Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Kontrowersje wokół podręcznika „Historia i Teraźniejszość”. Do Rzecznika Praw Obywatelskich trafiają skargi w sprawie treści zawartych w publikacji

– Zdaniem części ekspertów treść podręcznika nie spełnia wymagań stawianych przed materiałami przeznaczonymi do nauki w szkole. Może godzić w zasadę ochrony godności człowieka, stygmatyzować dzieci urodzone dzięki in-vitro, krzywdzić mniejszości, pogłębiać problem nietolerancji i wykluczenia – alarmuje Rzecznik Praw Obywatelskich.

Od pewnego czasu do Rzecznika Praw Obywatelskich trafiają skargi w sprawie treści zawartych w podręczniku dla klasy 1 liceum i technikum „Historia i Teraźniejszość 1945-1979”, przygotowanym przez prof. Wojciecha Roszkowskiego.

Wątpliwości ekspertów i opinii publicznej

W skargach, które kierują gównie nauczyciele i rodzice uczniów, którzy zapoznali się z książką, zwraca się uwagę, że nie odpowiada ona wymaganiom stawianym przed materiałami przeznaczonymi do nauki w szkole. W wystąpieniu skierowanym do Ministra Edukacji i Nauki RPO zwraca uwagę, że szczególne zastrzeżenia skarżących wywołał następujący fragment podręcznika:

„Wraz z postępem medycznym i ofensywą ideologii gender wiek XXI przyniósł dalszy rozkład instytucji rodziny. Lansowany obecnie inkluzywny model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi czasem o tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku mężczyzny i kobiety, najchętniej w laboratorium. Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju >>produkcję<<?” (s. 226).

Autor nie wyjaśnił wprost, jakie dokładnie metody skłoniły go do wniosków o „produkcji ludzi” czy też „hodowli”. Zdaniem znacznej części czytelników, kontekst wypowiedzi może rodzić wrażenie, że chodziło o metodę in vitro. Zwracają na to uwagę zwłaszcza rodzice dzieci urodzonych dzięki tej metodzie. Stanowczo sprzeciwiają się takiej prezentacji problemu, ponieważ może to doprowadzić do stygmatyzacji ich samych oraz ich dzieci. Czują się skrzywdzeni tymi słowami i wyrażają obawę o swoje dzieci.

W podręczniku znalazł się fragment (s. 423), w którym autor wspomina o „prawach normalnej rodziny”, przeciwstawiając ją „prawom homoseksualistów”. Chodzi o rozważania na temat tego, że druga połowa XX w. przyniosła początek „ruchom mającym na celu zrównanie praw homoseksualistów z prawami normalnej rodziny”.

Tego typu zestawienie sformułowań nie dotyczy toczącej się w Polsce i na świecie debaty w sprawach dotyczących praw mniejszości seksualnych. Może być natomiast odczytane jako krzywdzące dla osób należących do tych mniejszości.

Książka zawiera ponadto drastyczne zdjęcia zwłok ofiar różnych wydarzeń (s. 14, 83, 132, 146). Budzi to wątpliwości, czy ich dobór był prawidłowy i zostały odpowiednio dostosowane do wieku i wrażliwości uczniów klas pierwszych.

Zdaniem ekspertów materiał omówiony w podręczniku nierzadko wykracza poza zakres podstaw programowych kształcenia ogólnego, na których powinien być oparty i jest zbyt obszerny w stosunku do przewidzianej liczby godzin.

Skarżący odbierają oceny przedstawione w niektórych fragmentach jako krzywdzące dla różnych grup społecznych i stawiają zarzuty naruszenia art. 30 Konstytucji tj. zasady ochrony godności człowieka. Chociaż stwierdzenia mają często charakter generalny, dotykać mogą każdego z członków określonych grup (m. in. osoby należące do mniejszości, osoby reprezentujące światopogląd inny niż Autor, np. feministki, ateiści). Mogą też wywoływać lub wzmacniać w społeczeństwie uczucia niechęci lub potępienia w stosunku do jednostek, tym samym pogłębiając problem nietolerancji i wykluczania.

W tym kontekście RPO zwraca uwagę na preambułę prawa oświatowego, zgodnie z którą polski system oświaty powinien kierować się zasadami zawartymi w Konstytucji RP, Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, Międzynarodowym Pakcie Praw Obywatelskich i Politycznych oraz Konwencji o Prawach Dziecka; przyjmować za podstawę nauczania i wychowania uniwersalne zasady etyki (respektując chrześcijański system wartości); rozwijać u młodzieży poczucie odpowiedzialności, miłości Ojczyzny oraz poszanowania dla polskiego dziedzictwa kulturowego, przy jednoczesnym otwarciu się na wartości kultur Europy i świata; przygotować ucznia do wypełniania obowiązków rodzinnych i obywatelskich w oparciu o zasady solidarności, demokracji, tolerancji, sprawiedliwości i wolności.

