Sobota, 27 kwietnia 202427/04/2024
690 680 960
690 680 960

Czy zainteresuje Cię listopadowy program Opery Lubelskiej? Warto sprawdzić

Formalnie Opera Lubelska funkcjonuje od połowy sierpnia 2023 r. Ale rozpoczynający się miesiąc listopad jest dopiero drugim pełnym miesiącem działalności tej nowej instytucji na kulturalnej mapie Lubelszczyzny. A powstała ona z przekształcenia Teatru Muzycznego działającego w Lublinie od wielu lat wcześniej. 

Swój pierwszy sezon artystyczny 2023/2024 Opera Lubelska rozpoczęła we wrześniu, biorąc na warsztat ponadczasowe dzieło Giacoma Pucciniego „Tosca”. Zespół Artystyczny z powodzeniem od razu zmierzył się więc z repertuarem z najwyższej światowej półki artystycznej. Ten nieśmiertelny utwór  genialnego Włocha jest drugą chronologicznie operą spośród trzech największych muzycznych scenicznych dzieł wokalno-instrumentalnych, w których muzyka współdziała z akcją dramatyczną. Oprócz „Toski” są to także „Cyganeria” (1896) i „Madame Butterfly” (1904).

Tych, którzy obawiali się, że zmiana nazwy Teatru Muzycznego w Lublinie na Operę Lubelską będzie mogła wpłynąć na zerwanie z tradycją, uspokoił z pewnością fakt, iż w tej zacnej placówce nadal są i będą grane musicale. A potwierdzeniem był październikowy I Festiwal Teatrów Muzycznych w Lublinie „Musicalia”.

Już w najbliższy weekend (3-4 listopada, piątek-sobota godz. 18.00) wielbicieli musicali z pewnością usatysfakcjonuje spektakl „Skrzypek na dachu” w reżyserii Zbigniewa Czeskiego. Tytuł ten już bowiem od ponad 10 lat gości w naszym mieście. Premiera lubelskiego przedstawienia „Skrzypka…” miała miejsce na scenie legendarnego Domu Kultury Kolejarza zimą 2008 roku. Wciąż cieszący się wielką popularnością wśród widzów musical powraca.

– To jeden z najsłynniejszych musicali, którego fabułę oparto na prozie tworzącego w jidysz pisarza Szolema Alejchema – konstatuje dyrektor Opery Lubelskiej Kamila Lendzion. – Osadzony w realiach carskiej Rosji sprzed wieku ukazuje codzienne życie mieszkańców Anatewki – i Żydów, i gojów. Głównymi postaciami są mleczarz Tewje, jego żona Gołda i ich młode córki. Ale w „Skrzypku na dachu”, jak zresztą już na początku mówi sam mleczarz, są i inni. Piosenka „Gdybym był bogaczem”, jedna z najbardziej rozpoznawalnych na całym świecie, jest sztandarowym utworem spektaklu. Nie mniej piękne i wzruszające są „To świt, to noc”, „Kwiatku mój”, czy też finałowa „Anatewka”.

Po przerwie związanej ze Świętem Niepodległości  w kolejny weekend bieżącego miesiąca (18-19 listopada,  sobota – godz. 18.00, niedziela – godz. 17.00) zwolennicy operetek będą mieli okazję, aby delektować się przedstawieniem „Zemsta nietoperza”, które po raz pierwszy zaprezentowane zostało wiedeńskiej publiczności już prawie 150 lat temu.

– Ten utwór Johanna Straussa (syna) uznany został za arcydzieło operetki wiedeńskiej – przypomina dyrektor Kamila Lendzion. – Po pierwszym wystawieniu zdobył on światową sławę i do dziś niepodzielnie króluje w repertuarach największych teatrów operowych. Wspaniała muzyka – walce, polki, arie oraz intrygujące, pełne humoru libretto, w doskonałym tłumaczeniu Juliana Tuwima – na naszej scenie tym razem w reżyserii Artura Barcisia.

Wiedeński finansista Gabriel von Eisenstein, znany także ze swojego nietuzinkowego temperamentu, ma trafić do aresztu za uderzenie poborcy podatkowego i obrazę sądu. W tym samym czasie Dr Falke, jego przyjaciel, a zarazem tytułowy „Doktor Nietoperz” , organizuje bal wraz z młodym arystokratą znudzonym życiem i spędzającym czas na hulankach – księciem Orlofskym. W rzeczywistości jest to pretekst do ośmieszenia Gabriela w rewanżu za złośliwy żart przyjaciela. Intryga polega na tym, iż Dr Falke pośród gości zaprasza domowników von Eisensteina, lecz w innych rolach niż prezentują to na co dzień. Służąca Adela stanie się wytworną damą, a żona Rosalinda pojawi się w masce i zostanie przedstawiona jako węgierska księżna. Falke przekona Gabriela von Eisensteina, by ten potajemnie wybrał się na bal, zaś w więzieniu stawił się dopiero rano. Do domu von Eisensteina przybywa jednak po aresztanta sam dyrektor więzienia Frank. Pomyłkowo bierze on za pana domu śpiewaka Alfreda, byłego ukochanego Rosalindy, który wykorzystując sytuację, znów próbuje zdobyć względy dawnej pani swego serca. Tenor Alfred trafia do miejskiego aresztu, a Rosalinda może się szykować na bal. Tymczasem sam von Eisenstein próbuje na przyjęciu uwieść niemal wszystkie damy, w tym zarówno swą pokojówkę, jak i Rosalindę. Na tymże balu zawiera on także serdeczną przyjaźń z dyrektorem więzienia, do którego ma trafić. Obydwaj na przyjęciu są „francuskimi markizami” – Renardem i Chagrinem. Również i Adela chce wykorzystać bal na swoją korzyść i próbuje znaleźć protektora, który wprowadzi ją do świata teatru. Dlatego też nawet rozpoznana przez swojego pracodawcę z powodzeniem udaje oburzenie. Zaś Rosalinda, żona von Eisensteina, poznaje lepiej prawdziwą naturę swego męża. Wszystkie wątki wyjaśniają się jednak rano w finale operetki.

