Czwartek, 18 kwietnia 202418/04/2024
690 680 960
690 680 960

Spędził 9 godzin na izbie przyjęć. Mijali go lekarze, a on konał

W sprawie pacjenta, który 18 marca zmarł po 9 godzinach oczekiwania na pomoc lekarską na izbie przyjęć Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego, Rzecznik Praw Pacjenta zdecydował o wszczęciu postępowania wyjaśniającego i kontroli.

– To z jaką bezdusznością personelu medycznego został potraktowany mój szwagier śp. Krzysztof na izbie przyjęć szpitala na Zegadłowicza w Sosnowcu niech będzie przestrogą dla innych, może ten post uratuje czyjeś życie – tak zaczyna się relacja pani Anny na Facebooku, której szwagier zmarł po 9 godzinach oczekiwania na pomoc w szpitalnej izbie przyjęć.

Oto cała historia, którą Pani Anna zamieściła na swoim profilu na Facebooku. Opisuje ona to, co przez 9 godzin wydarzyło się w szpitalu, po przyjeździe jej szwagra z opuchniętą nogą, z podejrzeniem zatoru.

_____________________
Krzysztof został odwieziony na izbę przyjęć przez mojego męża w poniedziałek rano. Z opuchniętą i siną nogą od kolana w dół wszedł na izbę o własnych siłach około 10.30. Został tam skierowany w trybie pilnym przez lekarza rodzinnego. Na skierowaniu było napisane, że problemem puchnięcia są naczynia. Wszystko wskazywało na zator, stan zagrażający życiu. Mimo to dostał kolor zielony z oczekiwaniem powyżej 4 godzin. Z nogi cały czas sączył się płyn z krwią. To co widać na zdjęciu powstało w ciągu zaledwie 15 minut. Takich śladów płynu pozostawił po sobie mnóstwo na całej izbie, w windzie, toalecie… Nikogo to nie zainteresowało.

Profesjonalną pomoc dostał dopiero ok 19.20 czyli po około 9 godzinach czekania kiedy już konał. Proszę sobie wyobrazić ile przez ten czas stracił krwi. Ale po kolei.

Pierwsze zainteresowanie lekarzy to godzina około 12, kiedy mąż zawiózł szwagra na badanie drożności żył. Potem zjazd na izbę i czekanie. Długie czekanie. W tym czasie Krzysztof tracił głos, bełkotał, kiedy podniósł się z wózka, natychmiast tracił równowagę, był roztrzęsiony. Rano rozmawiał i zachowywał się normalnie. Kiedy mąż mówił o tych objawach napotkanym na izbie lekarzom został zignorowany. Nawet nie zmierzono poziomu glukozy zwykłym glukometrem. Krzysztof był zdrowy. Pomagał innym, przez lata honorowo oddawał krew, był zawsze przy tym badany.

Mąż prosił mijających Krzysztofa lekarzy, aby zrobili mu podstawowe badania krwi. Bez rezultatu. Bardzo cierpiącemu szwagrowi pobrano krew do badania dopiero po 4 godzinach. W tym czasie na izbie nie było dużo osób oczekujących. Po godzinie 13 raptem 3-4 osoby. Lekarze przechodzili często. Pomimo próśb żaden z nich nie zajął się profesjonalnie męczącym się szwagrem. Tylko zdawkowe pytania, boli? Jak się pan czuje? Jedyną osobą, która zajmowała się Krzysztofem była pani sprzątająca, która co 15 minut wymieniała ręczniki spod nogi. Jak powiedziała następnego dnia jedna z pielęgniarek, jak pracuje już ponad 20 lat, takiej nogi jeszcze nie widziała. O powadze sytuacji niech świadczy fakt, że inni, obcy ludzie reagowali na to co się dzieje. Mówili, że jest z nim coraz gorzej. W tym czasie stan szwagra się strasznie pogarszał.

