Poniedziałek, 29 kwietnia 202429/04/2024
690 680 960
690 680 960

Tygodniami czekali na doręczenie przesyłek. Paczki leżały w lubelskim oddziale firmy kurierskiej

Zamówili prezenty na Mikołaja, otrzymali je na gwiazdkę. Nawet po kilka tygodni przesyłki leżały w lubelskim oddziale firmy InPost. Jej przedstawiciel zapewniał nas, że jest to niemożliwe. Tymczasem następnego dnia dostawy ruszyły.

Okres przedświąteczny to dla branży kurierskiej najgorętsze dni w roku. Liczba przesyłek wzrasta wielokrotnie, co niejednokrotnie wiąże się również z problemami. Przede wszystkim chodzi o czas dostawy, który potrafi wydłużyć się z 24 czy 48 godzin nawet do 72 godzin. Czasami doręczenie przesyłki może trwać jeszcze dłużej. Dlatego też sprzedawcy apelują do swoich klientów, aby mieli to na uwadze i wcześniej zamawiali towary. Nie zawsze jednak przynosi to zamierzony efekt. Okazuje się bowiem, że na przesyłkę można czekać nawet… miesiąc.

W ostatnim czasie praktycznie każdego dnia otrzymywaliśmy sygnały od mieszkańców Lublina i Lubelszczyzny, którzy od kilku tygodni czekają na dostarczenie im przesyłek za pośrednictwem firmy InPost. W aplikacji do ich śledzenia cały czas znajdował się status „w doręczeniu”, jak też informacja, iż znajduje się ona w lubelskim magazynie. Zniecierpliwieni klienci starali się ustalić co się dzieje, jednak pomimo wielokrotnego wydzwaniania na infolinię nie przynosiło to skutku.

„Prosimy o jeszcze trochę cierpliwości. Dokładamy wszelkich starań, by sprawa została załatwiona najszybciej jak jest to możliwe. Bardzo przepraszamy za niedogodności” – tak brzmiała najczęstsza odpowiedź, jaką otrzymywali. Nikt jednak nie był w stanie określić, kiedy to nastąpi. Nie brakowało więc osób, które postanowiły nie czekać na kuriera, tylko zdecydowały się samemu odebrać przesyłkę z magazynu. To jednak okazywało się niemożliwe.

– Po ponad dwóch tygodniach oczekiwania na dostarczenie przesyłek, dzwonieniu, pisaniu reklamacji, straciłam nadzieję, że otrzymam je przed świętami. Dlatego postanowiłam nie czekać już na kuriera, tylko stwierdziłam, iż pojadę do magazynu i sama je odbiorę. Okazało się, że oprócz pracowników, nikt nie ma tam wstępu. Udało mi się jednak tam dostać, jednak usłyszałam, że nikt mi nie będzie szukał moich paczek – wyjaśnia pani Małgorzata.

Podobnych osób są dziesiątki jak nie setki. Wiele z nich wyjaśniało, że czuli się jakby byli obsługiwani w czasach PRL-u, a nie w XXI wieku przez firmę, która szczyci się sukcesami na europejskim rynku i usługami logistycznymi na najwyższym poziomie. Kolejny problem, na jaki wskazywali klienci InPost-u, to brak możliwości wyjścia z tej sytuacji. Sklepy, w których zamówili towar, nie były w stanie zwrócić pieniędzy ani wysłać nowego towaru za pośrednictwem innej firmy, gdyż cały czas status przesyłki widniał jako „w doręczeniu”.

W przypadku pana Jakuba, przesyłkę zamówił on jeszcze w listopadzie. 24 listopada została ona odebrana ze sklepu przez kuriera a dwa dni później trafiła do oddziału gdzie utknęła. Po tygodniach oczekiwania na jej dostarczenie poinformowano go, aby złożył reklamację, która zostanie rozpatrzona w ciągu… 30 dni. Podobnych historii w ostatnich dniach przed świętami usłyszeliśmy wiele. Wszystkie związane były z jedną firmą i jej lubelskim oddziałem.

Skontaktowaliśmy się z centralą InPost-u, gdzie jej przedstawiciel wyjaśnił nam, iż „nie ma takiej możliwości, aby klienci tak długo oczekiwali na dostarczenie przesyłek”. Kiedy jednak przekazaliśmy mu kilka numerów paczek, w tym tej pana Jakuba, która miesiąc czekała na dostarczenie, obiecano nam, że sprawa zostanie wyjaśniona. Okazało się, że następnego dnia, rzeczywiście paczka do pana Jakuba w końcu dotarła.

Jednak już z zewnątrz widać było, że w ostatnim czasie sporo musiała ona przejść, przez co również znajdujący się w środku produkt został uszkodzony. Pan Jakub dodaje, że jakby tego było mało, kurier pomimo jego obecności w domu, zostawił przesyłkę u sąsiada. „Chyba obawiał się mojej reakcji” – ironizuje nasz rozmówca. Również część osób, które zgłaszały do nas problem zapewniły, iż po tygodniach oczekiwań, w końcu przesyłki do nich dotarły.

(fot. InPost)

90 komentarzy

  1. To najwyraźniej jeden oddział się jakiś niezorganizowany trafił, bo ja nigdy nie miałem takiej sytuacji, a sam zamawiałem na ostatnią chwilę. Okej, błędy się zdarzają i sam bym się wkurzył, ale nie ma co wieszać psów na całe firmie

  2. Zamawiałam cały grudzień i listopad paczki przez In Post i nawet przed Wigilią przychodziły z dnia na dzień. Nie było żadnych opóźnień w doręczeniu… Artykuł jest chyba o innym oddziale niż lubelski…

  3. Napiszę jeszcze jak się skończyło u mnie. Zakupiony przeze mnie towar handlowy dotarł trzynastego dnia od dostarczenia do oddziału. W międzyczasie złożone zostały 3 reklamacje (2x ja, 1x nadawca), padały obietnice tel. informacji o paczce – oczywiście niezrealizowane. Sprzedający towar sprawę rozwiązał wysyłając kolejną paczkę z towarem kurierem DPD dwunastego dnia leżakowania pierwszej paczki w lubelskim oddziale INPOST-u. Następnego dnia DPD z paczką było u mnie tuż po godzinie 8:00 rano, a po południu pojawił się kurier INPOST-u. Nie miał pretensji, że musiał ją zabrać z powrotem a w rewanżu my również nie mieliśmy pretensji. W końcu to raczej nie jego wina, że w magazynie burdel.

Z kraju