Wtorek, 23 kwietnia 202423/04/2024
690 680 960
690 680 960

Przekonują, że skazany za zabójstwo jest niewinny. Wykazali szereg niejasności w śledztwie i podczas procesu

Skazany za zabójstwo byłego starosty świdnickiego Wiesława Jaworskiego Andrzej R. ma być niewinny – wyjaśnia rodzina mężczyzny. Potwierdzać ma to posiadana opinia, która ma wskazywać na szereg niejasności związanych ze śledztwem. Sprawa wróciła na wokandę.

Sąd Apelacyjny w Lublinie zajął się sprawą 56-letniego Andrzeja R., który został skazany za zabójstwo byłego starosty świdnickiego Wiesława Jaworskiego. Wszystko wydarzyło się w nocy z 17 na 18 czerwca 2017 roku na jednej z działek nad Jeziorem Głębokie w powiecie lubartowskim. Andrzejowi R., przedsiębiorcy z Mełgwi koło Świdnika urodziła się wnuczka. Z tej okazji zorganizował imprezę, na którą zaprosił trzech znajomych. Mężczyźni udali się na jego działkę i wspólnie spożywali alkohol. Po pewnym czasie dwóch z nich postanowiło zakończyć biesiadowanie. Na działce został Andrzej R. oraz były starosta.

Następnego dnia w godzinach porannych policjanci otrzymali informację, że nad jeziorem znaleziono zwłoki Wiesława Jaworskiego. Od początku było jasne, że ofiara nie zmarła śmiercią naturalną. Oględziny wykazały bowiem, że na ciele denata znajdowały się liczne rany, co wskazywało, iż mężczyzna przed śmiercią był bity i katowany. Andrzej R. został doprowadzony do lubartowskiej prokuratury. W trakcie przeprowadzonych z nim czynności nie przyznał się do winy. Jak tłumaczył w trakcie przesłuchania, był tak pijany, że nie pamięta, co się wydarzyło. Przesłuchanie pozostałych uczestników imprezy nie wniosło wiele do śledztwa, gdyż obaj opuścili działkę, zanim doszło do morderstwa.

Z akt śledztwa wynika, że Andrzej R. wyjaśniał, iż w sobotę 17 czerwca wspólnie z Wiesławem Jaworskim przyjechał na swoją działkę w miejscowości Głębokie. Później dojechało jeszcze dwóch znajomych. Wspólnie mieli wypić trzy butelki wódki o pojemności 0,7 l. Następnie obaj znajomi wrócili do domów, a on został na działce wraz z Wiesławem Jaworskim. Około godziny 22:00 na posesję wszedł nieznany mu mężczyzna, który znajdował się pod wpływem alkoholu. Chwycił nieznajomego za koszulę i wyprowadził z terenu posesji. Następnie udał się do domu, aby położyć się spać, zostawiając Wiesława Jaworskiego na zewnątrz. Były starosta miał niebawem położyć się spać w drugim pokoju.

Następnego dnia około godziny 7:00, po przebudzeniu wyszedł z domu i zobaczył na podwórku leżącego mężczyznę. Andrzej R. zeznawał, że podszedł do leżącego po czym szturchnął go nogą i kazał mu „spieprzać”. Jednak leżący nie zareagował. Potem nachylił się nad nim i zaczął go szarpać za ubranie, aby ten się obudził. Nie przyniosło to skutku. Wtedy zorientował się, że mężczyzna nie żyje. Ponieważ nie poznał, kim jest ów człowiek, zaczął dzwonić do Wiesława Jaworskiego, ale ten nie odbierał telefonu. Udało mu się dodzwonić do jednego ze znajomych, z którym imprezował poprzedniego dnia. Wyjaśnił mu, że znalazł zwłoki. Niebawem o wszystkim powiadomieni zostali policjanci.

Andrzej R. został zatrzymany i oskarżony o zabójstwo. Zdaniem śledczych, gospodarz imprezy znajdował się pod tak silnym działaniem alkoholu, że przestał poznawać swoich kolegów. Ostatecznie pomiędzy nim a Wiesławem Jaworskim miała wywiązać się kłótnia. W jej trakcie doszło do rękoczynów. Przedsiębiorca miał tępym narzędziem zakatować byłego starostę, zadając mu liczne rany. Jak wykazała sekcja zwłok, 70-latek doznał licznych ran tłuczonych, ciętych, jak też złamania żeber. Obrażenia te okazały się śmiertelne. W trakcie śledztwa nie udało się wyjaśnić, co było powodem zabójstwa. Nie odnaleziono też narzędzia zbrodni. Na początku grudnia ub. roku przed Sądem Okręgowym w Lublinie zapadł wyrok. Andrzej R. został skazany na karę 13 lat bezwzględnego pozbawienia wolności oraz 100 tys. złotych nawiązki na rzecz rodziny Wiesława Jaworskiego.