Tracił krew. Noga była w stanie katastrofalnym. Była godzina 16. O godzinie 17.20 czyli po siedmiu godzinach na izbie, na leżance został podpięty pod ciśnieniomierz. 66/46 to stan zapaści. Obecna już wtedy mama Krzyśka prosiła pielęgniarki o pomoc. Krzysztof powoli tracił życie. O 19.20 do szwagra została skierowana pani psychiatra bądź psycholog (sic!) stwierdziła, że potrzebna jest natychmiastowa pomoc lekarska. W tym czasie Krzysiu zwymiotował i stracił przytomność. Był kilkakrotnie reanimowany. Po 21 została wezwana karetka by przewieźć go do Chorzowa. Nie zdążył tam pojechać. Zmarł na izbie przyjęć około 22.00.

To co spotkało mojego szwagra na izbie przyjęć tego szpitala to dramat. Na pomoc czekał od 10.30. W tym czasie mijany był przez lekarzy. Część z nich kątem oka zerkała na nogę Krzyśka. Widzieli jej stan, plamy na podłodze. Nie było reakcji, nie otrzymał pomocy takiej jak powinien. Czekał na nią 9 godzin. Zmarł na izbie przyjęć w męczarniach. Bez względu na przyczynę śmierci, szwagier nie powinien w taki sposób umierać, w miejscu zaufania jakim jest szpital, bez pomocy i nadzoru. Jak nas poinformowano okolicznościami śmierci zajmuje się prok. Sosnowiec Południe.

Jednego jesteśmy pewni, Krzysztof zmarł przez niechlujstwo i straszne zaniedbania personelu tego szpitala. Nie znamy w tej chwili bezpośredniej przyczyny śmierci, mimo wszystko, jaka by nie była, nie otrzymał na czas pomocy. Czekał na nią bardzo długo. Za długo.
Niech puentą tego opisu będą słowa jednego z ordynatorów szpitala z którym rozmawialiśmy następnego dnia „Znam sytuację. O jedno, co mogę mieć pretensje do moich kolegów to, że nie zareagowali tak jak trzeba. Mnie profesorowie uczyli czegoś innego. Oni to zaniedbali”
Krzysztof miał 39 lat.

_____________________

Bartłomiej Chmielowiec prowadzi postępowanie wyjaśniające w zakresie naruszenia prawa pacjenta do świadczeń zdrowotnych. Rzecznik bada m.in. reakcje personelu medycznego w opisywanym przypadku, obowiązujące w szpitalu procedury, ich przestrzeganie i stopień zapewnienia pacjentom bezpieczeństwa zdrowotnego. W niniejszej sprawie Rzecznik podjął współpracę z Prokuraturą Rejonową Sosnowiec-Południe.

– Takie sytuacje absolutnie nie powinny mieć miejsca – powiedział Rzecznik Praw Pacjenta. – Będziemy kompleksowo sprawdzać funkcjonowanie tego szpitala również w przeszłości. Pacjenci muszą być przede wszystkim bezpieczni. – dodał Bartłomiej Chmielowiec.

(fot. Facebook)

26 komentarzy

  1. o jeden most za daleko obejzec przeczytac tam tez jeden lekarz nie chciał zbadac pacjenta colt przy głowie pomogł

  2. To straszne co się wydarzyło. Ciekawe tylko kiedy ktoś weźmie się za to poważnie. Jak wszyscy wiemy (chociaż ci, którzy są za to odpowiedzialni zawsze się wyprą) takie rzeczy dzieją się w każdym szpitalu, w każdym mieście. Pewnie niejeden czytający miał różne szokujące doświadczenia związane z pobytem w izbie przyjęć czy szpitalu ogólnie. Pięknie jest tylko w serialach.

  3. Pitucha Paulina

    Zator żylny nie zrobi się jednego dnia. Fakt zachowanie personelu medycznego jest skandaliczne ale najprawdopodobniej ten mężczyzna od dłuższego czasu już chorował na niedrożność żył i tego nie leczył. Po za tym musiała być jakaś rana na nodze z której sączyła się krew, rana mogła być już zakażona i wdała się infekcja. W tej sytuacji winne są obie strony, pacjent bo nie leczył niedrożności żył oraz personel medyczny który nie udzielił pomocy. Niedrożność jest jak miażdżyca nie zrobi się w kilka godzin.

