Organizacje reprezentujące branżę mięsną apelują o nieuleganie trendom wegeteriańskim
08:15 17-04-2025 | Autor: redakcja

Prof. Jarosław Całka wziął udział w panelu dyskusyjnym pt. „Wege w odwrocie. Człowiek potrzebuje mięsa”. W swoim wystąpieniu otwierającym konferencję wyraził opinię, że niejedzenie mięsa może prowadzić do pogorszenia stanu zdrowia.
– Badania przeprowadzone przez amerykańskich naukowców na ponad czterech tysiącach osób wykazały, że depresja jednobiegunowa występuje o 15 proc. częściej u wegetarian, niż u nie wegetarian. To jest olbrzymia różnica – zaznaczył prof. Jarosław Całka.
Dodał, że w grupie, która wykluczyła mięso z jadłospisu, częstotliwość występowania zaburzeń lękowych była ponad dwukrotnie wyższa.
– Ale praca, która zrobiła na mnie największe wrażenie – to badanie francuskich naukowców, przeprowadzone wśród ponad 90 tys. respondentów, które wykazało, że w grupie wegetarian aż 28,4 proc. miało objawy depresji. Natomiast w grupie omnitarian, czyli wszystkożerców, tylko 16,2 proc. – argumentował prof. Jarosław Całka.
Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) dr Przemysław Rzodkiewicz wskazał, że nazwy bezmięsnych produktów (tzw. zamienników mięsa) nie mogą wprowadzać konsumentów w błąd.
– Nie ma możliwości, aby różnego rodzaju zamienniki posługiwały się nazwami, które są zastrzeżone dla produktów mięsnych: czyli nie ma wegańskiego kurczaka, nie ma wegetariańskiej karkówki. To są określenia produktów mięsnych. I to egzekwujemy – argumentował dr Przemysław Rzodkiewicz.
Podkreślił, że kontrole IJHARS wskazują na coraz lepszą jakość polskich produktów.
– Idąc na zakupy świąteczne, bądźmy świadomymi konsumentami i wybierajmy artykuły od lokalnych wytwórców. One zachowują nie tylko wysoką jakość, ale są też bezpieczne, ponieważ nie zawierają dużej ilości dodatków do żywności i nie zostawiają w środowisku dużego śladu, bo przebywają krótkie odległości – mówił dr Przemysław Rzodkiewicz.
Dyrektor biura analiz i strategii KOWR Marzena Trajer przypomniała, że wartość polskiego eksportu żywności w 2024 r. wyniosła 53,5 mld euro, z czego 20 proc. stanowiło mięso (blisko 11 mld euro). Na pierwszym miejscu pod względem eksportu jest drób, za nim znajduje się wołowina i wieprzowina.
– Spożycie wieprzowiny w Polsce utrzymuje się na wysokim poziomie, to jest 40 kg średnio na mieszkańca, a w Unii Europejskiej to 31 kg. Więc ja mam cichą nadzieję, że nie będziemy rezygnować ze spożycia mięsa i że nasza świadomość konsumencka będzie coraz większa – powiedziała Marzena Trajer.
O problemach branży mówił prezes „Polskiego Mięsa” Jacek Strzelecki. Jego zdaniem bardzo niepokojącym zjawiskiem jest malejący wolumen sprzedaży polskiej wieprzowiny.
– Wprawdzie mamy rosnącą z roku na rok wartość eksportu, ale wolumen maleje. Ktoś powie „sprzedajemy mniej, zarabiamy więcej”, ale to tylko na pierwszy rzut oka wygląda ładnie. W praktyce tak nie jest. Bo dziś około 500 gospodarstw hodujących świnie znika co miesiąc z rynku. Nie ma się z czego cieszyć – zauważył Jacek Strzelecki
Na coraz poważniejszy problem chorób zwierząt wskazał Wiesław Różański, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego (UPEMI).
– W wielu wypadkach sami sobie budujemy to zagrożenie. Mimo że granice są już mocno pilnowane, dochodzi do sytuacji wynikających z głupoty ludzkiej. Mam na myśli przemyt tanich zwierząt, taniego mięsa, które zawsze ktoś chętny kupuje dla szybkiego zarobku – wyraził opinię Wiesław Różański.
Tomasz Parzybut, prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP, podkreślił, że polskie wędliny cieszą się za granicą dobrą opinią, ale wymagają pracy nad zwiększeniem ich rozpoznawalności. Jego zdaniem producenci powinni się dziś skupić na „brandingu” (kreowaniu i umacnianiu marki), żeby – wzorem szynki parmeńskiej – docierać do jak największej grupy zagranicznych konsumentów.
O konieczności promowania wyrobów mięsnych mówił również Jacek Marcinkowski ze Związku Rzemiosła Polskiego, Cechmistrz Ogólnopolskiego Cechu Rzeźników, Wędliniarzy, Kucharzy.
– Jako organizacja, zrzeszająca mniejsze zakłady rzemieślnicze, skupiamy się na promocjach w kraju. Dlatego cieszę się, kiedy młodzi ludzie interesują się tradycją i tradycyjnymi wyrobami wędliniarskimi. Można to było zauważyć na targach edukacyjnych, kiedy promowaliśmy tradycyjny stół wielkanocny – argumentował Jacek Marcinkowski.