Czwartek, 02 maja 202402/05/2024
690 680 960
690 680 960

W centrum ul. Zana nadal panuje królestwo turpizmu. Nie ma mocnych na szpetne billboardy, gdyż…są obiektami prywatnymi (zdjęcia)

Antyestetyczny przykład wciąż dominuje w centrum Lublina. Z ul. Zana od lat nie można pozbyć się szczątków pokrywających dwa billboardy (jeden z nich zapełniony jest fragmentami reklamy firmy „Dywanoland”, drugi apartamentowca „Litevski Artresidence”), usytuowane tuż przy chodniku biegnącym wzdłuż północnej krawędzi ulicy, pomiędzy budynkami nr 32 a 38.  

I jeśli zwyczajowo ta część miasta bywa nazywana „Lubelskim Manhattanem”, to głównej ulicy LSM-u, jaką jest ul. Tomasza Zana, z pewnością nie przynoszą chluby te szpecące otoczenie billboardy, korespondujące swym wyglądem z pojęciem turpizmu – zabiegu literackiego, polegającego na wprowadzeniu do utworu elementów brzydoty w celu wywołania szoku estetycznego.

Obydwa obiekty straszą na niewielkim skrawku zieleni z krzyżem i kwiatami, a pomiędzy biurowcami, w których znajdują się tacy lokalni potentaci, jak: PKO Bank Polski SA Oddział 4, Alior Bank – Centrum Biznesowe, PGE Obrót (BOK) (od strony południowo-zachodniej), Sąd Rejonowy Lublin-Zachód X Wydział (od północy), ZUS Oddział w Lublinie, Lubelski Urząd Skarbowy, Inwestprojekt SA (od wschodu). Firmom („Dywanoland”) czy deweloperom (apartamentowiec z”Litevski ArtResidence”) zazwyczaj zależy na pozytywnym wrażeniu, jakie ma wywoływać ich własna reklama. Ogromnie dziwi więc fakt ignorowania przez reklamodawcę zniszczeń, na które patrzą codziennie setki osób przemieszczających się wzdłuż tej jednej z centralnych ulic miasta.

– Stelaż billboardu z widniejącą na nim reklamą „Dywanolandu” posadowiony jest na działce, która nie należy do miasta, a znajduje się ona w rękach prywatnych – informuje Robert Gogola, rzecznik prasowy Straży Miejskiej. – Praktycznie więc nie możemy do niczego zmusić właściciela.

Właściciel gruntu, z którym strażnicy miejscy kontaktowali się grzecznościowo i zwracali z prośbą o poprawę wyglądu billboardów, niejednokrotnie już przyrzekał, iż przedmiotowe zniszczone reklamy zamienione zostaną na inne. Ale słowa nie dotrzymał dotychczas.

– Billboardy te nie są miejskimi nośnikami reklamowymi i nie znajdują się w pasie drogowym. Stoją na działce prywatnej – wtóruje rzecznikowi prasowemu lubelskiej SM także Monika Głazik z biura prasowego w kancelarii Prezydenta Miasta Lublin. – Samorząd gminny nie ma żadnych podstaw prawnych, by zarządzać estetyką prywatnych urządzeń i obiektów. Nie ma więc możliwości egzekwowania zmian treści czy wyglądu billboardów.

Tak więc miasto ze swymi służbami pozostaje bezradne w zderzeniu z podobną rzeczywistością.

– W przypadku podejrzenia złamania prawa – mowy nienawiści, prezentowania w przestrzeni publicznej zakazanych przepisami prawa treści – organem uprawnionym do oceny, czy doszło do przestępstwa, jest policja lub prokuratura – kontynuuje Monika Głazik. – Zaś w wypadku złego stanu technicznego danego obiektu budowlanego, organem posiadającym kompetencje do przeprowadzenia kontroli jest Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.

A może same stelaże billboardów zostały w tych miejscach przed laty ustawione nielegalnie, czy nie są przypadkiem samowola budowlaną?

– W celu budowy bilbordu na fundamencie, inwestor jest zobowiązany uzyskać pozwolenie na budowę przedkładając odpowiednie dokumenty, w tym projekt zagospodarowania oraz projekt architektoniczno-budowlany – tłumaczy przedstawiciel lubelskiego ratusza. – Jeżeli nie było wymaganego prawem pozwolenia – właściwym organem dla ewentualnego nakazu usunięcia tych konstrukcji jest Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Z rejestrów Wydziału Architektury i Budownictwa wynika jednakże, iż we wskazanym obszarze miasta obejmującym działkę ewidencyjną w obrębie Osiedla LSM, w 2000 roku dokonano przewidzianego prawem budowlanym zgłoszenia zamiaru budowy reklamy. Możliwe, że jest to zgłoszenie dotyczące budowy jednej z tych reklam. Okoliczności tej nie można jednak potwierdzić ponad wszelką wątpliwość, gdyż urząd nie dysponuje już dokumentacją zgłoszenia z powodu upływu terminu jej archiwizowania.

A sama decyzja o pozwoleniu na budowę nie jest decyzją czasową, która wygasa. Jeśli więc była taka kiedykolwiek wydana, to pozostaje w mocy.

