Wjechał w oczekującą na możliwość skrętu w lewo toyotę. Jedna osoba trafiła do szpitala (zdjęcia)
15:40 30-11-2021
Do zdarzenia doszło we wtorek przed godziną 15 na ul. Krężnickiej w Lublinie. W rejonie skrzyżowania z ul. Cienistą zderzyły się dwa samochody osobowe: citroen i toyota. Na miejscu interweniowała straż pożarna, zespół ratownictwa medycznego oraz policja.
Jak wstępnie ustalono, kierujący citroenem mężczyzna poruszał się w kierunku Krężnicy Jarej. W pewnym momencie wjechał w toyotę, której kierująca zatrzymała się i oczekiwała na możliwość skrętu w lewo, na pobliską posesję.
W zdarzeniu poszkodowana została jedna osoba. Kobietę z toyoty przetransportowano do szpitala. Na miejscu pracują policjanci, którzy ustalają szczegółowe okoliczności wypadku. Zablokowany jest jeden pas jezdni, pojazdy przepuszczane są wahadłowo.
Galeria zdjęć
(fot. lublin112)
Dlaczego nikt się nie śmieje z poszkodowanej?
Dlaczego nikt nie krytykuje obowiązujących przepisów?
Nic o amebach, ani świętych krowach.
Zawsze mnie to zadziwia. Potrąconą na pasach 70-latkę można pouczać i obrażać, natomiast, gdy ktoś znacznie młodszy kierujący pojazdem zachowa się ewidentnie nieprawidłowo, to uchodzi to za zwykły wypadek, który „zdarza się nawet najlepszym”.
A może piktogramy na jezdni by się przydały. Dlaczego nikt nie wpadł na ten pomysł?
Weź wreszcie zamknij ten r** oszołomie. Czym prędzej udaj się na leczenie, może jeszcze nogi uda się uratować bo na głowę już dawno za późno.
Zawalidrogi się usuwa z drogi. Proste jak 5 metrów sznurka w kieszeni.
Pewnie najpierw zaczęła hamować, a dopiero później włączyła kierunkowskaz.
Facet też nie lepszy skoro nie umie odległości utrzymać.
Byłem świadkiem z daleka, skręcałem w lewo, w cienistą, gdy zobaczyłem „dym” (parę wodną z chłodnicy citroena i chmurę pyłu z poduszek powietrznych. Podjechałem, asystowałem w pierwszych chwilach po wypadku.
Zapobiegając głupim komentarzom:
Pani skręcała w lewo, zatrzymała się Toyotą. Samochód wyglądał na sprawny technicznie, więc nawet jeśli późno włączyła kierunkowskaz, to światła stop byłyby widoczne z daleka.
Pan, na oko 50-60 lat, nie mówił nic o niewłaściwym manewrze Pani, tylko zastanawiał się, dlaczego nie zauważył, że jej samochód stoi w miejscu. Był rozkojarzony w trakcie jazdy i to przyznał. Pani miała prawo skręcać w lewo, Pan miał obowiązek obserwować drogę, a tego nie robił należycie.
Zdarza się nawet mistrzom, dlatego świetny kierowca nie mówi o sobie, że jest świetnym kierowcą, bo błędy każdy popełnia.
Mnie bardziej niepokoi fakt, że Panowie, którzy pojawili się na miejscu wypadku, w pierwszej chwili namawiali Panią by wysiadła, a Pan z Citroena chciał zepchnąć samochód na pobocze.
To podstawa podstaw podczas wypadków! Jeśli ktoś jest ranny w wypadku drogowym (nie znaczy, że leje się krew, bo większość uszkodzeń ma charakter wewnętrzny), to o ile nie ma bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia (pożar samochodu) to ofiary mają czekać wewnątrz pojazdu, tak jak siedziały! W przeciwnym razie możemy zrobić z nich kaleki. A samochody, gdy są ranni lub ofiary śmiertelne mają zostać w miejscu, w którym zatrzymały się po wypadku, nawet jeśli blokują przejazd innym użytkownikom. Nie zjeżdżamy na pobocze, nie spychamy samochodów. Stoją jak stały, a my ewentualnie możemy nakazać innym kierowcom poszukanie alternatywnej drogi.
Pani zdrówka życzę, a Panu spokojnego sumienia, bo nienaumyślnie doprowadził do kolizji.