Dziki zadomowiły się na ogródkach działkowych. Działkowcy zaczynają obawiać się o swoje bezpieczeństwo (zdjęcia, wideo)
15:52 30-09-2020 | Autor: redakcja
Problem dzikich zwierząt na terenie Lublina poruszaliśmy wielokrotnie. Są jednak miejsca, gdzie pojawiają się one regularnie, wyrządzając coraz większe szkody. Chodzi o dziki, które zadomowiły się na terenie ogródków działkowych przy ul. Bluszczowej. Zwierzęta te czują się już jak u siebie. Jak wskazują nam działkowcy, z dnia na dzień zastają coraz większe szkody, głownie w infrastrukturze ogródków. Dziki ryją i przekopują alejki, gdzie co dzień spacerują rodziny z dziećmi. Zapuszczają się również na poszczególne działki, gdzie niszczą uprawiane tam warzywa, jak też rabaty kwiatowe.
Problem jest spory, gdyż w skład Rodzinnych Ogrodów Działkowych Bluszczowa wchodzi ponad 240 działek. Ich właściciele przez lata je które pieczołowicie pielęgnowali, zainwestowali też spore środki finansowe, aby poszczególne ogródki tworzyły namiastkę prawdziwego domowego ogródka, w którym można spędzić wolny czas z rodziną lub przyjaciółmi, jak też mieć własnoręcznie wyhodowane warzywa czy owoce. Przede wszystkim jest to miejsce, gdzie wiele osób przyjeżdża wypocząć po tygodniu, często ciężkiej pracy.
– Jako użytkownicy działek wielokrotnie zgłaszaliśmy problem do władz miasta oraz służb porządkowych. Liczyliśmy, że miasto w jakikolwiek sposób nam pomoże. Owszem reakcja się pojawiła. Została obok postawiona odłownia dla dzikich zwierząt. Stoi już dobre 3 miesiące, jednak dzików wcale ona nie interesuje. Wolą nasze działki, które są coraz bardziej niszczone – wyjaśniają nam działkowcy.
Użytkownicy działek wskazują, że brak skuteczności odłowni spowodowana jest jej nienależytym utrzymaniem. Osoba, która powinna się nią opiekować, rzadko ma odwiedzać to miejsce. W wyniku tego, zamiast zanęty w środku znajduje się stęchnięte ziarno, wokół zaś wyrosła bujna trawa.
– Czujemy się spychani na bok i przerzucani jak kartki papieru od jednej instytucji do drugiej. Obawiamy się, że w końcu dziki zaczną nas atakować i zagrażać naszym dzieciom, psom czy też innym użytkownikom ogrodu. Czy musi się stać tragedia by ktoś zainterweniował i zrobił z tym faktem porządek? – dodają działkowcy.
Ich obawy nie są bezpodstawne. Nie raz się zdarzało, że dziki atakowały inne zwierzęta, a nawet ludzi. Tutaj, pomimo że jest to teren osiedla, dziki czują się swobodnie i nie boją się ludzi. O ile w dzień, kiedy na działkach jest sporo ludzi, zwierzęta te wychodzą z terenu ogrodu, jednak kiedy tylko działkowcy zaczynają się zbierać do domów, wracają i niejednokrotnie stadami przemierzają alejki. Doszło do sytuacji, że to działkowcy w obawie o swoje zdrowie, schodzą im z drogi. Jak mówią, to wszystko doprowadza do tego, że dziki czują się coraz śmielej i niebawem może być tak, że bedą przeganiani przez dziki ze swoich działek.
(fot. wideo – nadesłane)
to nie dziki, to na pewno jakiś człowiek, dziki nie są złe, na pewno to prowokacja myśliwych którzy chcą odstrzału.
a teraz na poważnie nie językiem głąba z betonowego miasta.
dziki to szkodniki, niszczą uprawy trawniki, etc. trzeba zmniejszyć ich liczebność w regionie, no ale że to głupia polska to ludzie chcą zabijać się nawzajem ale dziki to świętość. i co najlepsze najbardziej bronić dzików chcą cebulaki z miasta którzy na oczy nie widzieli zniszczonych pól, a jedynie co z rolnictwa wiedzą, to że pszenice produkuje lidl, a mleko to biedronka. i tacy ludzie wypowiadają się na temat szkodliwości dzików. no ale jak krajem może zarządzać gargamel z kotem to co dziwnego.
Taki sam problem jest na ROD Kalina. Skopane i alejki i dzialki. Ostatnio dziki wychodzą do Parku Zawilcowa oraz pod niedalekie bloki, gdyż coraz więcej działkowiczów grodzi działki i dziki nie mają co jeść. W parku, koło placu zabaw i pod blokami zryta jest ziemia a z balkonów widać spacerujące stadka. Wyjście z psem o 23 zaczyna być niebezpieczne.