Poniedziałek, 29 kwietnia 202429/04/2024
690 680 960
690 680 960

Chomik wstrzymał ruch na dwupasmowej ulicy. Te zagrożone wyginięciem, waleczne zwierzęta, mieszkają w Lublinie (zdjęcia)

Przed laty chomiki europejskie występowały bardzo licznie, głównie na terenach wiejskich. W ostatnich latach ich liczebność drastycznie spadła. Dlatego też czynione są starania, aby ratować te kolorowe gryzonie przed wyginięciem.

Z pewnością wiele osób nie wie, że na terenie Lublina mieszkają zwierzęta, które zostały wpisane przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody na Czerwoną listę jako gatunek krytycznie zagrożony wyginięciem. Mowa o najbardziej kolorowym ssaku na starym kontynencie, czyli chomiku europejskim. W ostatnich latach zasięg występowania chomika zmniejszył się w Polsce o ponad 75 proc. Co więcej naukowcy szacują, że jak tak dalej pójdzie, to w 2030 roku zwierzę to wyginie całkowicie.

Przyczyn zmniejszania się liczebności tych gryzoni jest kilka. Mowa jest m.in. o mechanizacji rolnictwa, czy też zwiększaniu areałów pól uprawnych poprzez likwidację miedz, które stanowią schronienie dla tych zwierząt. Chomik uważany jest też za szkodnika, przez co przez lata był tępiony. Dlatego też na terenach miejskich może liczyć na względny spokój. Jednak nie wszędzie, na co wskazują miłośnicy zwierząt.

Jednym z miejsc, gdzie można spotkać chomiki europejskie, są górki czechowskie. Przed laty ustawiono tam nawet drewnianą figurkę tego zwierzęcia. Jak wskazują aktywiści, broniący tego terenu przed zabudową, znajduje się tam kilkadziesiąt rodzin chomika. Można na nie natknąć się podczas spacerów, zwłaszcza, że zwierzęta te nie uciekają na widok ludzi. Są bowiem bardzo waleczne. Stają na dwóch łapach, prychają, skrzeczą i szczekają, wysoko przy tym podskakując. Kiedy chomik się wkurzy, potrafi zaatakować w samoobronie nawet dużo silniejszych przeciwników.

Jak wskazuje Magdalena Zając z inicjatywy Górki Czechowskie Wietrznie Zielone, obecnie chomik ma okres godowy. Dlatego też przede wszystkim samce czują w sobie misję, silniejszą niż rozsądek. W wyniku tego często wpadają w poważne tarapaty, a nawet tracą życie. Kilka dni temu jeden z chomików poszukując samicy wbiegł na ul. Zelwerowicza. Spacerujące w pobliżu kobiety widząc zwierzę na jezdni postanowiły je ratować. Pojazdy się zatrzymały, a świadkowie chcieli przenieść chomika na drugą stronę dwupasmowej ulicy.

-Ich działania zatrzymał sam chomik, który jako dzikie zwierzę prędzej by paniom odgryzł palca, niż dał się ponosić gołymi rękoma. Zrobiłby to oczywiście w samoobronie. Lublinianki szybko zrozumiały, że nic na siłę, znalazły jednak sposób i przepłoszyły zwierzę z jezdni. Przygodę tą na pewno zapamiętają do końca życia. Należy bowiem pamiętać, że dzikich zwierząt nie dotykamy, nie łapiemy i nie straszymy. Zwłaszcza tak walecznych jak chomiki europejskie – mówi Magdalena Zając.

Wcześniej mieszkańcy okolic ul. Probostwo zaniepokoili się, jak to określili „dzikimi wrzaskami”. Podejrzewając, iż lis wpadł w jakąś pułapkę, zaalarmowali straż miejską. Na miejsce przyjechał patrol zajmujący się ratowaniem dzikich zwierząt. Jak się okazało, w studzience znajdował się chomik europejski, który nie mogąc się wydostać wydawał tego typu dźwięki. Został uwolniony i obecnie dochodzi do siebie, niebawem też odzyska wolność. Dołączy do swoich krewnych mieszkających na górkach czechowskich.

Aktywiści wskazują, że tego typu studzienek i innych niebezpiecznych miejsc bardzo dużo znajduje się przy oddawanych ostatnio inwestycjach. Dlatego też czynione są starania, aby tereny budów były sprawdzane pod kątem występowania tam chomików europejskich, a następnie ich przesiedlania w bezpieczniejsze dla nich miejsca.

– Przesiedlanie chomików z placów budów to dla nas bardzo ważna sprawa. Inaczej zwierzęta te nie maja szans na przetrwanie. Niestety Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska cały czas z oporami wydane na to zgody, nie zobowiązuje do tego również inwestorów. Ratowane są tylko te osobniki które mają szczęście w nieszczęściu i np. wpadną do studzienki itp. Reszta masowo ginie. Chcielibyśmy to w końcu zmienić. Przestać udawać, że chomiki nie mieszkają obok nas w mieście. I pozwolić im funkcjonować. Do tego potrzeba także sporej pracy – edukacyjnej wśród mieszkańców, w większości nie mających pojęcia, że takie dzikie chomiki mamy w Lublinie. Jest to bowiem ewenement, gdyż od tysięcy lat zwierzęta te kojarzone były tylko ze środowiskiem rolniczym – wskazują aktywiści.

Kolejnym problemem, na jaki zwracają uwagę obrońcy zwierząt, są koty, które potrafią zdziesiątkować kolonię chomików. O ile te niewielkie gryzonie są w stanie odeprzeć atak psa, to niektóre koty nie odpuszczają i zrobią wszystko, aby w końcu dopaść chomika. Dlatego apelują do okolicznych mieszkańców, aby nie wypuszczali kotów bez opieki, gdyż ich instynkt łowcy jest bardzo silny.

(fot. lublin112, Górki Czechowskie – wietrznie zielone)

21 komentarzy

  1. Wstrzymał ruch, ruszył sumienie. To trochę jak Kopernik…
    :))

  2. Zając broni chomika, tego jeszcze nie grali.:-)

  3. A jakie robią spustoszenie w ogródkach – dlatego wszyscy, którym zjadły wszystko z ogródków tępią je jak tylko mogą.

Dodaj komentarz

Z kraju