Dość nietypową sytuację zaobserwował dziś jeden z lubelskich kierowców. Jak wskazuje, zwierze to w odróżnieniu od wielu pieszych, potrafi korzystać z przejść dla nich wyznaczonych.
Nie zwracają uwagi ani na nocnych spacerowiczów, jak też na poruszające się tuż obok auta. Lubelskie lisy polują na myszy nawet na pasie zieleni dzielącym jezdnie.
Miejskie parki i wąwozy są nie tylko miejscem rekreacji mieszkańców. Po zmroku stają się areną zabaw dla dzikich zwierząt. Jedną z takich sytuacji nagrano w Wąwozie Rury.
Spacerował pomiędzy samochodami, nie zwracał uwagi na przechodzących tuż obok mieszkańców. Dopiero wieczorem dzik postanowił opuścić teren osiedla.
Działkowcy są zrozpaczeni, gdyż odkąd stopniał śnieg nie ma dnia, aby dziki nie dokonywały dewastacji działek i alejek. Jak wskazują, wszystkie rośliny i cebulki zimujące w ziemi zostały bezpowrotnie zniszczone.
Liczące po kilkanaście osobników watahy dzików coraz śmielej czują się na terenie Lublina. Tymczasem jedyne, co miasto może zrobić, to nęcić zwierzęta do odłowni. Te jednak niejednokrotnie ryją obok nich, nie wykazując żadnego zainteresowania.
Dwa dorosłe dziki z kilkunastoma warchlakami przechadzały się pomiędzy blokami na osiedlu Botanik w Lublinie. Spacerowicze musieli schodzić im z drogi.
Na terenie ogródków działkowych dziki pojawiają się już całymi stadami. Doszło do sytuacji, że wcale nie zwracają uwagi na ludzi. To działkowcy zaczynają im schodzić z drogi. Obawiają się również ataków ze strony tych zwierząt.
Lisy, sarny czy dziki zaglądające do miasta obecnie nie robią już na nikim większego wrażenia. Jednak bóbr w środku osiedla, gdzie nigdzie w pobliżu nie ma żadnej rzeki, zaskoczył mieszkańców.
Jeden z lubelskich radnych zwrócił uwagę na problem dzików, które na terenie miasta zaczynają wyrządzać coraz większe szkody. Urzędnicy zapewniają, że prowadzą działania mające na celu odłowienie tych zwierząt.