Zarówno skazany, jak też jego rodzina nie zgodzili się z orzeczeniem sądu. Zapewniają, że Andrzej R. jest niewinny. Jak tłumaczy córka mężczyzny, wyrok zapadł na podstawie poszlak, bez żadnych twardych dowodów. Co więcej, ławnicy w trakcie procesu mieli być za uniewinnieniem oskarżonego, sąd jednak postanowił wydać wyrok skazujący. Jak nam wyjaśniano, sąd miał oprzeć swoją decyzję na przypuszczeniach, że na działce byli tylko Andrzej R. i Wiesław Jaworski, dlatego też to przedsiębiorca musiał pozbawić życia byłego starostę. Tymczasem dowody mają świadczyć o tym, że były tam również ślady obcych osób. Dodatkowo podważane są opinie biegłego, który sam w trakcie procesu w pewnych kwestiach miał częściowo wycofać się ze swojej wcześniejszej opinii. Wskazywany jest również fakt, iż mężczyzna mieszkający po sąsiedzku działki, który był jako pierwszy na miejscu znalezienia zwłok, został przesłuchany dopiero po pół roku.

Córka Andrzeja R. dodaje, iż wszyscy uczestnicy spotkania zeznali, że wbrew temu co twierdził prokurator, Andrzej R. był spokojny i w żaden sposób nie był agresywny, co ważne skazany wraz z ofiarą byli przyjaciółmi, znali się od 30 lat i nie było pomiędzy nimi żadnych konfliktów ani też podstaw do kłótni. Nie wzięto również pod uwagę incydentu z nieproszonym gościem. Z kolei na nożu, na którym znajdowały się ślady krwi, nie było żadnych śladów Andrzeja R., znaleziono za to DNA nie pasujące do nikogo z uczestników imprezy. Takie samo znajdowało się w łazience i na ręczniku. Co więcej sąd miał przyjąć, że krew na zwłokach była już zakrzepła i nie mogła pozostawić na ubraniu mężczyzny żadnych śladów. Tymczasem policjant i sąsiad zeznawali, iż w momencie znalezienia ciała, wciąż była świeża. Cała opinia biegłego, na podstawie której stworzony został akt oskarżenia, ma opierać się na domysłach i przypuszczeniach biegłego. Rodzina, na potwierdzenie swoich słów posiada zamówioną przez nich opinię jednego z najlepszych biegłych śladów krwawych w Polsce. Ma ona wykazać, jak dużo niejasności jest w tej sprawie.

Apelację oprócz obrońcy, złożył też prokurator. Ten domaga się podwyższenia wymiaru kary. Kolejne posiedzenie sądu w tej sprawie zaplanowano pod koniec stycznia.

(fot. archiwum)

10 komentarzy

  1. Baju , baju sam fakt ,że od razu nie zadzwonił na policję tylko dzwonił po znajomych (to już jest mataczenie ) znajdując leżącego człowieka świadczy o jego winie po drugie niby nic nie pamięta ale pamięta o 'nieznajomym’ jasne …Samo szturchanie leżącego świadczy o patologii .

  2. No to niezła impreza była, mają chłopaki fantazje

  3. Od wódki rozÓm krutki. Nie stety jak sie popatrzy na liczbę pijalni w lublinie to można na podstawie ”poszlak” skąd tyle samobójców i skoczków przez okno, o zaciśniętych szczekach nie wspomnę.

  4. Łatwiej wyciągnąć 100k od przedsiębiorcy, niż od jakiegoś przypadkowego ochlaptusa, dlatego śledztwo z niewyjaśnionych przyczyn, bez niczyjej ingerencji powędrowało taką a nie inną drogą

  5. Czy ten nieznajomy miał protezę ręki?

  6. LUDZIE. Gdyby to był ktoś normalny nie bogaty już dawno by było po sprawie i by siedział!! Tutaj są adwokaci i pieniądze. A chłop nie żyje.!

  7. Tutaj niema co kombinować. Niech idzie siedzieć! Człowiek nie żyje a tu co?

  8. śmieszne , do kolegi spieszaj i jeszcze nogą kopał , ale mi kolega , tutaj myślę że 50 % na 50 % żę winny

  9. To wcześniej zeznali,że był agresywny,a teraz już NIE.A samo to,że szturchnął go nogą to jest co,nieudzielenie pomocy??????

Z kraju