„Urzędnicy znowu utrudniają i rzucają kłody pod łapy zwierząt”. Kolejny problem z uratowanymi na granicy tygrysami
13:23 22-11-2019
W czwartek dyrekcja poznańskiego zoo zwołała konferencję prasową, na które przedstawiono obecną sytuację z tygrysami, które trafiły tam z przejścia granicznego w Koroszczynie. Jak już informowaliśmy, ciężarówka z umieszczonymi w niewielkich klatkach zwierzętami jechała z Rzymu do Dagestanu w Rosji. Białoruskie służby nie przepuściły jej przez granicę ze względu na brak dokumentów weterynaryjnych oraz aktualnej wizy u jednego z kierowców. Transport do wyjaśnienia umieszczono na terenie terminalu w Koroszczynie. Tam jeden z tygrysów padł.
Jak ustalili śledczy, za całość odpowiada Rosjanin Rinat V. To on zorganizował transport zwierząt, podczas którego miał dbać o przewożone tygrysy. Zgodnie z przepisami, powinien im zapewnić nie tylko odpowiednie pożywienie i nieograniczony dostęp do wody, lecz również właściwe warunki oraz opiekę weterynaryjną. Tymczasem włoscy kierowcy karmili je kupowanymi w sklepach kurczakami, a poili lejąc po klatkach wodę z węża. To miało wystarczyć. W efekcie jeden z tygrysów padł z powodu nieodpowiedniego pokarmu, stan pozostałych uległ drastycznemu pogorszeniu. Zwierzęta były odwodnione i niedożywione.
Uratowane tygrysy trafiły do ogrodów zoologicznych, gdzie zajęli się nimi specjaliści. Siedem przebywa w zoo w Poznaniu, dwa w Człuchowie. Ostatecznie w Poznaniu i w Człuchowie miały pozostać po dwa zwierzęta a pięć miało trafić do azylu w Hiszpanii. Dyrektor poznańskiego zoo Ewa Zgrabczyńska wyjaśniała jednak, że pojawiły się z tym problemy spowodowane decyzjami urzędników. Chodzi o wójta gminy Terespol, który w postępowaniu dotyczącym powierzenia tygrysów poznańskiemu zoo uznał Rinata V. za ich właściciela i stronę w postępowaniu administracyjnym.
– W momencie, kiedy wystąpiliśmy o zmianę tego postanowienia, żeby formalnie można było przekazać te zwierzęta stowarzyszeniu Adwokaci Zwierząt i zoo w Człuchowie wójt stwierdził, że niestety nie udało się dostarczyć stronie przeciwnej odpisu, bo to strona przeciwna musi wyrazić swoje zdanie. Wójt nie widzi błędu w tym, że stroną wskazaną w tym postępowaniu jest obywatel Rosji, po którym ślad wszelki i słuch zaginął. Zgodnie z przepisami, Rinat V. ma czas do 30 listopada, by ustosunkować się do planów wywiezienia tygrysów do Hiszpanii. Jeżeli się nie odezwie, wójt umorzy postępowanie, a my zostaniemy „z ręką w nocniku”, czyli z tygrysami w Polsce. Nadal one będą tu w zoo w Poznaniu i nie możemy komukolwiek ich przekazać – tłumaczyła Ewa Zgrabczyńska.
Zdaniem dyrekcji poznańskiego ogrodu zoologicznego, tygrysy które mają trafić do Hiszpanii są już w tak dobrym stanie, że transport mógł wyjechać w minioną niedzielę. Zgodę na to wyraził również Główny Inspektorat Weterynarii. Tymczasem ustanowiony przez wójta jako strona w postępowaniu obywatel Rosji zniknął od razu po tym, jak został wypuszczony z aresztu. Obecnie nie ma z nim żadnego kontaktu. Zoo wystąpiło już o zmianę decyzji, aby tygrysy mogły pojechać do Hiszpanii. Trwa walka z czasem, gdyż azyl ten nie będzie w nieskończoność czekać na tygrysy. Trafiają tam bowiem zwierzęta z całej Europy. Pomoc w rozwiązaniu sytuacji zadeklarowała lubelska prokuratura, jednak jeżeli wójt nie zmieni swoich decyzji, to postępowanie administracyjne może potrwać nawet trzy miesiące.
(fot. ZOO Poznań)
terespol to zaścianek
Jak to mozlive prawnie . Znecanie die bad zeierzetami I w Rossi nie matakiwgo curly jest odebranie ich praw . Tak jest na clay swiecie ktory je civilizowany . Jak Polska moze taka nie prawns sexy je Okavango —/- horror . Wstydze diesel jestem Polka .