Czwartek, 25 kwietnia 202425/04/2024
690 680 960
690 680 960

Przed marketami budowlanymi „Włosi” oferują markowy sprzęt za ułamek ceny. Wraca stara metoda oszustwa

Oszuści podający się za włoskich przedsiębiorców usiłują wyłudzić pieniądze od mieszkańców naszego regionu. Oferują rzekomo sporo warty sprzęt za ułamek jego ceny. Tymczasem są to niewiele warte podróbki.

W okolicach marketów budowlanych w Lublinie znów pojawili się mężczyźni, którzy oferują klientom „za pół darmo” sprzęt w postaci agregatu prądotwórczego. Schemat ich działania praktycznie się nie zmienił. Podają się oni za obywateli Włoch i zaczepiają wychodzące ze sklepu osoby tłumacząc, że mają dla nich doskonałą ofertę.

Mężczyźni tłumaczą,że wracają z pokazu maszyn, jednak nie opłaca im się zabierać sprzętu z powrotem do Włoch, gdyż ze względu na jego ciężar, za bilet zapłacą więcej, niż jest on wart. Dlatego też np. oddadzą go za ułamek wartości, a nawet za darmo. W tym ostatnim przypadku należy jedynie zwrócić im podatek VAT, który musieli zapłacić wwożąc sprzęt do Polski.

-Pod Obi na ul. Chemicznej podeszło do mnie dwóch elegancko ubranych „Włochów”, którzy przyjechali szarym Volkswagenem Tiguanem. Wyjaśnili, że są przedstawicielami marki Stihl i Honda, pokazali też włoskie wizytówki. Tłumaczyli, że przyjechali do Polski ze swoim najnowszym sprzętem, wracają z Politechniki Lubelskiej i za trzy godziny maja samolot z Warszawy, jednak nie mogą ze sobą zabrać agregatu i pilarki spalinowej – wyjaśnia jeden z zaczepionych przez nich mężczyzn.

Oczywiście „Włosi” tłumaczyli, że nie mogą zabrać ze sobą sprzętu, dlatego też odsprzedadzą go za tysiąc Euro. Tymczasem wartość agregatu i pilarki spalinowej miała wynosić aż 20 tysięcy złotych. Pan Emil od razu zorientował się, że ma do czynienia z oszustami, więc nie zamierzał z nimi prowadzić dalszej rozmowy. Wówczas mężczyźni wsiedli do auta i odjechali.

Oferowany przez oszustów sprzęt wart jest tak naprawdę kilkaset złotych, gdyż są to chińskie podróbki znanej marki. Mężczyźni mogą próbować szukać swoich ofiar w innych miejscach. Dlatego warto zachować ostrożność korzystając z tego typu ofert.

(fot. policja/zdjęcie ilustracyjne)

38 komentarzy

  1. Miałem z takim styczność parę lat temu, oferował piły spalinowe i w czasie rozmowy odbierał telefon, przez który nawijał po ,,włosku”. Tłumaczenie tożsame z powyższym, a telefon prawdopodobnie ustawiony na alarm, żeby niby ktoś dzwonił. Piła miała być wartości 5-6 tys. zł, a oddawał za 2,5 tys. Chciałem dać stówkę (marketówka wartości 300 zł) ale nie zgodził się, ostatecznie wołał 500 zł.

Z kraju