Oskarżony o kierowanie po pijanemu ksiądz nie przyszedł do sądu. Był za to rzekomy kierowca
22:21 17-11-2016 | Autor: redakcja
W czwartek przed Sądem Rejonowym w Lublinie ruszył proces księdza Leszka S., proboszcza parafii przy ul. Skierki w Lublinie. Duchowny odpowiada za zdarzenie z lutego b.r., kiedy to miał kierować swoim samochodem po pijanemu. Duchowny nie przyszedł jednak na rozprawę, tłumacząc się złym stanem zdrowia. Przesłuchani zostali wezwani przez sąd świadkowie. Wśród nich był kolega księdza, który stwierdził, że to on prowadził tego dnia auto.
Sędzia zdecydowała się na przeprowadzenie konfrontacji z żoną kierowcy, która wcześniej zeznała, że widziała zarówno sylwetkę kierowcy audi, jak też jego twarz. Po okazaniu mężczyzny nie rozpoznała w nim osoby, która znajdowała się wtedy za kierownicą auta. Sąd chciał również dowiedzieć się, czy ksiądz nie nadużywa alkoholu. W tej sprawie zeznawała gospodyni księdza. Z jej relacji wynika, że pomimo częstej obecności na plebanii, nigdy nie spotkała się z przypadkiem, aby duchowny był pijany. Kolejne posiedzenie sądu w tej sprawie odbędzie się na początku przyszłego roku.
Przypomnijmy, Do zdarzenia doszło w sobotę 20 lutego około godziny 13. Jadący z żoną i dzieckiem mężczyzna, w ostatniej chwili dostrzegł rozpędzone audi, którego kierowca wyjeżdżając z ulicy Radości zignorował znaki drogowe i o mało nie doprowadził do zderzenia. Tylko refleks mężczyzny sprawił, że nie doszło do wypadku. Gdy ruszył za odjeżdżającym w kierunku ulicy Wileńskiej autem, zauważył dziwny tor jego jazdy. Auto nie potrafiło utrzymać się na swoim pasie ruchu, zjeżdżało też na krawężnik.
Mając uzasadnione podejrzenie, iż kierowca audi może być nietrzeźwy, powiadomił policję, zaś sam cały czas za nim jechał. Audi zajechało pod kościół przy ulicy Skierki, zaś jego kierowca szybkim krokiem skierował się na plebanię.
Gdy na miejsce przyjechali funkcjonariusze, przez kilkanaście minut nikt nie chciał otworzyć drzwi. W końcu na zewnątrz wyszedł proboszcz Leszek S. Wyjaśnił, że to nie on jechał samochodem, tylko ktoś inny, kogo danych nie zna. Jednak świadek nie miał najmniejszych wątpliwości, że to właśnie on siedział za kierownicą audi.
53-letni proboszcz zlokalizowanej tam parafii został przetransportowany na komisariat, gdzie poddano go badaniu alkomatem. Miał on ponad 2,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Policjanci zabezpieczyli także auto, zaś księdzu zatrzymali prawo jazdy.
Tuż po tym jak jako pierwsi opisaliśmy zdarzenie, Leszek S. usiłował wpływać na naszych reporterów, by usunęli materiał. Tłumaczył, że przecież nie został złapany za rękę, podważał również wynik badania (widział 1,1 mg na wyświetlaczu alkomatu).
Leszek S. usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Oprócz utraty uprawnień grozi mu wysoka grzywna oraz do dwóch lat pozbawienia wolności.
(fot. lublin112)
2016-11-17 22:10:55
Chciałem się wyspowiadać z jazdy po pijanemu i wiem do kogo pójdę.Gwarancja lekkiej pokuty.
LIKE!
A mnie interesuje, czy zgodnie z prawem kanonicznym ksiądz żyjący w kłamstwie może odprawiać mszę. Przecież nie może się ot tak z tego wyspowiadać, bo warunkiem rozgrzeszenia jest obietnica poprawy. Jeżeli wierny żyjący w grzechu nie może przytąpić do komunii, to czy żyjący w grzechu ksiądz ma moc, by zamienić wafelek w ciało Chrystusa? Tak na chłopski rozum to poprzeczka wobec księdza powinna być ustawiona znacznie wyżej. I jeżeli jego przełożeni widzą, że konfabuluje i namawia do konfabulowania innych, to dlaczego nie dostanie wypowiedzenia z zajmowanego stanowiska?
Logiczne!
Jeżeli arcybiskup nie dostrzega łamania prawa kanonicznego przez swojego podwładnego KSIĘCIUNIA Z BOŻEJ ŁASKI my mamy lepszy pomysł żeby oczyścić tę niezdrową sytuację i pomożemy – dla nas liczy się tylko PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ a tego z pewnością możemy szukać u władz najwyższych w Watykanie. Jeżeli jesteście za złożeniem petycji na ręce samego Papieża Franciszka prosimy o podpisy. Nie omieszkamy dołączyć również tutejsze komentarze.
jakim debilem trzeba być żeby zgodzić się na budowę kościoła 50m od okien „własnego mieszkania LSM”
mieszkam tam i nikomu to nie przeszkadza.Zawsze coś tam było,to nie był pusty teren.Ludzie sami chcieli bo mają blisko,a tak musieli aż na Poczekajke chodzić.Kościół nie jest duży a do tego całkiem ładny.
A kto się teraz jeszcze sprzeciwi kieckowemu,no kto!?,powiedział ksiundz że trza to trza i bez dyskusji,każdy jeszcze kładzie uszy pod siebie i dzieci na religie i do kościółka całą rodziną bo komunia,bo bierzmowanie…,ale te dzieci jak zrozumieją co jest grane w tym tzw.”kościele”to już wołami do kościoła nie zaciągnie nikt,co pokolenie to bardziej nie skore klęczeć na kolanach i kajać się ślepo przed księdzem,najśmieszniejsze że kler sam do tego doprowadził i młodzież to doskonale widzi i wie.
A ja dziś dokonałem wielkiej zmiany w życiu! Złożyłem akt apostazji i jestem wolnym człowiekiem.
Może ktoś kupi mu blokadę alkoholową do auta?