Piątek, 03 maja 202403/05/2024
690 680 960
690 680 960

Mieszkaniec Lubelszczyzny w ogólnopolskim plebiscycie lotniczym. Wsławił się akcją ratunkową na Giewoncie

Pilot śmigłowca Andrzej Śliwa został doceniony i zakwalifikował się do ogólnopolskiego plebiscytu lotniczego Cumulusy. Organizuje go Fundacja Aviatornia i Air Sports Promotion, aby uskrzydlać, wspierać i promować sportowców lotniczych, dodawać wiary i nadziei marzycielom, angażować kibiców i pasjonatów lotnictwa, a także integrować całe środowisko lotnicze w Polsce.

Cumulusy to nie tylko lotnictwo sportowe, ale również lotnictwo wojskowe, fotografia lotnicza, szkolenie lotnicze, airshow, pikniki i pokazy lotnicze. To właśnie przedstawiciele tych dziedzin, lotniczej aktywności oraz seniorzy, lotnicze autorytety, promotorzy i pasjonaci lotnictwa otrzymują wyjątkowe wyróżnienia podczas uroczystej gali lotniczej. Żeby tam trafić, trzeba mieć ogromny bagaż lotniczego do­świadczenia całego życia.

Mieszkający od ponad 30 lat w Świdniku Andrzej Śliwa zakwalifikował się do kategorii „Lotnicy”. Został doceniony w szczególności za swoją postawę podczas pamiętnych wydarzeń na Giewoncie w sierpniu 2019 roku. Mimo niesprzyjających warunków i nadal trwającej burzy zdecydował się poderwać śmigłowiec i ruszyć na pomoc w kierunku szczytu, gdyż liczyło się jak najszybsze udzielenie pomocy poszkodowanym.

– Początkowo pogoda nie pozwalała nawet marzyć o starcie z bazy. To były najdłuższe minuty mojego życia. Wypychaliśmy i wpychaliśmy śmigłowiec z powrotem do hangaru. Musiałem podjąć decyzję. Kilka minut przed godz. 14.00 wystartowałem do pierwszego lotu. Mimo wyładowań i szalejącej burzy dolecieliśmy nad Giewont. Widok był wstrząsający. Dziesiątki siedzących i leżących osób, podnoszących ręce z prośbą o pomoc. Szybko zlokalizowaliśmy miejsca, gdzie prowadzono reanimację. W pobliżu reanimowanych dzieci desantowaliśmy trzech ratowników. Polecieliśmy, pomogliśmy, cało wróciliśmy do bazy – tłumaczy Andrzej Śliwa.

Jednak zanim został tak doświadczonym pilotem, przygodę z lotnictwem rozpoczął w Aeroklubie Śląskim potem był Kętrzyn i Świdnik. Służył jako pilot w Egipcie i Hiszpanii. Jednak to właśnie jako pilot Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego odniósł największe zasługi.

Warto wiedzieć, że latania w TOPR nie da się nauczyć. Aby tam trafić, trzeba mieć ogromny bagaż lotniczego do­świadczenia. Niezbędne są nawyki i umiejętności nabyte podczas tysięcy przelatanych godzin. Jak sam wskazywał, dla niego niesamowitym poligonem były lata ’80 ub. wieku, kiedy latał dla PGR-ów. Wówczas za sterami spędzał po kil­kanaście godzin dziennie. Podkreśla również, że kiedy inni piloci latają w sprzyjających warunkach atmosferycznych, wówczas śmigłowiec TOPR najczęściej spędza czas na ziemi. Kiedy zaś pogoda zaczyna się załamywać, wtedy realizowanych jest większość akcji ratunkowych.

Głosowanie jest proste i zajmuje tylko chwilę. Można zrobić to na dwa sposoby. Pierwszy, wysyłając SMS o treści: cumulusy.6 pod numer 73480. Koszt wysłania SMS wynosi 3,69 zł. Drugi, całkowicie bezpłatny sposób, to głosowanie przez aplikację na telefonie po zainstalowaniu aplikacji #odlotoweemocje. Codziennie możemy oddać tylko jeden głos.

5 komentarzy

  1. Ratownik z polowania

    Panie Andrzeju, nie znam Pana, ale bez względu na wynik głosowania i tak dla wielu osób jest Pan bohaterem. Nie chodzi tu nawet o wspomnianą akcję ale o całokształt pracy w TOPR. Ogromne ryzyko i poświęcenie, a to wszystko dla innego człowieka.

  2. Szacun. Na pokazach lotniczych zauważyłem pewną prawidłowość – im więcej siwych włosów ma pilot, tym niżej opuszczone szczęki u publiczności.

  3. Pan Śliwa równy facet.

  4. Brawa dla Pana i powodzenia w dalszym życiu zawodowym.

    Cytat z informacji o szkoleniu strażaków
    „Jedną z podstawowych zasad, jakie obowiązują ratowników, to dbanie o swoje bezpieczeństwo. Mają oni docierać na miejsce zdarzenia tak, aby nie trzeba było kierować do nich pomocy kolejnych ratowników.”

Dodaj komentarz