– W zaistniałej sytuacji, ustalenie zgodności wykonanych reklam z przepisami prawa, może nastąpić w drodze postępowania przeprowadzonego przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego – doprecyzowuje Monika Głazik z biura prasowego w kancelarii Prezydenta Miasta Lublin. – Urząd ten ma prawo do nałożenia na właściciela lub zarządcę nieruchomości w drodze decyzji obowiązku usunięcia stwierdzonych nieprawidłowości, w tym również w zakresie estetyki obiektu, o ile odbiega ona od obowiązujących standardów i powoduje oszpecenie otoczenia.

Nadzieja na sfinalizowanie sprawy szpecących otoczenie ul. Zana billboardów poprzez wyjaśnienie prawnego lub bezprawnego zlokalizowania ich w tym miejscu niknie jednak w obliczu wyjaśnień Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego.

– Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego Miasta Lublin nie prowadził postępowania administracyjnego w zakresie rzeczonych obiektów budowlanych – rozstrzyga kwestię główny specjalista Agnieszka Tatara, udzielając odpowiedzi z upoważnienia PINB. – Podkreślić w tym miejscu należy, iż organy nadzoru budowlanego podejmują swoje działania z urzędu w zakresie utrzymania obiektów budowlanych, jeżeli grożą bezpośrednio zawaleniem, mogą zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi, bezpieczeństwu mienia bądź środowiska, albo są użytkowane w sposób zagrażający życiu lub zdrowiu ludzi, bezpieczeństwu mienia lub środowisku, albo są w nieodpowiednim stanie technicznym, albo powodują swym wyglądem oszpecenie otoczenia. Koniecznym jest jednak zaznaczyć, że kwestia oszpecenia otoczenia zawsze musi być odnoszona nie do odczuć estetycznych, ale do obiektywnych przesłanek związanych z nienależytym utrzymaniem obiektu budowlanego. Dodać przy tym należy, iż obiekt budowlany znajduje się w nieodpowiednim stanie technicznym, gdy pozostaje w niezgodności z przepisami techniczno-budowlanymi – dodaje.

Jeden więc urząd (Wydział Architektury i Budownictwa) nie dysponuje już dokumentacją ewentualnego zgłoszenia, dotyczącego faktu budowy stelaży pod billboardy, z powodu upływu terminu jej archiwizowania, zaś drugi (Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego) nie ma powodów formalnych do zainteresowania się przedmiotową sprawą.

– Mając powyższe na względzie uznać przyjdzie, iż nadmienione na wstępie obiekty nie spełniają podanych wcześniej przesłanek wszczęcia stosownego postępowania administracyjnego – podsumowuje Agnieszka Tatara, główny specjalista PINB.

„Królestwo brzydoty” pozostanie więc nadal niezmiennie w tym samym miejscu, będąc jedynie w dyspozycji właściciela nieruchomości i poddając się wyłącznie jego woli. Estetyka zaś, a właściwie jej kompletny brak, nie ma tu niestety żadnego znaczenia.

W centrum ul. Zana nadal panuje królestwo turpizmu. Nie ma mocnych na szpetne billboardy, gdyż…są obiektami prywatnymi (zdjęcia)

W centrum ul. Zana nadal panuje królestwo turpizmu. Nie ma mocnych na szpetne billboardy, gdyż…są obiektami prywatnymi (zdjęcia)

W centrum ul. Zana nadal panuje królestwo turpizmu. Nie ma mocnych na szpetne billboardy, gdyż…są obiektami prywatnymi (zdjęcia)

W centrum ul. Zana nadal panuje królestwo turpizmu. Nie ma mocnych na szpetne billboardy, gdyż…są obiektami prywatnymi (zdjęcia)

W centrum ul. Zana nadal panuje królestwo turpizmu. Nie ma mocnych na szpetne billboardy, gdyż…są obiektami prywatnymi (zdjęcia)

W centrum ul. Zana nadal panuje królestwo turpizmu. Nie ma mocnych na szpetne billboardy, gdyż…są obiektami prywatnymi (zdjęcia)

W centrum ul. Zana nadal panuje królestwo turpizmu. Nie ma mocnych na szpetne billboardy, gdyż…są obiektami prywatnymi (zdjęcia)

W centrum ul. Zana nadal panuje królestwo turpizmu. Nie ma mocnych na szpetne billboardy, gdyż…są obiektami prywatnymi (zdjęcia)

W centrum ul. Zana nadal panuje królestwo turpizmu. Nie ma mocnych na szpetne billboardy, gdyż…są obiektami prywatnymi (zdjęcia)

(fot. tekst Leszek Mikrut)

27 komentarzy

  1. Polska kraj reklam i dziurawych dróg i durnej biurokracji. Facet se może co chce wymalować na tych bilordach i ma w dooopie co wy na to,
    Brak estetyki , dziadostwo , brud , byle jakośći bangladeszowy design ot co . Podobny styl wokół ronda na Wileńskiej nawalone reklam na maksa że nie wiadomo co czytać ale co płaco urzędasom to stojo.

  2. No syf, zgadza się, ale z Zana to takie centrum jak z Ponikwody…

  3. Sekta pełną gębą

    Widzisz kołtunie ? Dopiero co napisałem: Ja nie wtrącam się do nich, ale oni wtrącają się do mnie.
    Czego nie zrozumiałeś ?

  4. A Zana jedna z najgorszych ulic już urzędasom nie przeszkadza ? Apeluję o zmianę nazwy tej ulicy na aleję Tysiąca Łat

  5. Nie szkoda mu kasy? Przecież podatki chyba płaci za teren, a dodatkowo mógłby na tym zarabiać. Dziwne.