Ursus stoi nad przepaścią? Komornik zajął mienie spółki, akcje notują duże spadki
08:31 22-03-2019
Przybywa czarnych chmur, jakie od pewnego czasu zbierają się nad lubelskim Ursusem. W czwartek spółka poinformowała w komunikacie, że do jej siedziby wkroczył komornik sądowy. Dokonał zajęcia ruchomości obciążonych zastawami. Firma nie określiła, co dokładnie zostało zajęte, przedmioty te mają jednak służyć do produkcji. Mowa jest również o zapasach magazynowych.
Komornik działał na wniosek banku PKO BP, któremu to Ursus jest winien ponad 10 mln złotych. Składają się na to należność główna w kwocie 10 mln 31 tys. 697 zł oraz odsetki wynoszące 618 tys. zł. Spółka uważa, że zajęcie mienia było niezgodne z przepisami. Wszystko dlatego, że znajduje się ona w restrukturyzacji. Dodatkowo działania te utrudniają jej bieżącą działalność.
– Powszechna Kasa Oszczędności Bank Polski rozpoczęła egzekucję z zabezpieczeń rzeczowych, pomimo otwarcia w dniu 7 listopada 2018 roku przyspieszonego postępowania układowego wobec Ursusa oraz pomimo prowadzonych przez firmę z bankiem rozmów i negocjacji odnośnie spłaty zobowiązań – podają władze Ursusa.
Kolejnym problemem jest fakt, iż Ursus miał zataić przed akcjonariuszami tak ważną informację. Z oświadczenia wynika jednoznacznie, że dokumenty od działającego przy Sądzie Rejonowym Lublin-Wschód komornika spółka otrzymała 11 marca. Przez ponad tydzień wstrzymywała się z opublikowaniem informacji na ten temat. Jest to o tyle ważne, że jak można było się spodziewać, inwestorzy zareagowali natychmiast. Kurs akcji zaczął notować bardzo duże spadki. Tymczasem w dniach od wkroczenia komornika do dnia ogłoszenia o tym fakcie informacji, główny akcjonariusz sprzedał ponad 700 tys. akcji Ursusa.
Jaki jest obecnie stan finansów w spółce, nie wiadomo. Raport na ten temat ma zostać opublikowany pod koniec kwietnia. W pierwszych 3 kwartałach ubiegłego roku spółka przyniosła aż 44 mln zł strat. Zaskakującym posunięciem zdaniem znawców rynku, jest także decyzja o sprzedaży zajmującej się produkcją autobusów spółki zależnej Ursus Bus. Wszystko dlatego, że głównym powodem pogłębiających się problemów finansowych Ursusa, jest znaczny spadek obrotów związanych z podstawowa działalnością firmy, jaką jest produkcja ciągników rolniczych.
Z kolei rynek autobusów, zwłaszcza elektrycznych, dopiero się rozwija i spółka miała szansę na duże kontrakty. Co więcej Narodowe Centrum Badań i Rozwoju wybrało ofertę Ursus Bus jako najkorzystniejszą w postępowaniu na skonstruowanie i wyprodukowanie autobusów elektrycznych nowej generacji. Lubelska firma przeszła do kolejnego etapu i uzyskała dofinansowanie w kwocie 22 milionów 350 tys zł netto na badania i rozwój pojazdów. Jeżeli zakończy ten etap, otrzyma kontrakt na opracowanie szeregu pojazdów 10, 12 i 18-metrowych. Wiąże się to z kolejną pulą rządowych pieniędzy, tym razem w kwocie 15 mln złotych oraz zamówieniem na ok. 1000 elektrycznych autobusów, jakie mają jeździć po polskich miastach.
W ostatnim czasie na jaw wychodzą też kolejne dziwne decyzje. Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Katowicach zerwało umowę, jaką w 2017 roku zawarło z Ursusem na dostawę elektrycznych autobusów. Chodziło o pięć pojazdów jednoczłonowych. Lubelski producent od września 2018 r., kiedy to minął termin na realizację kontraktu, nie był w stanie nawet wykazać, na jakim etapie jest ich produkcja.
Pod znakiem zapytania stoi też kontrakt Ursusa z małopolskim Miechowem. W lutym miasto rozstrzygnęło przetarg na zakup dwóch autobusów oraz infrastruktury do ich ładowania. Ursus Bus, który jako jedyny wystartował w postępowaniu, zaoferował kwotę blisko 4,5 mln zł i w marcu miało nastąpić podpisanie umowy. Ostatecznie jednak do tego nie doszło.
Jak wyjaśnia Dariusz Marczewski burmistrz Miechowa, producent nie wykazał zainteresowania zamówieniem, o które się starał. Przedstawiciele Ursus Bus nie przybyli na podpisanie umowy. Jednocześnie brak jest z firmą kontaktu i jakichkolwiek informacji, co dalej z kontraktem. Burmistrz postanowił powstrzymać się od komentarza na temat podejścia lubelskiej firmy do tej sprawy i dał jej drugą szansę wyznaczając kolejny termin. Oczywiście o ile wcześniej uda się miastu skontaktować z producentem autobusów i przekazać mu tę informację.
Firmę Ursus Bus skontrolowała także Państwowa Inspekcja Pracy. Jak się okazało, do dnia zakończenia kontroli, 234 pracowników nie otrzymało wynagrodzenia za pracę i innych należności pieniężnych ze stosunku pracy za miesiąc styczeń 2019 r. W związku z tym, inspektor pracy skierował do firmy decyzję w postaci nakazu płacowego dotyczącego niezwłocznego wypłacenia pracownikom należnego im wynagrodzenia. Jak ustaliliśmy, pobory za styczeń zostały już wypłacone, jednak teraz podobny problem jest z wynagrodzeniem za luty.
(fot. Ursus)
.
DO 'olek’ :
CZŁOWIEKU KUP SOBIE SŁOWNIK ORTOGRAFICZNY !!!
NIE MASZ ZIELONEGO POJĘCIA O ORTOGRAFII I INTERPUNKCJI.
JEDNA WIELKA KOMPROMITACJA
Z kim Redakcja ustaliła że wypłacono wynagrodzenia. Nie ma wypłat z zeszłego roku o obecnym nie wspomnę.
sami patrioci widze 😉 kupujcie jak do tej pory zachodni sprzet nom i dzieci tez na export co by wam kase przysylaly z uk czy od german itd za 500+ kupujcie w portugalskich biedronkach nom ewentualnie zaszalejcie i ryneczek niemieckiego Lidla wesprzyjcie 😉 itd…
Bank z komornikiem się dogadali. Zlicytują co się da a resztę kupi ktoś z zagranicy za 1pln i będzie cacy
a co z Teslą Prezesa już zlicytowana ??