Wtorek, 07 maja 202407/05/2024
690 680 960
690 680 960

20 grudnia na Cmentarzu Komunalnym w Lublinie odbędzie się pogrzeb Janusza Malinowskiego – dziennikarza, literata, polityka, społecznika

Janusz Malinowski odszedł 12 grudnia br., przeżył 73 lata. Znały go rzesze lublinian, był zasłużonym członkiem wielu stowarzyszeń i związków. A prywatnie – kochanym mężem, ojcem i dziadkiem.

Uroczystości pogrzebowe zmarłego rozpoczną się w najbliższą środę, 20 grudnia, o godz. 10.00 w kaplicy na Cmentarzu Komunalnym (wejście od ul. Białej). Następnie kondukt żałobny wyruszy w stronę rodzinnego grobu Janusza Malinowskiego. W zamian za kwiaty przy kaplicy będzie prowadzona zbiórka na rzecz Lubelskiego Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia.

Janusz całe dzieciństwo spędził w Warszawie, ale przez swoje dorosłe życie związany był z Lublinem i okresowo z Chełmem. Był absolwentem lubelskiego II LO im. Hetmana Jana Zamoyskiego, a następnie ukończył studia w Wyższej Szkole Inżynierskiej w Lublinie. I choć – jak sam wspominał – miał zamiar stać się aktorem, potem również dyplomatą, to jednak skoncentrował się na dziennikarstwie.

Od 1973 roku pracował jako redaktor w „Sztandarze Ludu”. Przez kilka lat był naczelnym „Tygodnika Chełmskiego”, ale później powrócił do lubelskiego „Sztandaru Ludu”, aby następnie stać się twórcą i wydawcą „Dziennika Wschodniego”. Stanął też wtedy na czele zarządu firmy „Edytor Press”. Organami prasowymi kierował w sposób wymagający, zwracał uwagę na szczegóły. Środowisko znało go jako perfekcjonistę, który nie tolerował językowej bylejakości. Znał świetnie język niemiecki, ale także rosyjski i angielski.

Od 1990 roku Janusz Malinowski wykonywał mandat radnego w Lublinie, który następnie po trzech latach zamienił na mandat posła na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Do ostatnich chwil życia wspierał swym doświadczeniem i wiedzą Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej. Prywatnie był fascynatem „Czerwonych Gitar” i kolekcjonerem utworów tego zespołu”, uwielbiał także muzykę poważną. Dużo czasu poświęcał na czytanie i pisanie, a swoje felietony podpisywał pseudonimem „Jan Matacz”.

W książce „Się pisało” zaprezentował wiele postaci ciekawych ludzi, z którymi zetknął się w życiu. Jednym z ostatnich Jego przedsięwzięć była zakończona powodzeniem inicjatywa uhonorowania bohaterskiego woźnego z magistratu Jana Gilasa, który we wrześniu 1939 r. wsławił się tym, że wyniósł niewybuch podczas bombardowania ratusza, czym uratował życie wielu osób, a sam zmarł na atak serca. W centrum Lublina za sprawą Janusza Malinowskiego od 2018 r. znajduje się ulica imienia tego nietuzinkowego woźnego.

Tekst: Leszek Mikrut

6 komentarzy

  1. Pan Cieć z alei Lubartowskich w Mieście Inspiracji

    Każdemu się może przytrafić.

  2. Znane nazwisko , słyszałem często ale to jeszcze jak czytało się papierowe gazety . Komunista niestety . Do kościoła chyba nie chodził , ja go tam nie widziałem . Ale może i dobry był . Nie wiadomo . Internet wykańcza najlepszych ludzi.

  3. Znaczy się,ksiądz będzie cywilny?

  4. A należał do pzpr czy nie należał, zawiadując komunistycznym organem w latach prosperity stanu wojennego?