Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Dziki sieją spustoszenie na terenie Lublina. Niszczą działki, zabijają psy, „niebawem podejdą pod ratusz”

Jeden z lubelskich radnych zwrócił uwagę na problem dzików, które na terenie miasta zaczynają wyrządzać coraz większe szkody. Urzędnicy zapewniają, że prowadzą działania mające na celu odłowienie tych zwierząt.

Problem dzikich zwierząt na terenie Lublina znany jest od dawna. W mieście już na stałe zadomowiły się lisy, których nory można znaleźć nawet pomiędzy blokami na dużych osiedlach mieszkaniowych. Często pojawiają się również znacznie większe zwierzęta: dziki, sarny, a raz na jakiś czas nawet łosie. Najbardziej we znaki mieszkańcom dają się właśnie dziki. Dotyczy to głównie terenów na obrzeżach miasta, gdzie zwierzęta te niszczą uprawy i trawniki oraz ogródków działkowych. Był nawet przypadek, że stado dzików zawędrowało na Krakowskie Przedmieście.

O skuteczniejsze działania w tej sprawie, a przede wszystkim rozwiązanie problemu dzikich zwierząt na terenie Lublina, zwrócił się do prezydenta Lublina radny Rady Miasta Stanisław Brzozowski. Jak wyjaśnia, coraz częściej otrzymuje sygnały od mieszkańców, którzy są bardzo zaniepokojeni rozprzestrzenianiem się populacji dzików. Dotyczy to głównie rejonu ulic Poligonowej i Sławinkowskiej, jednak dziki grasują również w wielu innych miejscach. Podkreśla, że sam wielokrotnie był świadkiem obecności dzików w mieście. Radny dodaje, że można powiedzieć, iż jest to już plaga Lublina.

– Ostatnio, w pobliżu ulicy Zelwerowicza, byłem świadkiem majestatycznego spaceru dorodnego dzika po ulicy Poligonowej. Może nie byłoby w tym spacerze nic złego, gdyby po ulicach nie jeździły samochody, a po chodnikach nie chodzili ludzie. Wielokrotnie dochodziło już do kolizji drogowych spowodowanych przez przebiegające watahy dzików, które kończyły się w najlepszym przypadku zniszczeniem samochodów. Na szczęście nie słyszałem o nieszczęśliwych wypadkach po zaatakowaniu przez dzika ludzi, ale mój sąsiad był atakowany przez lochę dzika, tylko miał to szczęście, że znajdował się po przeciwległej stronie metalowego płotu oddzielającego jezdnię od chodnika. Innemu sąsiadowi dzik zabił psa – tłumaczy Stanisław Brzozowski.

Wskazuje równocześnie na ogromne szkody, jakie wyrządzają dziki w ogrodach. Jak podkreśla, praktycznie nie ma możliwości uprawiania czegokolwiek, bo ogrody są systematycznie ryte. W wielu przypadkach nie pomaga nawet ogrodzenie. Szczególnie dziki dają się we znaki mieszkańcom, którzy prowadzą gospodarstwa rolne. Odszkodowania, jakie otrzymują za zniszczone uprawy, nie pokrywają spodziewanej wartości płodów rolnych, nie mówiąc już o nakładzie pracy. Radny dodaje, że jest przekonany, iż problem dzikich zwierząt żyjących na terenie miasta sam się nie rozwiąże i na pewno będzie narastał. Kolejny rok ma zaś przynieść lawinowy wzrost populacji dzików, które będą poszukiwały nowych terenów.

– Może się ziścić to, o czym już kiedyś wspominałem. Mianowicie, że dziki podejdą pod ratusz. Może należałoby nie dopuścić do tego i odrobinę wcześniej przeciwdziałać – dodaje radny.

Zastępca Prezydenta Lublina Artur Szymczyk w odpowiedzi zapewnia, że w celu ograniczenia populacji dzików na terenie miasta Lublin, Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Lublin przeprowadził konsultacje z Polskim Związkiem Łowieckim oraz Powiatowym Inspektoratem Weterynarii w Lublinie. Ustalono, że jedyną możliwą formą rozwiązania problemu licznej populacji dzików jest odłów redukcyjny tych zwierząt. Jest on realizowany przy użyciu dwóch odłowni, będących w dyspozycji Urzędu Miasta Lublin.

– Polski Związek Łowiecki sprzeciwia się odstrzałowi redukcyjnemu tych zwierząt, co uwarunkowane jest dwoma elementami – po pierwsze wiąże się to z koniecznością wykorzystania broni o lufach gwintowanych, gdzie zasięg pocisków jest zróżnicowany i w zależności od kalibru, konstrukcji broni i pocisku może dochodzić nawet do kilku kilometrów. W przypadku chybienia lub zrykoszetowania pocisku, możliwy jest postrzał osób znajdujących się w okolicy. Po drugie wątpliwości prawne budzi fakt wykorzystania myśliwskiej broni palnej do odstrzału zwierząt na terenie miast, które z mocy ustawy zostały wyłączone z obwodów łowieckich – wyjaśnia Artur Szymczyk.

Miasto chce zwiększyć efektywność odłowu, w tym celu prowadzone są konsultacje z podmiotami realizującymi podobne zadania na terenach innych gmin. Aktualnie wdrażane są nowe metody nęcenia dzików. Podkreślono również, że na skuteczność odłowu wpływ mają sami mieszkańcy, którzy nie powinni zbliżać się do odłowni, aby nie pozostawiać śladów zapachowych swoich lub towarzyszących im podczas spacerów psów. Urzędnicy zapewniają również, że w celu poprawy bezpieczeństwa mieszkańców odłów redukcyjny dzików będzie kontynuowany.

(fot. archiwum)

85 komentarzy

  1. Bzdury wypisuje „dziennikarz”, mieszkam przy wskazanej ulicy i nigdy dzików nie wiedziałam, o co chodzi z tymi psami??? Wstyd!

    • To, że ktoś nie widział, nie oznacza, że ich tam nie ma ;). Radzimy poszukać na naszej stronie zdarzeń drogowych z dzikami w tamtym rejonie, a potem pisać komentarze w podobnym tonie.
      Pozdrawiamy

  2. A Populacja ludzi też rośnie i zabiera tereny zwierzynie a potem się dziwią, że wchodzą do miasta.

  3. Problem z dzikami jest faktem,ryją wszędzie niszcząc wszystko od trawników po uprawy.Większość wypowiedzi to chyba ta blokowa ę czy ą z swoim ego poniżej IQ.Podać info,że np.włośnicą można zarazić się nawet w MPK i po sprawie.Wszyscy za wybiciem dzików od zaraz.Większość się wypowiada a nie zna skali problemu.Takie jakieś durne pokolenie z dostępem do internetu….a życia nie zna i w d..ie było i g…no widziało a pier..li jak by świat zdobyło.Parodia społeczeństwa,co drugi nie wie co to epopeja narodowa,hymnu Naszego nie zna,jedyne co,czy kolejny blok mu słońca nie przesłoni na czwartym piętrze i czy nie za daleko budują tę biedronkę.Popatrzcie na siebie w lustrze,może coś dojrzycie.

  4. Dziki atakują! Władza rozważa ewakuację do Rumunii.

Z kraju