Nasi milusińscy na pierwszy dla siebie spektakl będą musieli poczekać tym razem aż do 22-23 listopada (wtorek-środa, godz. 10.00).  W tym terminie Opera Lubelska zaprosi je na „Królewnę Śnieżkę” – jedną z najpiękniejszych i najbardziej znanych bajek braci Jacoba i Wilhelma Grimm.

– Jej baletowa wersja – zauważa dyrektor OL – skomponowana w 1970 roku przez Bogdana Pawłowskiego na podstawie libretta Witolda Borkowskiego i Stanisława Piotrkowskiego przyniosła autorowi ogromną popularność i niesłabnącą sympatię młodych widzów, których kilka pokoleń przeżywało taneczne przygody bohaterów. Losy dobrej i pięknej, lecz niestety znienawidzonej przez złą macochę Śnieżki oraz siedmiu wesołych krasnali dostarczają dzieciom niezapomnianych emocji.

Walory edukacyjne widowiska „Pinokio” doceniają nauczyciele lubelskich szkół, którzy każdego roku powracają na nie z kolejnymi rocznikami uczniów. Muzyczna wersja przedstawienia opartego na motywach powieści włoskiego pisarza i dziennikarza Carla Collodiego (Lorenziniego) – to magiczne widowisko, które zaprezentowane zostanie w dwa ostatnie dni miesiąca – 29 i 30 listopada (środa, czwartek) o godz. 10.00.

– Drewniany pajac podczas wędrówki po ucieczce od swojego kreatora – cieśli Dżepetta – spotyka parę zachłannych cwaniaków – lisa i kota – przypomina Kamila Lendzion. – Następnie zostaje on pochwycony i wzięty na smycz przez krewkiego chłopa, a później zatrudniony w teatrze mistrza Ogniojada i ląduje w przepastnym brzuchu ogromnego wieloryba, by w końcu wrócić do domu i zmienić się w prawdziwego chłopca. Barwność i różnorodność scenografii, dynamika, piękne melodie i wymyślne kostiumy sprawiają, że każdorazowo młodzi widzowie zachwycają się bajką i żywiołowo reagują na kolejne przygody małego Pinokia.

Na wszystkie wydarzenia bilety dostępne są w kasie biletowej Opery Lubelskiej oraz online https://teatrmuzycznyeu.interticket.pl

tekst Leszek Mikrut

 

 

8 komentarzy

  1. … może wzorem lubelskiego csk zorganizują pokazowe walki mma frekwencja murowana 100%

    • Oszczędzam ci klikania

      Cóż, misja misją, ale kasiorę zarabiać trzeba. Jaka publiczność, takie przedstawienia. To samo dotyczy innych instytucji. Policjanci, urzędnicy, księża – nie spadają tu na spadochronach, wychodzą z nas, naszych rodzin, są tak samo pazerni i popaprani.

  2. Uff! Odetchnąłem z ulgą.Jak to dobrze że będą grali „Skrzypka na dachu” bo już się bałem że ta banda wyjców zostanie oskarżona o absencyjny antysemityzm.

  3. Dziadek ze Slamsowa ®

    Nie będę tu przysięgał bo to bzdura, ale zaprawdę powiadam Wam i autorowi tekstu przy okazji też, że mam o wiele bardziej absorbujące zajęcia niż po raz kolejny słuchanie tego samego…
    Ale dziękuję za powiadomienie o możliwości straty czasu i pieniędzy.

    • Tak Ty masz zajęcie pod każdym artykułem niedorzeczny post.

      • Oszczędzam ci klikania

        Żona pewnie już nie żyje, albo spędza każdą wolną chwilę z wnukami czy w kościele. A dziadek potrzebuje atencji. Pisz, dziadku, wciąż lepiej czytać ciebie niż frania…

  4. Oszczędzam ci klikania

    Ile kasy idzie co roku z miejskiej i ministerialnej kasy (z naszych Podatków) na dofinansowanie dla tego typu instytucji? W mieście, gdzie jest kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi, a może i ze 150 tysięcy osób z wyższym wykształceniem? Bu ha ha ha, stolica kultury! Nawet do kina jak się idzie na holiłódzką masówkę dla prostaków to wiatr hula na sali, a co dopiero teatr czy opera? Ten naród nie zasługuje nawet na Ka czora, nie mówiąc o Do naldzie.

  5. To nie jest opera

Dodaj komentarz

Z kraju