    • Ehh Ci zawodowi nic nie potrafią a kasę chcą.

      Zazwyczaj na sor trafiają ludzie którzy bagatelizują swoje zdrowie ale tutaj nie o to chodzi. Typ umierał przez 9 godzin i nikt się nim nie zainteresował. Po prostu go olali a gdy już było za późno to nagle ktoś się nim zajął, żeby nie było, że nie otrzymał pomocy. Gdybyś była lekarzem też byś przeszła obojętnie gdy ktoś umiera i wymaga pomocy? Po to zostajesz lekarzem żeby bez względu na okoliczności ratować ludzkie życie. Wiem, że teraz studiuje się po to żeby trzepać hajs i widać to w przychodniach gdzie mlodzi lekarze nie potrafią cię zdiagnozować i wpisują w google twoje objawy. Czy to jest normalne?

      • Ja nie bronię lekarzy bo zachowali się skandaliczniei taka sytuacja nie powinna mieć miejsca ale pacjent wcześniej też nie zadbał o swoje zdrowie i z tego powodu trafił do szpitala. Ta sytuacja nie miała by miejsca w dwóch przypadkach – gdyby pacjent wcześniej zadbał o swoje zdrowie i druga sytuacja – gdyby lekarze nie zachowali się w tak karygodny sposób. Nie bronię nikogo i nikogo nie oskarżam bo nie ja od tego jestem, po prostu widzę różne strony tej sytuacji. Morał z tego taki lepiej nie chorować niż jechać do szpitala. A jak trzeba jechać do szpitala to tylko karetką wtedy od razu udzielą pomocy.

        • Ehh Ci zawodowi nic nie potrafią a kasę chcą.

          Zgodzę się z tobą, że lepiej nie chorować.

  4. Tylko podwyżki i strajki, aby kasa a po co są już nie pamiętają.

  5. Pomodlą się za niego i będzie ok. Ważne aby kasy na konkordat nie zabrakło, po co służba zdrowia.

  6. Liczą się tylko pieniądze , nie człowiek, zapamiętajcie to.

  7. Czy będą zwolnienia dyscyplinarne? Ależ skąd! Tutaj żaden paragraf nie został naruszony! Jak zwykle skończy się na ustnej naganie. Więcej strajków, więcej składek zus. Przecież ludzie umierali i będą umierać… współczucia dla rodziny.

  8. Kiedy wreszcie lekarze, personel medyczny zostaną pociągani do odpowiedzialności!!!! Bo sumień nie mają!!!. Kiedy wreszcie z tego zawodu zostaną usunięci pseudolekarze a jest ich pełno upchniętych w przychodniach w medycynie pracy. Kiedy Rząd zajmie się kontrolą i pociąganiem do odpowiedzialności lekarzy i pielęgniarki.??
    Co się dzieje na SOR-ach to zakrawa o pomstę do nieba! Oni się sami nie oczyszczą jak i sędziowie.
    W Polsce wygląda to tak idzie się na wizytę prywatną, potem taki lekarz wyznacza wizytę w szpitalu w czasie jego dyżuru i reszta juz za państwowe pieniądze leci + w łapę za załatwienie sprawy!. Korzystają ze szpitalnej diagnostyki i sprzętu ,i już nie ma kolejki na zabieg czy operację!

  9. Składam gratulację na ręce systemu

    Gdybym nie udzielił pomocy poszkodowanemu na ulicy to za to bym poszedł do więzienia. Macie rację, nie przemęczajcie się żebyście mieli siłę iść strajkować o godne życie.

  10. Teraz w większości Uczelnie Medyczne wypuszczają szczylków mamusinych z zaćpanym mózgiem. Nie ma już dobrych lekarzy.

Z kraju