W wystąpieniu zwrócono uwagę, że na rynku dostępny jest tylko jeden podręcznik do przedmiotu „Historia i Teraźniejszość”. Przez to nauczyciele nie mają możliwości skorzystania z prawa wyboru spośród zatwierdzonych do użytku szkolnego podręczników i innych pomocy naukowych.

Podręcznik powinien też spełniać warunki określone w rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej z dnia 3 października 2019 r. w sprawie dopuszczania do użytku szkolnego podręczników. Zgodnie z tym rozporządzeniem muszą one być poprawne pod względem merytorycznym, dydaktycznym, wychowawczym i językowym, w szczególności uwzględniać aktualny stan wiedzy naukowej, w tym metodycznej, oraz być przystosowane do danego poziomu kształcenia, zwłaszcza pod względem stopnia trudności, formy przekazu, właściwego doboru pojęć, nazw, terminów i sposobu ich wyjaśniania. Powinny zawierać treści zgodne z przepisami prawa, w tym ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi.

W związku ze skalą protestów społecznych dotyczących nowego podręcznika konieczna jest reakcja Ministra Edukacji i Nauki. Ma on bowiem obowiązek zachowania szczególnej dbałości o jakość i dostępność podręczników, na podstawie których dzieci i młodzież będą nauczane i wychowywane. Wynika to z tego, że podręcznik może być dopuszczony do użytku dopiero po uzyskaniu pozytywnych opinii rzeczoznawców.

RPO nie ma kompetencji do oceny podręcznika

Marcin Wiącek podkreśla, że do kompetencji RPO nie należy ocena podręczników szkolnych z punktu widzenia metodyki, poprawności merytorycznej czy przydatności dydaktycznej. W przestrzeni publicznej jednak podnoszone są wątpliwości, czy niektóre fragmenty podręcznika prof. W. Roszkowskiego odpowiadają standardowi, zgodnie z którym władze publiczne powinny zachować bezstronność w sprawach światopoglądowych (art. 25 ust. 2 Konstytucji RP).

Natomiast postępowanie poprzedzające dopuszczenie do użytku szkolnego podręcznika, który ma służyć realizacji konstytucyjnego prawa do nauki, jest wykonywaniem władzy publicznej.

– Dlatego też zasadnym wydaje się postawienie pytania i wyjaśnienie, czy w opiniach rzeczoznawców, którzy wypowiadali się na temat podręcznika, jego treści były analizowane również ze wskazanego punktu widzenia – zwraca uwagę Rzecznik i prosi ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka o stanowisko.

Pismo RPO do ministra edukacji narodowej Przemysława Czarnka.

(fot. źródło RPO)

29 komentarzy

  1. Wstyd, że takie ktoś jak Czarnek pochodzi z Lublina…
    On „nie jest równy ludziom normalnym”.

  2. Polak z krwi i z kości

    Lewactwo dostało w łeb bo wreszcie młodzi ppoznają prawdę o PRL i o np. roli Wałęsy i innych pseudobohaterów. Walić czerwoną zarazę aż będzie wyć i spuchnie. Tyle lat gnębiliście nas i nadczedł czas na wasz koniec. Albo ostatecznie rozprawimy się z komuną pochowaną w PO, PSL i innych partyjkach, albo Polska zginie.

    • Problem jest taki że niema partii na polskiej scenie politycznej która nie miała by członków powiązanych z PRL. NAWET za 20 lat jak wynikało by z matematyki że umrze ostatni liczący się członek PZPR i tak to niewiele zmieni, zostają dzieci i wnuki. Nie jestem za żadną z obecnych na scenie politycznej partią. Jedynie obserwuje tą gangrenę tocząca Polskę. Polska polityka charakteryzuje się chyba największym ” systemem prorodzinnym” w całej UE, gorzej jest tylko na wschód od nas. Tak źle nie było nawet za czasów PZPR nikt z rodziny nie mógł piastować stanowisk decyzyjnych w jednym segmencie władzy z jednej rodziny. Niestety im dalej od transformacji z lat 90 tym większa „rodzinność” stanowisk, mandatów poselskich i senatorskich. Jednak to co dzieje się teraz to jest delikatnie mówiąc hipokryzja. W jednej gminie, powiecie w zarządach, (pomijam urzędników) są czasami nawet 4-5 osobowe układy rodzinne.

  3. Precz z lewactwem i czerwonymi komuchami.

Z kraju