Mieszkaniec Lubelszczyzny w ogólnopolskim plebiscycie lotniczym. Wsławił się akcją ratunkową na Giewoncie
08:30 21-01-2024
Cumulusy to nie tylko lotnictwo sportowe, ale również lotnictwo wojskowe, fotografia lotnicza, szkolenie lotnicze, airshow, pikniki i pokazy lotnicze. To właśnie przedstawiciele tych dziedzin, lotniczej aktywności oraz seniorzy, lotnicze autorytety, promotorzy i pasjonaci lotnictwa otrzymują wyjątkowe wyróżnienia podczas uroczystej gali lotniczej. Żeby tam trafić, trzeba mieć ogromny bagaż lotniczego doświadczenia całego życia.
Mieszkający od ponad 30 lat w Świdniku Andrzej Śliwa zakwalifikował się do kategorii „Lotnicy”. Został doceniony w szczególności za swoją postawę podczas pamiętnych wydarzeń na Giewoncie w sierpniu 2019 roku. Mimo niesprzyjających warunków i nadal trwającej burzy zdecydował się poderwać śmigłowiec i ruszyć na pomoc w kierunku szczytu, gdyż liczyło się jak najszybsze udzielenie pomocy poszkodowanym.
– Początkowo pogoda nie pozwalała nawet marzyć o starcie z bazy. To były najdłuższe minuty mojego życia. Wypychaliśmy i wpychaliśmy śmigłowiec z powrotem do hangaru. Musiałem podjąć decyzję. Kilka minut przed godz. 14.00 wystartowałem do pierwszego lotu. Mimo wyładowań i szalejącej burzy dolecieliśmy nad Giewont. Widok był wstrząsający. Dziesiątki siedzących i leżących osób, podnoszących ręce z prośbą o pomoc. Szybko zlokalizowaliśmy miejsca, gdzie prowadzono reanimację. W pobliżu reanimowanych dzieci desantowaliśmy trzech ratowników. Polecieliśmy, pomogliśmy, cało wróciliśmy do bazy – tłumaczy Andrzej Śliwa.
Jednak zanim został tak doświadczonym pilotem, przygodę z lotnictwem rozpoczął w Aeroklubie Śląskim potem był Kętrzyn i Świdnik. Służył jako pilot w Egipcie i Hiszpanii. Jednak to właśnie jako pilot Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego odniósł największe zasługi.
Warto wiedzieć, że latania w TOPR nie da się nauczyć. Aby tam trafić, trzeba mieć ogromny bagaż lotniczego doświadczenia. Niezbędne są nawyki i umiejętności nabyte podczas tysięcy przelatanych godzin. Jak sam wskazywał, dla niego niesamowitym poligonem były lata ’80 ub. wieku, kiedy latał dla PGR-ów. Wówczas za sterami spędzał po kilkanaście godzin dziennie. Podkreśla również, że kiedy inni piloci latają w sprzyjających warunkach atmosferycznych, wówczas śmigłowiec TOPR najczęściej spędza czas na ziemi. Kiedy zaś pogoda zaczyna się załamywać, wtedy realizowanych jest większość akcji ratunkowych.
Głosowanie jest proste i zajmuje tylko chwilę. Można zrobić to na dwa sposoby. Pierwszy, wysyłając SMS o treści: cumulusy.6 pod numer 73480. Koszt wysłania SMS wynosi 3,69 zł. Drugi, całkowicie bezpłatny sposób, to głosowanie przez aplikację na telefonie po zainstalowaniu aplikacji #odlotoweemocje. Codziennie możemy oddać tylko jeden głos.
Panie Andrzeju, nie znam Pana, ale bez względu na wynik głosowania i tak dla wielu osób jest Pan bohaterem. Nie chodzi tu nawet o wspomnianą akcję ale o całokształt pracy w TOPR. Ogromne ryzyko i poświęcenie, a to wszystko dla innego człowieka.
Szacun. Na pokazach lotniczych zauważyłem pewną prawidłowość – im więcej siwych włosów ma pilot, tym niżej opuszczone szczęki u publiczności.
Pan Śliwa równy facet.
Brawa dla Pana i powodzenia w dalszym życiu zawodowym.
Cytat z informacji o szkoleniu strażaków
„Jedną z podstawowych zasad, jakie obowiązują ratowników, to dbanie o swoje bezpieczeństwo. Mają oni docierać na miejsce zdarzenia tak, aby nie trzeba było kierować do nich pomocy kolejnych ratowników.”
brawo