Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Rozpoczęły się sianokosy. To śmiertelne zagrożenie dla młodych saren i zajęcy (zdjęcia)

Miłośnicy przyrody, a także wiele samorządów zaapelowało do rolników, aby zwracali uwagę na to, co kryje się w trawie, którą zamierzają kosić. Dość często stanowi ona bowiem schronienie dla młodych saren i zajęcy. Zwierzęta te z kosiarką nie mają większych szans na przeżycie.

Czerwiec to czas sianokosów. Tymczasem miłośnicy przyrody alarmują, że prace te stanowią śmiertelne zagrożenie m.in. dla młodych saren. Zwierzęta te często przebywają w bujnej trawie, a w starciu z kosiarką nie mają większych szans.

W naszym kraju nie są prowadzone oficjalne statystyki dotyczące liczby zwierząt okaleczonych czy zabitych właśnie podczas sianokosów. Jednak niemieckie organizacje wskazują, że w tym kraju ginie w ten sposób nawet kilkanaście tysięcy m.in. saren, zajęcy, a nawet ptaków.

W Polsce sami rolnicy przyznają, że tego typu zdarzeń nie brakuje. Ich powodem jest fakt, iż hałas zbliżającej się kosiarki nie płoszy młodych saren. Wprost przeciwnie, zwierzęta te wprost przytulają do ziemi pozostając w bezruchu.

Dawniej, kiedy łąki koszono ręcznie, problem ten praktycznie nie występował. Obecnie, wraz z mechanizacją rolnictwa, z roku na rok staje się coraz poważniejszy. Dlatego też pojawia się coraz więcej apeli do rolników, aby przed wjechaniem kosiarką na łąkę sprawdzali, czy w trawie nie kryją się młode zwierzęta.

Również niektóre samorządy zaczęły podkreślać, jak bardzo jest to niebezpieczny okres dla zwierzyny polnej. Rolnikom przekazywane są także sposoby, jak przepłoszyć zwierzęta i w ten sposób uratować im życie. Wśród nich jest obserwacja łąki oraz pobliskiej okolicy. Jeżeli pojawiają się tam dorosłe sarny, może to oznaczać, że w trawie znajdują się młode. Wtedy należy je przepłoszyć lub też przenieść w bezpieczne miejsce.

Kolejną metodą jest opryskanie dzień wcześniej brzegów łąki płynem do mycia wymieszanym z wodą w proporcji 2:1. Sarny nie lubią bowiem silnych zapachów, więc wyprowadzą młode z trawy. Należy jednak pamiętać, aby zostawić miejsca nieopryskane, którymi zwierzęta opuszczą teren. Niektórzy rolnicy, którym zależy na życiu zwierząt, montują przed ciągnikiem listwy z umieszczonymi co kilkanaście centymetrów łańcuchami. Kiedy dotkną one sarnę lub zająca, te wówczas uciekają.

Rozpoczęły się sianokosy. To śmiertelne zagrożenie dla młodych saren i zajęcy (zdjęcia)

(fot. Cezary Janisz/nadesłane)

10 komentarzy

  1. A czym tu się przejmować, zacznijmy się lepiej o ludzi troszczyć, szczególnie tych którym wodę z mózgu robi internet i niemieckie media. Jak nie chce sarenka uciekać to jej sprawa, niech zacznie myśleć

    • Ludzi czy pseudo ludzi? Człowieka najmniej żal na tym świecie.

      • I z tym właśnie mamy ostatnio problem.. z osobopostaciami którym najmniej żal ludzi. Właściwie to chyba nawet dobrze że bawia sie w te szczepienia – ubędzie po kilku latach sporo takich osobopostaci i wszystko wróci do normy.
        Ps. już widzę jak rolnik nie roi nic innego tylko obserwuje łąki…

    • zacznij ty myśleć bo ztym jak widać masz duuuży problem

    • Typowy Polski chłop co żywemu nie przepuści, tylko swoja doopą i napchaniem brzucha się interesuje a reszta niech zdycha. Przyjdzie i na takich pora.

  2. A czy wy wiecie że mama sarna po urodzeniu takiego maleństwa zostawia je w wysokiej trawie na ok 4 tyg i przychodzi tylko na karmienie. Maleństwo nie pachnie i nie wabi. Nie wolno takiego maluszka dotykać ani zabierać do domu! Nikt go nie opuścił! Przed siamokosami trzeba wybrać się z psami na spacer. Matka zorientuje się ze ktoś chodził z psem i w nocy zabierze maleństwo w bezpieczne miejsce. Ludzie kochajcie przyrodę!

  3. aby patrzeć jak pseudoekolodzy będą chcieli zabronić koszenia…

  4. Dobrym sposobem, ale nie tanim, jest skanowanie łąki przy pomocy drona z kamerą termowizyjną. Takie rozwiązania są np w Niemczech. Trwa to bardzo krótko i jest niebywale skuteczne. Jedyny problem to wysoki koszt i ekipy, które mogłyby się tym zajmować. Myślę, że przy odrobinie zainteresowania i współpracy ze strony ARiMR, kół łowieckich i Lasów Państwowych, takie rozwiązanie byłoby możliwe.

Z kraju