metrów i nie udzielali żadnej pomocy – informuje na swojej stronie na Facebooku Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami „Lubelski Animals”.

28947317_1739290876129290_2403459868967196196_o

Animals otrzymał informację od Nadleśnictwa Świdnik, że zwierzę zostało uśpione w…środę. Przez dwa dni nikogo nie obchodziło, że po potrąceniu łosza jeszcze żyła. Co istotne dookoła niej nie było żadnego ludzkiego śladu, oprócz śladów raciczek rannego zwierzęcia, które kilka razy wstawało i kładło się.

Tłumaczono się tym, że nie można było dojechać do zwierzęcia ze względu na grząski grunt. Przedstawicielom Stowarzyszenia udało się jednak dotrzeć do zwierzęcia, niestety za późno.

29196338_1739292569462454_8280338516512267674_n

Tutaj znajdziecie materiał opisujący poniedziałkowy wypadek – Opel zderzył się z łosiem. Kierowca został ranny (zdjęcia)

AKTUALIZACJA

Do sprawy rannego łosia i informacji podawanych przez Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami „Lubelski Animals” odniosła się przychodnia weterynaryjna Vet Centrum.

Zgłoszenie o wypadku otrzymaliśmy od staży miejskiej we wtorek o godzinie 18:22 (dobę po wypadku). Lekarz weterynarii, w towarzystwie straży miejskiej, niezwłocznie udał się na miejsce przebywania zwierzęcia by ocenić jego stan zdrowia i udzielić mu pierwszej pomocy. Zwierzę przy każdej próbie podejścia do niego oddalało się w stronę drogi i nie było możliwości podejścia do niego wystarczająco blisko a w związku z późną porą (co wiąże się z brakiem oświetlenia pola) oceny stanu jego zdrowia. Ponieważ zwierze poruszało się o własnych siłach i było w stanie silnego stresu dalsze próby oceny sytuacji i udzielenia mu pomocy przełożono na rano. Lekarz weterynarii był w stałym kontakcie z urzędnikiem reprezentującym Gminę Świdnik.

Następnego dnia w godzinach porannych Funkcjonariusze Straży Miejskiej oraz dwoje lekarzy z Przychodni VET CENTRUM próbowali podejść do zwierzęcia i ocenić jego stan. Łoś, który początkowo leżał i czujnie rozglądał się dookoła w momencie zbliżania się ludzi poderwał się i przeszedł w inny rejon pola, nie pozwalając zbliżyć się do siebie na odległość mniejszą niż 100 metrów. W związku z tym, że zwierzę kierowało się w stronę ruchliwej drogi, co stwarzało zagrożenie zarówno dla niego jaki i kierowców podjęto decyzję, że zorganizowany zostanie transport by dopiero wtedy móc bezpiecznie łosia znieczulić, ocenić z bliska jego stan, udzielić mu potrzebnej pomocy i przewieźć w bezpieczne miejsce. Nie było również ŻADNYCH przesłanek by podjąć decyzję o eutanazji zwierzęcia, które poruszało się w terenie.

W trakcie przygotowań do dalszych działań zwierzę niestety padło. Z naszej strony zostały podjęte wszystkie możliwe próby by pomóc łosiowi, dbając o bezpieczeństwo zwierzęcia i ludzi. Jest nam bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji, w której nie byliśmy w stanie zrobić nic więcej.

2018-03-15 18:24:22
(fot. Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami „Lubelski Animals”)

48 komentarzy

  1. samica łosia to klępa, a nie jakaś łosza

  2. Kto miał pomóc? Kowalski jadący na wsk na 7 rano? Czy może policja powinna się zainteresować miejscem gdzie i tak często stoją i łapią suszarka.

  3. SAnitariuszy to nie ma już z 15 lat …
    Tak jak rzetelnych tedaktorów …

  4. Rozumiesz że łosie to nie są łągodne zwierzęta? jak mieli do niego podejść by go zbadać? zastrzelić go najpierw a potem podejść i sprawdzić? dodatkowo na lubelszczyźnie sprzęt do opieki nad takimi zwierzętami ma tylko klinika na Głębokiej ale i oni nie zajmują się dziką zwierzyną. Jakby łoś nie mógł się samodzielnei poruszać to by go na bank uśpili a skoro nie to znaczy że chodził i można go było tylko obserwować.

  5. No tak. Vet Centrum. Tylko wakacje im w głowie i chajs za leczenie domowych zwierzaków, ale żeby pomóc dzikiemu zwierzęciu, to już za dużo wysiłku 🙂 Też mam do nich żal, ze po babeszjozie dali psu tylko zastrzyk i olali temat, a potem dowiedziałam się, ze przez to dostał niewydolności nerek – po takim zastrzyku potrzebne są tez kroplówki i dalsze leczenie. Piesek przeżył 3 lata i umarł, własnie z powodu niewydolności.

    • Od lat korzystam z usług przychodni vet centrum. Sama miałam psa z chorobą odkleszczową. Lekarze już na samym początku leczenia powiadomili mnie, że czeka nas długie leczenie, ktore wiazalo sie z podawaniem kroplowek dwa razy dziennie. Widziałam mnóstwo psów podpietych pod kroplowki w przychodni właśnie z powodu babeszjozy. Nie wiem skąd pomysł, że ktoś nie chciał podać kroplowek. Może Pani nie chciało się przychodzić z psem…?

  6. Ja jak potrąciłem sarnę i zadzwoniłem po policje (przyjechali w ciągu 4minut) Policjant wyją brońi strzelił jej w głowe aby dłużej sie nie męczyła (wieżgała nogami i miała roztrzaskany pysk) Spisali dane dali kwitek dla ubezpieczalni i pozwolili odjechać po zwierze miał ktoś przyjechać.

Z kraju